Juskowiak: Kilku zawodnków może się pokazać


13 grudnia 2011 Juskowiak: Kilku zawodnków może się pokazać

O nadchodzącym meczu reprezentacji Polski z Bośnią i Hercegowiną oraz zachowaniu Franciszka Smudy rozmawialiśmy z Andrzejem Juskowiakiem. Były reprezentant Polski i król strzelców igrzysk olimpijskich w Barcelonie wyraził swoje zdanie na aktualne tematy związane z reprezentacją.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed nami mecz z Bośnią i Hercegowiną. Czy tym ligowym składem Polacy zdołają wygrać w tym spotkaniu?

Poradzą sobie. W reprezentacji Bośni także będą zawodnicy z ligi bośniackiej, bez piłkarzy występujących za granicą i, z tego, co się dowiedziałem, do 23. roku życia. Ważne, żeby kilku naszych zawodników pokazało się z dobrej strony, bo to jest najważniejsze. Nieważne, z kim gramy, ważne, aby udowodnili, że zasłużyli na powołanie. Dobrą grę w lidze mogą potwierdzić dobrą grą w reprezentacji.

Czyli według Pana będzie to dla nas zwycięski mecz?

Myślę, że Polska wygra 2:0, może 3:1.

Andrzej Juskowiak
Andrzej Juskowiak (fot. Łukasz Cyraniak/iGol.pl)

Franciszek Smuda powołał tylko piłkarzy z ekstraklasy. Czy według Pana ten mecz pozwoli im się wkupić w łaski trenera, czy Franciszek Smuda ma już szkielet składu na Euro 2012 i nie będzie nic zmieniał?

Nie, myślę, że szkielet już jest i to od dłuższego czasu. Jest tylko kwestia niewielkich zmian kosmetycznych w pierwszym składzie, co pokazują mecze, które do tej pory rozgrywała reprezentacja. Franciszek Smuda korzysta raczej z podobnego ustawienia w większości spotkań, tych ważnych. Wiadomo, że były mecze, które były mniej ważne, przeciwnik był teoretycznie słabszy, więc można było eksperymentować. Skład jest już wykrystalizowany, ale na mistrzostwa Europy nie jedzie się w jedenastu, tylko potrzeba zmienników. Myślę, że kilku zawodników może się pokazać i przekonać trenera do swojej osoby.

Którzy piłkarze z tego szkieletu robią na Panu największe wrażenie?

Na pewno Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski, choć w ostatnim czasie to Robert Lewandowski jest gwiazdą, bo dawno nie mieliśmy zawodnika z pola, który grałby w swoim zespole i był ceniony za granicą za to, jaką formę prezentuje. Potwierdza to w reprezentacji, bo to jest bardzo ze sobą powiązane. Rzadko się zdarza, aby zawodnik dobrze grający za granicą grał słabo w reprezentacji. Oby jego wysoka forma utrzymała się do Euro 2012. Wtedy będziemy mogli być spokojni o atak. Drugim zawodnikiem jest Wojtek Szczęsny, który pokazał, że potrafi z dużym spokojem, mądrze i skutecznie bronić. Wydaje mi się, że ta dwójka jest kluczowa dla tego, jak my będziemy grać i jak będziemy świętować te mistrzostwa Europy.

Jeśli chodzi o silne punkty naszej drużyny, Piech, Mila, Sobota czy Murawski to gracze z wysokiej półki jak na polskie realia. Kto według Pana zwróci uwagę trenera Smudy?

Czytałem wypowiedź Sebastiana Mili i on cieszył się jak 15-latek, który pierwszy raz dostaje powołanie do reprezentacji młodzieżowej, tak że bardzo mi się podoba jego zachowanie. Być może w końcu przywróci wartość powołań do reprezentacji, bo w ostatnim czasie różnie z tym bywało i zawodnicy nie okazywali raczej swojej radości z tego powodu. Wydaje mi się też, że on zdaje sobie sprawę, że dla niego to tylko jeden mecz, ale on podchodzi do tego bardzo poważnie. Moim zdaniem ci zawodnicy chcą się pokazać i rozegrać jak najlepszy mecz. Pokazali w tym sezonie, że są w dobrej dyspozycji, a czy później to wystarczy, żeby grać w reprezentacji, to już zależy od trenera Smudy.

Jak Pan skomentuje naturalizację piłkarzy w naszej reprezentacji? Czy jest to problem?

Z punktu widzenia kibica to nie jest najlepszy pomysł, ale trener chce mieć sukces na teraz. Franciszek Smuda nie będzie przecież przygotowywał reprezentacji na mistrzostwa świata w 2014 roku, bo najpierw trzeba zagrać na mistrzostwach Europy. Tutaj potrzebni są zawodnicy doświadczeni z ustabilizowaną formą i on takich szukał. Po części mu się nie dziwię, aczkolwiek w pewnym momencie to poszło za daleko. Zaczęliśmy się nawet doszukiwać korzeni polskich u niektórych graczy, ale nie tędy droga. Ponadto trener Smuda mówił, że u niego nie będą grać tacy zawodnicy albo będzie ich mało, a to jednak poszło w drugą stronę. Wydaje mi się, że przez krytykę w mediach zostało to zastopowane – no i dobrze.

