Jak kluby ekstraklasy traktują rezerwy? Jedni od lat dzielnie walczą w 2. lidze, a inni w ogóle z nich zrezygnowali


Polskie kluby bardzo różnie podchodzą do zespołów rezerw. Lech Poznań od lat ma drugi zespół w 2. lidze, a druga drużyna Rakowa zaraz może spaść do 4. ligi

12 stycznia 2024 Jak kluby ekstraklasy traktują rezerwy? Jedni od lat dzielnie walczą w 2. lidze, a inni w ogóle z nich zrezygnowali
Lukasz Laskowski / PressFocus

Rezerwy klubów ekstraklasy to od kilku lat mocno palący temat. Trochę niepotrzebnie zaczęło robić się o tym głośno dopiero kilka lat temu. W zasadzie pierwszy sygnał dał Lech Poznań, który bardzo mocno dążył do tego, żeby awansować rezerwami na szczebel centralny i dokonał tej sztuki jako pierwszy w historii. Za to jego rywal zza miedzy stwierdził, że druga drużyna jest im kompletnie niepotrzebna. Za to rezerwy Rakowa zaraz mogą się pożegnać z 3. ligą.


Udostępnij na Udostępnij na

Ta rozbieżność wśród klubów jest ogromna. Bo to nie tylko przypadek Warty. Cracovia też zlikwidowała swoją drużynę rezerw, teraz jednak przywraca ją do łask. Jest to o tyle ciekawe, że obie drużyny mają naprawdę dobre akademie, a przecież to głównie młodzi piłkarze grają w rezerwach. Już nieżyjący były właściciel Cracovii tłumaczył, że likwidowanie rezerw jest spowodowane głównie zaciskaniem pasa. Czy naprawdę gra w 3. lidze jest aż tak kosztowna dla takiego klubu, jak Cracovia? To już każdy sam może odpowiedzieć na to pytanie, aczkolwiek od następnego sezonu „Pasy” reaktywują swoją drugą drużynę.

Rezerwy – sposób na zaoszczędzenie

W poprzednim sezonie oprócz Warty swojej drużyny rezerw nie miała również Lechia Gdańsk. Jesteśmy w stanie zrozumieć działania obu klubów, w których nie jest kolorowo pod względem finansowym, aczkolwiek to chyba nie na rezerwach powinno się oszczędzać. Janusz Filipiak jednak poruszał jeszcze jeden ciekawy wątek. Oto fragment jego wypowiedzi. – Jest teoria, że zawodnicy z Centralnej Ligi Juniorów jak skończą 19 lat, to mogą grać w rezerwach i dochodzić do formy. To nie działa. Nie sięgam pamięcią, by któryś zawodnik, który przyszedł do rezerw, na tyle podniósł formę, by potem iść do ekstraklasy. Nie wiem, jak to się ma w przypadku innych drużyn. Najlepsi piłkarze z CLJ-ki nie chcą grać w rezerwach, chcą od razu iść do pierwszego zespołu. Tak będziemy działać.

Tu jest pole do polemiki, bo wystarczy spojrzeć na takiego Lecha, czy Zagłębie. Oczywiście to są kluby z najlepszymi akademiami w Polsce, ale Cracovia przecież też nie odstaje pod tym względem. Z pewnością byłoby kilku zawodników w tym sezonie, którzy zyskaliby na grze w rezerwach, których nie ma. Nie każdy gracz jest jednostką wybitną i w wieku 18 lat wchodzi do ekstraklasy, a same treningi z pierwszą drużyną to cenne doświadczenie, ale co z tego, jak dany gracz nie ma okazji się pokazać, nawet w takiej 3. lidze. Niejako jest to trochę stopowanie karier piłkarzy, którzy jeszcze nie są gotowi na grę w ekstraklasie. Cracovia jednak po raz kolejny przyznaje się do błędu i wskrzesza swoje rezerwy od następnego sezonu, które będą występowały w 4. lidze.

Rezerwy w 2. lidze to dobra rzecz

Przejdźmy może jednak do bardziej optymistycznych rzeczy i drużyn, które można pochwalić za prawidłowe prowadzenie drużyny rezerw. Gra na szczeblu centralnym to duży sukces i dobre doświadczenie dla młodych piłkarzy, bo te drużyny są stworzone właśnie głównie z wychowanków. Mowa o Lechu, Zagłębiu Lubin i ŁKS-ie, którzy mają drugie drużyny na poziomie 2. ligi. Warto jednak zaznaczyć, że prekursorem tego pomysłu i w ogóle ambicji sięgających 2. ligi był Lech Poznań, który dokonał tej sztuki jako pierwszy i co bardzo ważne, rozgrywa na tym poziomie już piąty sezon.

Jedno to awansować, a drugie to utrzymać się tam. To się udaje podopiecznym Artura Węski, a przecież przez ten zespół przewinęło się już kilka roczników. Oczywiście wzmocnieni są oni doświadczonymi piłkarzami, jak Szymon Pawłowski, Maciej Orłowski, czy kiedyś na przykład Sergey Krivets. To też jest rzecz warta uwagi. W tym sezonie również nie jest łatwo, ale dobrą końcówką rundy udało się wyjść ze strefy spadkowej. Teraz mają nawet cztery punkty przewagi nad kreską. Warto wspomnieć o najlepszym sezonie rezerw Lecha, w którym otarli się o baraże, zajmując ostatecznie siódme miejsce. Wtedy o sile drużyny stanowili choćby Bartosz Mrozek, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz, czy Filip Borowski. Dzisiaj to piłkarze z powodzeniem występujący w 1. lidze lub nawet ekstraklasie.

Co jednak ciekawe, rezerwy „Kolejorza” są w tym momencie najgorsze z drugich drużyn w 2. lidze. ŁKS i Zagłębie radzą sobie zdecydowanie lepiej. Przynajmniej tak wskazuje tabela. Obie drużyny ocierają się o baraże, zajmując 7. i 8. miejsce. Zobaczymy, czy będą w stanie utrzymać dobrą formę z jesieni. Zwłaszcza „Rycerze wiosny”, którzy są beniaminkiem. Ta drużyna też jest mieszanką rutyny i doświadczenia. Pierwsze kroki stawiają choćby tacy piłkarze, jak Jan Łabędzki, Mikołaj Lipień, Antoni Młynarczyk, czy Jędrzej Zając. Ten ostatni to najlepszy przykład ile może dać gra w rezerwach na dobrym poziomie. Rundę jesienną zakończył przecież bramką w spotkaniu ekstraklasy z Legią.

W poprzednim sezonie oprócz Zagłębia i Lecha swoje rezerwy w 2. lidze miał również Śląsk Wrocław. Rozgrywki jednak zakończył na ostatniej pozycji i spadł ligę niżej. Teraz jest wiceliderem swojej grupy 3. ligi i do samego końca będzie walczył o awans. Rok temu w 2. lidze w barwach „Wojskowych” ogrywali się Łukasz Gerstenstein, Mateusz Stawny, czy Yegor Matsenko. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że rezerwy Śląska w dużej mierze składały się z piłkarzy, którzy ukończyli już wiek młodzieżowca. Trochę inaczej niż w przypadku Zagłębia, czy Lecha.

Legia ma szansę dołączyć do drugoligowego towarzystwa

Wejście na szczebel centralny rezerwami to cel dla wielu klubów. Najbliżej tego wyczynu jest Legia Warszawa, która już od paru lat ma bardzo dużą „napinkę” na awans. Po rundzie jesiennej rezerwy stołecznego klubu są wiceliderem, a walka z Pogonią Grodzisk Mazowiecki zapowiada się do samego końca. Warto również wspomnieć, kto prowadzi Legię do awansu. Mateusz Możdżeń i Adam Ryczkowski robią za tych doświadczonych, a ogrywają się przy nich 18-letni Jan Ziółkowski, Kacper Wnorowski, czy Szymon Graczewski. Gdy jesteśmy już przy 1 grupie 3. ligi, to trzeba również wspomnieć o innych rezerwach występujących na tym szczeblu. Jagiellonia II Białystok zajmuje 13. miejsce.

Wspominaliśmy już o Śląsku Wrocław, który w grupie śląsko-dolnośląskiej będzie się bił o awans, ale mamy również w tej grupie rezerwy mistrza Polski, które są na ostatniej pozycji. Raków II Częstochowa zamyka tabelę i w zasadzie chyba „Medaliki” mogą się już pożegnać z drugą drużyną na poziomie 3. ligi. To pokazuje, że Raków ma jeszcze nad czym pracować. Nie możemy również zapomnieć o Górniku Zabrze, który lokuje się na 10. pozycji.

Tylko osiem klubów z ekstraklasy ma drużyny rezerw na poziomie co najmniej trzecioligowym. Czy to dużo, czy mało? Naszym zdaniem trochę mało. Nie można oczekiwać, żeby rezerwy odgrywały w polskich klubach tak istotną rolę, jak w Holandii, czy Hiszpanii, ale można odnieść wrażenie, że w Polsce traktuje się je po macoszemu. Ponad połowa ligi nie ma drugiej drużyny przynajmniej na czwartym poziomie rozgrywkowym.

W otchłani 4. ligi

Zobaczmy jeszcze, czy ten status może się trochę polepszyć. 4. liga to jednak już poziom, co tu dużo mówić, półamatorski. W grupie Dolnośląskiej Miedź II Legnica ma szansę na awans. Do pierwszego Słowianina Wolibórz traci tylko trzy punkty. W grupie łódzkiej o awans mogą pokusić się jeszcze rezerwy Widzewa, ale będzie o to bardzo trudno. Za to warto nadmienić, że w 4. lidze występuje trzeci zespół ŁKS-u Łódź. Niecodzienna sytuacja. „Rycerze wiosnyzamiast drużyny CLJ stworzyli zespół na poziomie seniorskim, który całkiem nieźle sobie radzi w 4. lidze. Nietypowe rozwiązanie.

Co ciekawe, bardzo blisko awansu są rezerwy 1-ligowej Wisły Kraków, które przewodzą w grupie małopolskiej. Na Mazowszu podobna sytuacja występuje z Wisłą Płock, która również puka do 3. ligi. Jeszcze jakieś szanse na awans ma również druga drużyna Podbeskidzia Bielsko- Biała w grupie śląskiej, a zatem kluby pierwszoligowe wcale nie odbiegają od tych ekstraklasowych.

W województwie świętokrzyskim o awans powalczą rezerwy Korony Kielce, a na Warmii i Mazurach mamy ciekawą sytuację. Najmocniejszy i największy klub w regionie, czyli Stomil Olsztyn ma zdecydowanie gorsze rezerwy od Olimpii Elbląg, która jeszcze może bić się o awans. Za to Stomil będzie patrzył się mocno za siebie.

Dysproporcja pomiędzy klubami w temacie rezerw jest naprawdę duża. Rzecz jasna są to dodatkowe koszty, ale na wielkie uznanie zasługują kluby, które wprowadziły swoje drugie zespoły na ten szczebel centralny. To naprawdę duży wyczyn i przewaga nad innymi. Ogrywanie wychowanków na poziomie 2. ligi, a 4. ligi to jednak różnica, na której zyskuje taki Lech, Zagłębie, ŁKS, czy Śląsk w poprzednim sezonie. Oby myślenie o rezerwach w największych polskich klubach szło w Polsce w odpowiednim kierunku i nie była to jedynie drużyna, w której można dać pograć zawodnikom, którzy nie łapią się do kadry.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze