Jonatan Lewandrowski to Polak reprezentujący barwy szwajcarskiego FC Portalban. Mimo że to zespół amatorski, występujący na czwartym szczeblu rozgrywkowym, poziom jest wysoki, a 21-latek radzi sobie bardzo dobrze. Jak żyje się w tym alpejskim kraju zawodnikowi na dorobku? Zapraszamy na rozmowę!
Jonatan Lewandrowski zaczynał w młodzieżowych zespołach Górnika Wałbrzych. W późniejszym okresie swojej przygody z piłką trafił do Szwajcarii, gdzie dobrze się odnalazł, występuje obecnie w FC Portalban na czwartym poziomie rozgrywkowym w tym kraju. Jak się żyje piłkarzowi na dorobku? Co może powiedzieć o poziomie szwajcarskich lig?
Jak to się stało, że wylądowałeś w Szwajcarii?
W Szwajcarii wylądowałem ze względu na rodziców. Było trudno im znaleźć pracę, a są po studiach, znają dwa języki perfekt. Moja mama zna francuski, mój tata niemiecki i dlatego kierunkiem, który obrali, była Szwajcaria. Dwa języki: francuski i niemiecki urzędowe, więc że tak powiem, ideał. Takim sposobem i ja się tutaj znalazłem.
Piłkarsko najpierw trafiłeś do FC Avenches, a obecnie reprezentujesz barwy FC Portalban. Jaki jest to klub? Przybliżysz go polskim kibicom?
Mój obecny klub scharakteryzuję tak, że mimo występów na amatorskim poziomie wszystko wygląda bardzo profesjonalnie. Mamy prezesa, który stara się, żeby wszystko wyglądało tak, jak trzeba. Dokładnie tak jak w profesjonalnej piłce. Trener grał w Lidze Mistrzów w Portugalii, więc też widać, że zna się na rzeczy. FC Portalban to klub poukładany, mamy dobry zespół, chociaż brakuje nam ostatnio bramek.
Pracujecie nad tym?
Tak. Niedawno dołączył do nas nowy napastnik i zobaczymy, jak to będzie w tym sezonie. Ma potencjał (śmiech).
Jak ogólnie oceniasz ten poziom niższych lig w Szwajcarii? Już trochę tutaj jesteś, sporo widziałeś.
Co mogę powiedzieć o niższych ligach w Szwajcarii… Obszerny temat. Hm…
Co tylko chcesz, tak, jak widzisz to ze swojej perspektywy.
Zacznę od trzeciej ligi szwajcarskiej… Grałem w FC Avranches i mimo że z nazwy to tylko trzecia liga, to poziom tutaj był wysoki. Żadnego kopania, żadnego urywania nóg… Można było pograć w piłkę. Później awansowaliśmy nawet do drugiej ligi.
W której zresztą występujesz też teraz z obecnym zespołem. Odczułeś przeskok?
Poziom drugiej ligi jest już sporo wyższy, różni się od tej niższej. Akurat teraz mamy w grupie sporo zespołów z niemieckojęzycznej części Szwajcarii, a wiadomo, jak niemieckie zespoły ciągną – trzymają fason, że tak się wyrażę. Grają do końca, 90 minut, a jak trzeba, to 130.
Te niższe ligi opierają się na fizyczności?
Tak. Dużo fizyczności, wytrzymałości trzeba mieć, żeby tutaj grać. Do tego motoryka… Widziałeś chyba, jak wyglądają zawodnicy, choćby nasi środkowi obrońcy. Jest siła i moc. Ogólnie od drugiej ligi interregionalnej to jest już poziom naprawdę, naprawdę w porządku. Można się także sporo uczyć i korzystać.
A powiedz mi, jak to jest z finansowej perspektywy? Da się godnie zarobić, poświęcając piłce?
Niestety w regionalnych ligach wydaje mi się, że nie da się tego pogodzić. Przynajmniej ja nie jestem na takim kontrakcie. Wydaje mi się, że wiele klubów tak działa, oferuje pracę zawodnikom, ale też daje „coś tam” na koniec sezonu… Grając w piłkę, się nie da, ale grając i pracując, się da – tutaj chodzi mi o w miarę komfortowe życie.
Żyje Ci się tam dobrze?
W tym kraju żyje się dobrze. Problemem może być to, że produkty żywnościowe są drogie i tak dalej. Wiadomo jednak, że dużo się zarabia, ale dużo trzeba też wydawać. Trzeba podchodzić do wszystkiego racjonalnie.
Czyli odnalazłeś się tam bardzo dobrze, tak?!
Zaaklimatyzowałem się dobrze. Szwajcarzy na przykład mnie dobrze przyjęli, pomagali mi, więc polecam na przykład ludzi tutaj. Mogę mówić o nich w superlatywach – zawsze trafiałem na takich naprawdę w porządku. To taki kraj, ludzie żyją pracą. To jest ważne, dlatego… praca, praca i jeszcze raz praca.
Przed przyjazdem tutaj występowałeś w Górniku Wałbrzych. Jak wspominasz ten klub?
Czasy Górnika wspominam bardzo dobrze. Było świetnie szczególnie w juniorach młodszych, w nich najwięcej się nauczyłem – tak można powiedzieć – ze względu na trenera. Był nim Robert Bubnowicz, środkowy obrońca Zagłębia Lubin. Dawał mi dużo rad, dużo wskazówek. To był taki najlepszy czas. Górnika ogólnie bardzo dobrze wspominam. Właśnie tak jak przywołuję te wspomnienia, to aż ciepło się robi na serduszku (śmiech). Dodatkowo to też czas OSSM Dzierżoniów z Wiesławem Pisarskim i Krystianem Sotą. To ludzie, którzy też wiele mi dali.
Powiedz na koniec, czy niższe ligi w Szwajcarii to dobry kierunek dla polskich zawodników?
Szwajcaria to dobry kierunek dla polskich zawodników, ale tylko dla tych, którzy chcą mieć pracę na boku i grać w piłkę. Jeżeli mówimy tylko piłkarsko, to ciężko, ciężko. Nie jest łatwo się przestawić, ale jeśli się uda, to można się dużo nauczyć. Trzeba pamiętać, że niższe ligi to praca i piłka nożna, tak jak mówię.
hm...