Za Pana czasów nie było takich problemów. Dopiero w 2000 roku pojawił się Emmanuel Olisadebe i to było dużym szokiem.

Trzeba mieć z czego wybierać. Kiedy Niemcy mieli problemy 12 czy 13 lat temu, zainwestowali trochę pieniędzy w bardzo dobry system szkolenia. Sami sobie wychowali uzdolnioną młodzież i wszyscy teraz się dziwimy, skąd oni są. Przez wiele lat wyszukuje się tych bardziej uzdolnionych, wybitne jednostki nie są w stanie umknąć skautom lub trenerom w różnych landach. Teraz mają z czego wybierać i tak też trzeba zrobić w Polsce. Trzeba szukać takich zawodników, którzy w tej rundzie pokazali się w Lechu, Legii czy Zagłębiu i trzeba dać im szansę. Trener reprezentacji będzie miał wtedy większe pole manewru i nie będzie musiał szukać naturalizowanych piłkarzy.

Bośnia i Hercegowina zaprezentowała się świetnie w eliminacjach do Euro 2012, a w barażach przegrała z Portugalią aż 2:6. Czy według Pana awans tej drużyny do Euro był z góry nieosiągalny?

Oglądałem ten drugi mecz, w którym bardzo wysoko przegrali z Portugalczykami. Portugalczycy rozegrali wtedy znakomity mecz, aczkolwiek nie wyglądało to jednoznacznie na korzyść Portugalczyków, jak by sugerował wynik. Jest wielu bardzo dobrych zawodników, wiele indywidualności w Bośni, ale tym razem nie starczyło. Bośniacy trafili na mocny zespół Portugalii. Kiedy już odjeżdża możliwość, że można awansować, nerwy puszczają i odpuszcza się w pewnych momentach. Portugalczycy za to byli zmotywowani i bardzo pewni swego, dlatego tak ten wynik wygląda. Gdy Bośnia gra swoim najmocniejszym ustawieniem, jest to zespół groźny dla każdego.

Czyli w następnych eliminacjach Bośnia i Hercegowina będzie się liczyła w walce o awans?

Na pewno nikt nie będzie lekceważył Dżeko czy Misimovicia, to raczej niemożliwe, a ci zawodnicy będą jeszcze w reprezentacji grać. Sęk w tym, aby ten zespół był bardziej wyrównany. Niektóre reprezentacje mają z tym problemy, że dwóch czy trzech zawodników przerasta pozostałych. Większość oczekuje, że te gwiazdy zrobią wynik, a na poziomie reprezentacyjnym jest to bardzo trudne. Tam musi być cały zespół na odpowiednim poziomie, żeby móc osiągnąć sukces.

Wielu ekspertów bardzo krytycznie wypowiada się na temat Franciszka Smudy. Czy według Pana nasza reprezentacja jest dobrze prowadzona, czy jednak jak najszybciej powinno dojść do zmiany trenera?

To nie jest teraz czas na zmianę trenera, choć muszę przyznać, że nie podobają mi się wypowiedzi trenera Smudy. Jeśli słyszę, że nie jest w stanie zdementować pogłosek o tym, że od czerwca ma być trenerem Wisły Kraków, to mnie jako kibica to niepokoi. Generalnie trener Smuda cały czas porównuje różne zachowania do Niemiec. Jeśli tam byłaby taka pogłoska, zostałaby ona kategorycznie zdementowana, a ja tego nie słyszałem i to mnie niepokoi. Dla każdego trenera w Polsce największym zaszczytem i honorem jest prowadzenie reprezentacji narodowej i inne rzeczy na dzień dzisiejszy nie powinny zaprzątać głowy trenerowi Smudzie, a jeżeli wyjdzie taka sytuacja, to trzeba absolutnie dementować. Nie dość, że on tego nie zdementował, to bardzo ciepło wypowiedział się o właścicielu Wisły Kraków – nie tędy droga. Nie dziwię się kibicom, którzy tracą cierpliwość, bo oni do końca nie wiedzą, czy ten trener dobrze zajmie się reprezentacją, czy myśli już o wyjściu awaryjnym po mistrzostwach Europy. Sam trener Smuda daje preteksty, aby o tym rozmawiać – i niepotrzebnie. Jestem za tym, aby wokół reprezentacji budować pozytywny wizerunek, ale za tym muszą iść także wypowiedzi trenera reprezentacji i wtedy ta otoczka też będzie inna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze