Szczęśliwie wygrany pierwszy mecz z Karabachem, klęska w spotkaniu rewanżowym i porażka przed własnymi kibicami ze Stalą Mielec − tak Lech Poznań zaczął sezon 2022/2023. Walka o Ligę Mistrzów zakończyła się już w pierwszej rundzie, a postawa zespołu na boisku pozostawia wiele do życzenia.
Rezygnacja Macieja Skorży ze stanowiska trenera była jednocześnie bardzo dużym wyzwaniem dla osób zarządzających klubem. Do początku rywalizacji w europejskich pucharach zostało wtedy niewiele czasu, a trzeba było znaleźć odpowiedniego szkoleniowca. Wybór padł na Johna van den Broma, którego trenerskie CV mogło robić wrażenie. Holender zastał jednak w Poznaniu zbyt wąską kadrę, która wymaga wzmocnień.
Konkurencja dla Ishaka
Jednym z najlepszych napastników w naszej lidze jest bez wątpienia Mikael Ishak. Szwed w poprzednim sezonie w 33 meczach zdobył 18 bramek i zanotował 6 asyst. W klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy zajął drugie miejsce − musiał uznać wyższość Iviego Lopeza z Rakowa. Dwa lata wcześniej atakujący poznaniaków pokazał swoją klasę na europejskich boiskach. Strzelił trzy bramki w rywalizacji Lecha ze Standardem Liege oraz dwie w spotkaniu z Benficą.
Nadrabiamy zaległości 🔙 Mikael Ishak przed #LPOSTM odebrał nagrodę dla Piłkarza Maja 🌟
👉 https://t.co/wdP86QBl7r pic.twitter.com/tDFacEDijK
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 18, 2022
Problem „Kolejorza” polega na tym, że Ishak nie ma konkurenta w walce o miejsce w składzie. Filip Szymczak i Artur Sobiech nie gwarantują odpowiedniej jakości. Mogliśmy się o tym przekonać podczas meczu o Superpuchar Polski, w którym obaj Polacy zagrali od pierwszej minuty. Szymczak w zeszłym sezonie przebywał na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice, które zakończył z dorobkiem 11 trafień na boiskach pierwszej ligi. Obecnie 20-latek to melodia przyszłości, ale powinien dostać swoje szanse także dlatego, że jest młodzieżowcem. Sobiech z kolei to na razie transferowy niewypał i trudno wiązać z jego osobą jakiekolwiek nadzieje.
Trzy mecze sezonu wystarczyły, aby docenić rolę, jaką w Lechu odgrywał Dawid Kownacki. Wypożyczenie 25-latka do Poznania było bardzo dobrym ruchem. Zawodnik Fortuny Duesseldorf odwdzięczył się sześcioma bramkami i trzema ostatnimi podaniami. Ponadto jest graczem bardzo uniwersalnym, co bardzo doceniał Maciej Skorża. „Kownaś” mógł zagrać na pozycji napastnika, ofensywnego pomocnika, a także skrzydłowego. Niestety rozmowy na temat kolejnego wypożyczenia spełzły na niczym. To sprawia, że „Kolejorz” bardzo potrzebuje wzmocnienia przedniej formacji.
Ofensywny pomocnik mile widziany
Kolejnym ofensywnym zawodnikiem drużyny, któremu dobrze zrobiłaby rywalizacja, jest Joao Amaral. Portugalczyk słabo zaczął ten sezon, a holenderski szkoleniowiec nie ma dla niego alternatywy. Takową mógłby być Dani Ramirez, jednak on myślami zdaje się być już poza Poznaniem. Podobno umówił się z Maciejem Skorżą, że zostanie w klubie. Wskutek zmiany trenera tamte ustalenia zapewne przestały obowiązywać. Lech nie może liczyć na Hiszpana.
Potencjalny problem poznaniaków z wypełnieniem limitu minut rozegranych przez młodzieżowców mógłby rozwiązać Filip Marchwiński. Jednak 20-latek po obiecującym początku kariery na ekstraklasowych boiskach nie jest w stanie nawiązać do swoich udanych występów. Trudno na ten moment sobie wyobrazić, że stanowi sensowne zastępstwo dla Amarala.
Polityka transferowa „Kolejorza” doprowadziła do sytuacji, w której zespół uzależniony jest od dyspozycji Ishaka i Amarala. Od formy Portugalczyka bardzo mocno zależny jest napastnik mistrzów Polski. Ishak nie jest bowiem zawodnikiem, który w pojedynkę zrobi różnicę na boisku. Musi liczyć na wsparcie ze strony kolegów z drużyny. Ci niestety nie grają na miarę swoich możliwości. Być może opcją na pozycję numer 10 będzie Damian Kądzior. Saga transferowa z jego udziałem nadal trwa.
🆕W weekend odbyły się kolejne rozmowy w sprawie Damiana Kądziora. @LechPoznan podwyższył ofertę do ok. 500k €, ale @PiastGliwiceSA chce aż 4 mln zł (ok. 850k € – wcześniej 6 mln, później 4,7 mln). Piast gra tak twardo, że negocjacje znów stanęły w ślepym zaułku🤷♂️ @SportINTERIA
— Sebastian Staszewski (@s_staszewski) July 19, 2022
Środek obrony kuleje
Nieciekawie wygląda również sytuacja z obsadą środka obrony. Na ten moment Lech może liczyć na Lubomira Satkę, Antonia Milicia i Maksymiliana Pingota. Ostatni z wymienionych piłkarzy zaliczył w pierwszej kolejce sezonu debiut w ekstraklasie. Kontuzję cały czas leczy lider defensywy − Bartosz Salamon. Jego powrót do gry cały czas się opóźnia, ponieważ rehabilitacja nie przebiega tak, jakby sobie tego życzył sam zainteresowany. Urazu doznał na meczu reprezentacji Polski, a początkowa diagnoza nie zapowiadała tak długiej absencji.
Lech o Ligę Mistrzów walczył z dwoma doświadczonymi stoperami i jednym nieopierzonym młodzieżowcem. Przypominało to balansowanie na cienkiej linie, a nie przygotowanie kadry poważnego zespołu do walki w europejskich pucharach. W medialnych spekulacjach z „Kolejorzem” łączono Adriana Rusa, Pavle Vagicia i Michała Helika. Temat byłego zawodnika Cracovii jest cały czas aktualny.
Adrian Rus nie trafi do Lecha Poznań. „Kolejorz” idzie po innego środkowego obrońcę. Faworyt klubu: Michał Helik, który ma też inne, zagraniczne opcje. Piłkarz się zastanawia. @Meczykipl
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) July 17, 2022
Poznaniacy fatalnie rozpoczęli nowy sezon. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest przynajmniej kilka. Jedną z najważniejszych są zbyt późne transfery i niewystarczająca ich liczba. Kadra jest bardzo wąska i trzeba jak najszybciej coś z tym zrobić. W przeciwnym wypadku drużynie zaraz może zostać jedynie rywalizacja na krajowym podwórku. Dinamo Batumi w czwartek może brutalnie obnażyć słabości mistrza Polski. A tych niestety nie brakuje.