Jak na Legię wpłynęło zwolnienie Sa Pinto?


Legia Warszawa od zwolnienia Portugalczyka gra lepiej. Piłkarze w momencie ogłoszenia decyzji odetchnęli z ulgą, co przekłada się na ich postawę na boisku

12 kwietnia 2019 Jak na Legię wpłynęło zwolnienie Sa Pinto?
rosselcdn.net

Pożegnanie się z trenerem Sa Pinto od dłuższego czasu wisiało w powietrzu. Wojny i brak szacunku wobec dziennikarzy i trenerów, konflikty w szatni czy portugalski zaciąg. Lista grzechów portugalskiego szkoleniowca jest bardzo długa. Przez dłuższy czas broniły go wyniki osiągane ze stołecznym klubem. Portugalczyk zdobywał średnio prawie dwa punkty na mecz. Jednak kiedy Legia na wiosnę przegrała trzy spotkania w lidze i odpadła z Pucharu Polski z Rakowem, wiadome się stało, że były trener chociażby Sportingu za chwilę straci pracę.


Udostępnij na Udostępnij na

W momencie pojawienia się duetu Vuković – Saganowski atmosfera w klubie stała się lepsza. Byli gracze Legii sprawili, że stołeczny zespół zdobył sześć punktów w dwóch meczach. Meczach bardzo ważnych dla mistrza Polski. Dzięki pokonaniu Jagielloni na Łazienkowskiej 3:0 i ograniu Górnika na wyjeździe kibice „Wojskowych” wciąż mogą wierzyć w obronienie tytułu mistrzowskiego.

Zmiany personalne

Kiedy porówna się wyjściowe ustawienie Legii w ostatnim spotkaniu Sa Pinto na ławce (porażka 0:4 z Wisłą) i ustawienie w pierwszych dwóch meczach Aleksandara Vukovicia, nie widać dużych zmian. Porównując starcia z Wisłą i Jagiellonią, w składzie zaszły trzy zmiany.

Na ławkę powędrowali Paweł Stolarski, Iuri Medeiros i Mateusz Wieteska. Ich miejsce zajęli Michał Kucharczyk (Vesović został przesunięty na prawą obronę), Kasper Hamalainen i William Remy. „Kuchy” był przez trenera Pinto rzucany po pozycjach. Doszło nawet do wystawienia go na prawej obronie. Hamalainen został przyspawany do ławki przez Portugalczyka, a Remy był jedynym z tego tercetu, który zaskarbił sobie zaufanie już byłego szkoleniowca Legii.

Kluczową rolę w ostatnich dwóch meczach odegrali przede wszystkim Radosław Cierzniak i Carlitos. Polak broni na bardzo wysokim poziomie i z nim między słupkami obrońcy Legii mogą spać spokojnie. Hiszpan natomiast w pierwszym spotkaniu zaliczył asystę, a z Górnikiem dubletem w końcówce uratował mecz.

Oprócz tego duetu na słowa pochwały zasługują także Andre Martins i Iuri Medeiros. Andre wraz ze swoim kolegą z drugiej linii, Cafu, wyrastają na najlepszych graczy w lidze na swoich pozycjach, a Medeiros swoimi zagraniami robi różnicę na boisku. Jednak żeby nie było tak kolorowo, ciągle gra niektórych piłkarzy pozostawia wiele do życzenia. Słabo na boku obrony radzi sobie Luis Rocha i kibice Legii nie mogą się doczekać powrotu Adama Hlouska.

Dodatkowo bardzo przeciętnie w środku pola wygląda Domagoj Antolić. Zawodnik gra bardzo statycznie i nie daje tyle w środku pola co Cafu. Na szczęście Portugalczyk wraca po zawieszeniu i już w meczu z Pogonią będzie do dyspozycji trenera Vukovicia.

Styl gry

– Wielu zawodników i trenerów powtarza, że każdy mecz jest inny. My musimy sprawić, żeby odbył się on na naszych warunkach. Chcemy dominować, to nasz cel – tak brzmiały słowa Aleksandara Vukovicia z piątkowego briefingu przed meczem z Pogonią.

Jest to z całą pewnością odważna deklaracja Serba i ma on inne zamiary niż RSP. Legia za czasów Portugalczyka była przede wszystkim drużyną siermiężną i nastawioną na tracenie jak najmniejszej liczby bramek. Często można było odnieść wrażenie, że Sa Pinto hamuje potencjał ofensywny zespołu z Łazienkowskiej 3.

Legioniści w ostatnich dwóch spotkaniach oddali aż 17 celnych strzałów. Dokładnie tyle samo celnych uderzeń zaliczyli w ostatnich czterech meczach ligowych trenera Sa Pinto.

Atmosfera

Saganowski i Vuković to ludzie znający Legię i piłkarzy od podszewki. Obydwoje mają klub ze stolicy w sercu i wiedzą, jak się dogadać z zawodnikami. Sprawia to, że powinni ugasić pożar po Ricardo Sa Pinto, a atmosfera w szatni będzie o wiele lepsza niż za rządów Portugalczyka.

Trudno stwierdzić, że za trenera Pinto atmosfera była chociażby przyzwoita. Tak naprawdę nie było dnia bez wyjścia na światło dzienne brudów na temat pracy Portugalczyka. Od odsunięcia od składu Pazdana czy Malarza aż po aroganckie zachowanie wobec dziennikarzy i członków sztabu. Chyba dawno nie było szkoleniowca w Polsce, który wzbudzałby tak negatywne emocje.

Jednak rzeczą, która chyba najbardziej denerwowała u Portugalczyka, był brak pokory. Brak wyciągania wniosków ze swoich zachowań czy ciągłe zrzucanie z siebie winy za niepowodzenia drużyny zaczynało irytować nie tylko ludzi związanych z warszawskim klubem. Pogłoski związane z fanaberiami trenera „Wojskowych” przeszły już do historii.

Podczas pracy duetu Vuković – Saganowski relacje z piłkarzami mają wyglądać zgoła inaczej. – Nasze relacje nie będą stanowić problemu. Ani dla mnie, ani dla nich. Z każdym mogę pójść na kawę, porozmawiać. Ale oni zrozumieją, że na treningu będziemy z „Vuko” wymagać egzekwowania poleceń. Jeśli jeszcze tego nie wiedzą, to bardzo szybko o tym się przekonają – tak brzmiały słowa Marka Saganowskiego w wywiadzie z „Rzeczpospolitą”.

Światełko w tunelu

Mimo wszystko kibice Legii wciąż mogą realnie myśleć o zdobyciu tytułu mistrzowskiego. Do liderującej Lechii Gdańsk tracą trzy punkty, a ostatni mecz w rundzie zasadniczej zagrają przed własną publicznością z Pogonią Szczecin.

„Portowcy” nie imponują formą i wygrali zaledwie jedno z pięciu ostatnich spotkań. Na dodatek jadą do Warszawy, która im wybitnie nie leży. „Duma Pomorza” na stadionie Legii po raz ostatni wygrała blisko 15 lat temu! Od tamtej pory przegrała dziesięć meczów z rzędu rozgrywanych na stadionie Legii w ramach ekstraklasy.

Oprócz tego na pojedynek z „Wojskowymi” nie polecieli Sebastian Walukiewicz i Jakub Bartkowski. Oznacza to, że nie za dobrze grająca ostatnio obrona Pogoni wyjdzie w dosyć eksperymentalnym ustawieniu.

W przypadku utrzymania drugiego miejsca Legia w 33. kolejce pojedzie do Gdańska na mecz z Lechią. Wcześniej będzie ich czekało starcie u siebie z drużyną z czwartego miejsca i wyjazd do ósmego zespołu sezonu zasadniczego.

Lechię przed bezpośrednim starciem czeka spotkanie u siebie z niezwykle groźnym Piastem i wyjazd do siódmej drużyny. W tym czasie legioniści mogą odrobić stratę do Lechii, którą przecież jeszcze czeka mecz na wyjeździe z Cracovią w ramach 30. kolejki ekstraklasy. Czy Legii uda się sięgnąć po kolejne mistrzostwo? Czy Aleksandar Vuković poprowadzi „Wojskowych” do sukcesu? Na te pytania odpowiedź poznamy na koniec rundy finałowej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze