Jakub Bokiej: „Zbyt wczesna specjalizacja może zabić pasję u młodego zawodnika” (WYWIAD)


M.in. o nadchodzącej rewolucji w działaniach akademii, szerokich skutkach koronawirusa, samorozwoju i pokorze oraz Mateuszu Boguszu – Jakub Bokiej, skaut Manchesteru City

4 maja 2020 Jakub Bokiej: „Zbyt wczesna specjalizacja może zabić pasję u młodego zawodnika” (WYWIAD)

Całkiem niedawno w obiegu medialnym pojawiła się informacja, że akademia Bayernu Monachium ma zamiar podnieść minimalny próg wiekowy dla chłopców, którzy chcą rozpocząć poważną przygodę z futbolem. Od 2022 roku będzie to dopiero poziom rocznika U-11, co z perspektywy innych akademii w Europie może wydawać się małą rewolucją. Rewolucją, o której porozmawialiśmy z kimś, dla kogo szkolenie młodzieży i skauting w najbogatszym klubie Premier League to chleb powszedni. „Nie zapominajmy, że są takie aspekty, których nie nauczysz się w klubie, ale na podwórku” – twierdzi Jakub Bokiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Z Jakubem Bokiejem rozmawialiśmy już ponad rok temu. M.in. o edukacji taktycznej wśród młodych piłkarzy, wpływie rodziców na dzieci oraz skautingu w Manchesterze City. Zapraszamy zatem do zapoznania się również z tamtym materiałem.

Jego misja na obczyźnie polega m.in. na odnajdywaniu utalentowanych chłopców dla angielskiego kolosa oraz dawaniu szansy młodym Polakom z akademii na zaistnienie w wielkim futbolu. Jakub często słyszy, że jest pracoholikiem, ale to po prostu prawdziwy pasjonat i profesjonalista [cytat z poniższego tekstu].

Jakub Bokiej: „Zanim zawodnik wejdzie na boisko, zwracam uwagę nawet na kolor jego butów” (WYWIAD)

Po pierwsze, co u Ciebie słychać? Domyślam się, że pandemia koronawirusa musiała w jakiś sposób wpłynąć na Twoją codzienność i zakres obowiązków.

Zdecydowanie. Obrót o 180 stopni, zupełnie inne życie. Nie ukrywam, że „gotuję się” strasznie, mimo że przyzwyczaiłem się do tego, że cały czas coś się dzieje, ktoś dzwoni, coś trzeba zrobić, gdzieś jechać, coś wysłać, po prostu być „pod prądem”. Myślę jednak, że jest to też swego rodzaju wyjątkowy czas, z którego każdy z nas może wyciągnąć własne wnioski.

Jesteś skautem, więc na co dzień musisz polegać na teście na oko. To zostało Wam niejako odebrane, dlatego ciekawi mnie, czy zgadzasz się z tezą, że większy wpływ ma teraz (i będzie miała) analiza wideo zawodnika wraz z liczbami? Wymuszona przez takie, a nie inne okoliczności?

Wydaje mi się, że są rzeczy, których zwyczajnie nie jesteś w stanie się nauczyć. Często musisz polegać na intuicji, wrażeniu, przeczuciu czy tzw. szóstym zmyśle. Jasne, możesz zdać na 5+ wszystkie kursy czy zadania, ale to nie znaczy, że będziesz w stanie te umiejętności wdrożyć w życie. W skautingu to „przeczucie” jest często nieocenione i pozwala ci odróżnić dobrego zawodnika od świetnego. Co do liczb, to na pewno mądrze wykorzystane mogą dać nam pogląd, ale bawi mnie, kiedy ktoś mówi mi „Widziałeś? On miał 100% celnych podań w meczu!”.

Okej, świetnie, że miał, tylko analiza nie powie mi, czy zawodnik w czasie podania podjął najlepszą możliwą decyzję i czy każde podanie było nadane z odpowiednią siłą i tak dalej. Czasami musisz zaryzykować, podjąć trudną decyzję, która może zakończyć się stratą, ale może też dać drużynie olbrzymią przewagę. To, że stracisz jedną piłkę albo że będziesz miał 100% celnych podań w meczu, nie czyni cię ani dobrym, ani złym piłkarzem.

Jak powiedział mi całkiem niedawno pewien człowiek, problemem liczb jest to, że ktoś nie wie, jak z nich korzystać [cytat z wywiadu z Marcinem Matuszewskim]. To w pewnym stopniu pokrywa się z Twoim przekazem. Ale obowiązki obowiązkami… Powiedz, czy poświęcasz czas na coś poza piłką w tym okresie? Wiesz, świetny moment przeżywa teraz np. Netflix… Dołączasz się do tego pociągu streamingowego? (śmiech) Albo może książkowego?

Właśnie przez zaistniałą sytuację jestem w stanie „zresetować” się w taki sposób, w jaki nigdy dotąd nie mogłem ze względu na ograniczenia czasowe. Dla mnie włączenie Netflixa lub FIFA to spore wydarzenie. Do niedawna nie wiedziałem nawet, którą stroną trzymać pada, a teraz zdarza mi się pograć w gry planszowe online ze znajomymi. To dlatego, że mam raczej charakter osoby, która wiecznie chce się rozwijać i robić coś w tym kierunku, ale to też po części trucizna.

Sporo czasu poświęciłem ostatnio na analizę, jaki wpływ na końcowy sukces u człowieka ma psychika. Obejrzałem także kilka wykładów z szeroko pojętego tematu „zarządzania ludźmi”. Każdy z wymienionych tematów jest mocno związany z piłką i jeśli jesteś w stanie przełożyć go na rzeczywistość, może ci to znacząco pomóc szczególnie w momentach kryzysowych. Szukam pozytywów, jednak mam też świadomość, że ze względu na przestoje, a także projekty sportowe i medialne, które nie dojdą do skutku przez pandemię, już teraz mogę liczyć straty w dziesiątkach tysięcy złotych. Są jednak momenty, kiedy pieniądze schodzą na dalszy plan.

Hmm, pieniądze w obecnych realiach to naprawdę drażliwy temat. Zwłaszcza gdy pierwszy plan przejmuje zdrowie. Ale teraz chciałbym wziąć na tapet nie pieniądze, ale Twoją pracę dla Manchesteru City. Coś się dzieje u Ciebie w tym temacie? Czy nadal, regularnie i z myślą o przyszłości, budujesz swoją markę jako skaut w jednym miejscu? W końcu jesteś już tam trochę czasu – 3 lata.

Zdecydowanie buduję. Jestem nieprawdopodobnie wdzięczny za każdy dzień, który mogę w tym klubie spędzić. Nie ukrywam, że to ogromny honor i pewnie w jakimś stopniu odpowiedzialność być częścią tak dużego klubu. Dobrze się tutaj czuję i darzę ogromnym szacunkiem osobę, która na mnie postawiła, kiedy miałem 19 lat. Na przestrzeni tego czasu do dzisiaj pojawiały się propozycje z innych klubów, i to jedna z nich bardzo niedawno, ale cenię sobie bardziej lojalność i szacunek. Nie szybki zysk.

W tej kwestii ciekawi mnie jedno. Jak wygląda ścieżka rozwoju w takim klubie jak City? Ktoś taki jak Ty może np. zostać koordynatorem, czy wstąpić do grupy szefostwa akademii?

Mamy kilka pomysłów na ścieżki rozwoju, ale ja także personalnie staram się rozwijać jak mogę, kiedy pojawiają się różne propozycje. Np. ostatnio zostałem ambasadorem kamizelek GPS, które pomagają w rozwoju Polish Football Academy. Tak że każdy taki mały krok cieszy. Bywały też możliwości reklamowania breloczków czy żywności, ale może bez przesady (śmiech). Chyba że będzie to faktycznie coś dobrego do jedzenia – wtedy mogę się dogadać (śmiech).

(Śmiech). I właśnie dochodzimy do kolejnego tematu, czyli stricte akademii – Twojej kuchni. Przede wszystkim zastanawiam się, jak zmieniło się Twoje postrzeganie pracy w akademii City na przestrzeni czasu? Wiem, że na początku byłeś pod wrażeniem, ale domyślam się, że zdobyte doświadczenia mogły wpłynąć w jakiś sposób na twój światopogląd.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że miałem taki moment, kiedy trochę za dużo mi się „wydawało”. Wiesz, skaut Manchesteru City, świetnie prosperująca akademia, spore zainteresowanie mediów, telefony z radia, telewizji, internetu, prasy… Zaraz pojawił się drogi samochód, zegarek i sporo ludzi wokół. Całe szczęście miałem obok ludzi, którzy bardzo szybko sprowadzali mnie na ziemię. Życie przez ostatnie dwa lata nauczyło mnie sporo pokory i dzięki temu dzisiaj mocno wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny.

Ten klub dalej postrzegam jako wyjątkowe miejsce, które zawsze daje mi olbrzymią radość, kiedy się tam pojawiam, ale też miejsce, w którym mogę zdobywać nieocenione doświadczenie i możliwości rozwoju. I tak jak wcześniej wspomniałem – potrzebuję tego „prądu” jak tlenu.

Ty zatem zmieniłeś się niewiele, a jeśli już – może nawet na lepsze (śmiech). A co z samą akademią City? Czy coś się w niej zmieniło przez ostatni rok? W końcu konkurencja nie śpi i strzelam, że zastosowano już jakieś nowe rozwiązania w celu usprawnienia działania struktur. 

W klubie tak naprawdę co kwartał spotykamy się, aby omówić ważne kwestie co do naszego funkcjonowania. Często dyskutujemy tam na temat zmian i tego, w jaki sposób możemy wejść na jeszcze lepszy poziom jako dział skautingu. Niestety w szczegóły nie mogę się jednak zagłębiać.

Rozumiem i jak już jesteśmy przy usprawnieniach, chciałbym zapytać Cię o przyszłość. A konkretnie o to, co wprowadzi w życie akademia Bayernu Monachium, czyli ustanowienie dolnej granicy wiekowej dopiero na roczniku U-11. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

Hmm, spójrzmy na rynek w Anglii. Większość klubów prowadzi tzw. centra rozwoju, w których obserwowani są nawet sześcio- czy siedmioletni zawodnicy, dlatego był pewien moment, kiedy staraliśmy się szukać chłopców już w tym wieku, a nawet młodszych. Nie mam jednak jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale na pewno zgadzam się z tezą, że zbyt wczesna specjalizacja może zabić pasję i radość u młodego zawodnika, a to często w konsekwencji jest kluczowe. Co więcej, możliwe są także obostrzenia od związku piłkarskiego.

A czy istnieje zagrożenie, że takie zniesienie najmłodszych roczników może w jakiś sposób nie wypalić? Nie wiem, czy użyję dobrego słowa, ale to wygląda mi na małą rewolucję. A te mogą mieć również swoje ciemnie strony.

Teoretycznie „zwykły Kowalski” pomyśli, że im szybciej ktoś zaczyna, tym będzie lepszy. I może jest w tym jakiś procent racji, ale to kwestia indywidualna. Z pewnością przepadnie sporo chłopców, którzy zaczną przygodę z piłką zbyt późno, ale też u wielu zawodników nie zabijemy radości. Pewnie w Monachium to spowoduje, że będzie więcej dzieci na podwórkach do 11. roku życia. A nie zapominajmy, że są takie aspekty, których nie nauczysz się w klubie, ale na podwórku. Jednym z tych najważniejszych jest podejmowanie ryzyka.

Jakub Bokiej

To teraz powiedz, tak w nawiązaniu do obecnych realiów z pandemią, akademia City stosuje dla młodszych roczników (tych poniżej np. 10 lat) treningi domowe czy indywidualne? I wsparcie pod kątem mentalnym dla nich i rodziców? Czy jednak to już moje zbyt przesadne wyobrażenie o profesjonalizacji?

Chłopcy mają rozpiski i zalecenia, ale też nie popadajmy w skrajności. Nikt nie zabroni zjeść pączka w czasie kwarantanny! Myślę, że ta przerwa może wielu zawodnikom wyjść nawet na korzyść. Szczególnie tym, którzy byli wcześniej delikatnie zmęczeni piłką.

Ciekawa teza. Interesuje mnie też kolejna kwestia związana z koronawirusem. Mianowicie czy zamrożenie futbolu w Anglii może wpłynąć na takie struktury jak akademie klubowe. Te większe pewnie jakoś sobie poradzą, ale te mniejsze? Te, z których wyciąga się pojedyncze talenty i z których Wy sami przecież czerpiecie?

Głęboko wierzę w to, że zarówno my, jak i każdy z naszych rywali spadnie na cztery łapy. Ta rywalizacja naprawdę wpływa pozytywnie na każdego z nas, a być może przez zaistniałą sytuację i kryzys kilka klubów będzie musiało postawić na swoich wychowanków. To z kolei być może da im wyborne korzyści zarówno wizerunkowe, jak i finansowe czy piłkarskie.

To żeby nie snuć już czarnych wizji, spytam o mniejsze akademie inaczej – potrafiłbyś wskazać region Anglii (Ty lub ktoś, kto się tym bardziej zajmuje), w którym rośnie duży potencjał, czyli swego rodzaju wykopalisko utalentowanej młodzieży? Pewnie macie w klubie jakąś tabelkę i widzicie, skąd przybywa ich najwięcej.

Nie mylisz się, mamy takie statystyki. Osobiście jestem zafascynowany swoim regionem, czyli Yorkshire, w którego skład wchodzą m.in. takie miasta, jak: Leeds, Sheffield, Hull czy Barnsley. To właśnie tutaj urodzili się: Erling Haaland, Kyle Walker, John Stones, Fabian Delph, Mason Greenwood, Harry Maguire, Jamie Vardy czy James Milner… Potencjał jest ogromny, a teraz naszym głównym zadaniem jest, aby wykorzystać go jak najlepiej.

Na koniec chciałbym zapytać Cię o coś, co obiło mi się o uszy. Chodzi o pewien zakład z Mateuszem Boguszem. Zdradzisz co nie co?

Co ważne, mamy podobny „mental”. Siedzieliśmy w domu i już nie mogliśmy wytrzymać, więc wpadliśmy na pomysł zagrania w siatkonogę. Od tego momentu niemal dzień w dzień rywalizujemy, a stawką meczu zawsze jest coś innego. Ja już choćby malowałem mu ściany, a Mati już niedługo zadba o mój ogródek (śmiech). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam pełną świadomość, że on jest lepszy. Wiem, że będziesz to czytał, wypuszczam Cię tylko! Będę robił absolutnie wszystko, żeby coś ugrać, bo ambicja nie pozwala mi odpuścić. Czasami kosztuje mnie to zgrzewkę izotoników, czasami posiłek po meczu (śmiech).

Trzymam kciuki (śmiech) i muszę jeszcze dopytać. Mateusz to największy polski talent w Anglii z tych, którzy są o krok przed zrobieniem kariery w piłce seniorskiej? Czy widzisz może jeszcze innych, młodszych?

Mateusz to nieprawdopodobny potencjał i chłodna, ułożona, odporna na presję głowa. Przyjęcie kierunkowe, obie nogi, genialnie ułożona prawa stopa… Nie zdziwię się, jeśli Leeds zaraz wyląduje w Premier League, a Bogusz będzie zbierał minuty w najlepszej lidze na świecie. Tego mu życzę. Natomiast nie licząc Mateusza, myślę, że największy potencjał ma Krystian Bielik. On ma genialne wprowadzenie piłki, drybling, przegląd pola i umiejętność przesuwania. To może być największy wygrany przełożenia mistrzostw Europy na rok 2021.

„Widziałem naprawdę wielu utalentowanych Polaków, którzy nie mieli pojęcia, jak dostać szansę w profesjonalnej piłce” [ROZMOWA]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze