Italiada #2: Spektakl w Turynie. Derby Rzymu na remis


Jak wyglądały zmagania 2. kolejki Serie A?

2 września 2019 Italiada #2: Spektakl w Turynie. Derby Rzymu na remis

Za nami drugi weekend Italiady, która obfitowała w dwa hitowe spotkania. W pierwszym z nich w iście spektakularnym stylu Juventus pokonał Napoli, z kolei w derbach Rzymu padł remis. Ponadto dobry start kontynuują Torino oraz Inter, a Domenico Berardi deklasuje ekipę Polaków. To i jeszcze więcej w podsumowaniu 2. kolejki.


Udostępnij na Udostępnij na

Ten, kto uważał, że liga włoska nie dostarcza tylu emocji co Premier League czy La Liga, powinien jak najszybciej spojrzeć na wyniki i tabele rozgrywek w Italii. Piłkarze znów nas nie zawiedli i zaserwowali nam sporą dawkę wrażeń oraz zwrotów akcji. Kibice nie mogli również narzekać na liczbę bramek, a biorąc pod uwagę średnią goli na mecz wynoszącą 3,9, śmiało wysuwają się wnioski, że Serie A staje się ligą niezwykle atrakcyjną. Gdy do tego dołączyć gwiazdy światowego futbolu na co dzień reprezentujące włoskie drużyny, otrzymamy prawdziwie teatralny majstersztyk.

Apogeum emocji i comeback Napoli

To, co działo się w Turynie podczas 2. kolejki Serie A, przeszło najśmielsze oczekiwania. Takiego widowiska pełnego dramaturgii z pewnością nikt się nie spodziewał. Owszem, pojedynki pomiędzy Juventusem a Napoli od zawsze cieszyły się największą oglądalnością, lecz teraz piłkarze dostarczyli swoim fanom i również całej Europie fantastycznego show. Można by nawet powiedzieć, że najlepsi reżyserzy nie pogardziliby takim scenariuszem, który na Allianz Stadium napisał piłkarski los.

„Stara Dama” już od pierwszych minut narzuciła swoje warunki przyjezdnym. Strzelecki festiwal rozpoczął Danilo, który w 15. minucie zastąpił kontuzjowanego Mattię De Sciglio. Prawdziwe wejście smoka i sprowadzony z Manchesteru City Brazylijczyk strzela w debiucie pierwszego gola. Nie minęło kilka minut, a Gonzalo Higuain przypomina o sobie turyńskim kibicom. Napoli z Piotrem Zielińskim w składzie i nieobecnym Arkadiuszem Milikiem, jakby zahipnotyzowane, tuż po przerwie dostawało kolejne baty. Tym razem katem „Azzurrich” był nie kto inny jak sam Cristiano Ronaldo.

Jednak radość „Bianconerich” nie trwała długo, chwilę później kontaktowego gola zdobył bowiem nowy nabytek Napoli, Kostas Manolas. Grek dał nadzieje niebieskiej części publiczności na odwrócenie losów meczu. Dobrym przeczuciem kierował się Carlo Ancelotti, który wprowadzając Hirvinga Lozano tuż po zmianie stron, mógł cieszyć się z kolejnej bramki. Zakupiony z PSV Eindhoven Meksykanin odpłacił się szkoleniowcowi za daną mu szansę. Warto dodać, że przy uderzeniu Lozano swój udział miał polski pomocnik, zaliczając asystę. Po drugiej stronie Wojciech Szczęsny, który wbrew pozorom rozgrywał dobry mecz, lecz w tym spotkaniu czyste konto nie było mu pisane. W 81. minucie skapitulował po raz trzeci, gdy Giovanni Do Lorenzo w dramatycznych okolicznościach doprowadza do wyrównania. Euforia w obozie Napoli, niedowierzanie na twarzach gospodarzy. „Bianconeri” po swoich błędach w szybkim tempie roztrwonili trzybramkową przewagę.

Emocji zaplanowanych na sobotni wieczór jeszcze nie był koniec. W doliczonym czasie gry Kalidou Koulibaly, po rzucie wolnym egzekwowanym przez Miralema Pjanica, niefortunnie skierował piłkę w stronę własnej bramki. Tego nie da się opisać słowami, ile zwrotów akcji oraz napięcia towarzyszyło w tym hicie kolejki. Obrońca tytułu szczęśliwie zwyciężył z wicemistrzem poprzedniego sezonu. Bynajmniej nie można odmówić hartu ducha zawodnikom Ancelottiego, którzy niczym feniks z popiołów wrócili do gry i zaliczyli niesamowity comeback. Aczkolwiek fortuna tego dnia była po stronie Juventusu.

Słupki ratują rzymskie derby

Wspomniane szczęście nie opuszczało rzymskich zespołów podczas derbowej batalii. Tyle strzałów w słupek w jednym spotkaniu włoscy kibice chyba dawno nie mieli okazji zobaczyć. Gdy niedzielną transzę drugiej kolejki na Stadio Olimpico otwierał mecz Lazio z Romą, pewne było, że wrażeń nie zabraknie.

Już w 3. minucie Lucas Leiva postraszył Lopeza, trafiając po mocnym strzale w słupek. Gospodarze nie pozostali dłużni i tym razem w nieszczęsny słupek uderzał Nicolo Zaniolo. Prowadzenie „Giallorossi” objęli po rzucie karnym, przyznanym po zagraniu ręką przez jednego z obrońców gości, a na listę strzelców wpisał się Aleksandar Kolarov. Ta sytuacja nie wpłynęła negatywnie na „Biancocelestich”, którzy ani myśleli składać broni. Atomowe uderzenie Ciro Immobilego w słupek napędziło stracha bramkarzowi Romy. Filar bramki „Wilków” po raz trzeci był ostrzeliwany, gdy po składnej akcji ekipy Simone Inzaghiego Joaquin Correa próbował przechytrzyć Lopeza. Kolejny słupek zaliczył w tym meczu Zaniolo, lecz znów opatrzność nad bramkarzami obydwu zespołów nieprzerwanie czuwała. To, co nie udawało się wcześniej piłkarzom Lazio, powiodło się w 58. minucie. Do sprawiedliwego wyrównania doprowadził Luis Alberto. Gospodarze byli bliscy podwyższenia wyniku, lecz tym razem poprzeczka ratuje „Giallorossich”.

Trudno powiedzieć, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby nie liczba sytuacji podbramkowych zakończonych uderzeniem w konstrukcje bramki. Z pewnością kibicom wrażeń nie zabrakło. Pozostaje pytanie: pech czy może szczęście podzieliło po równo rzymskie derby? Jedno jest pewne, remis był sprawiedliwym rezultatem, który trenerowi Paulo Fonsece daje wiele do myślenia. Bo Roma, aby myśleć o zagrożeniu czołówce, musi wyciągnąć z tego weekendu wnioski. W następnej kolejce słupki już niekoniecznie mogą okazać się czynnikiem ratującym cenne punkty.

Mediolan z punktami

Upokorzony w miniony weekend Milan w starciu z Brescią musiał się zrehabilitować. Marco Giampaolo mógł po raz pierwszy wystąpić przed swoją publicznością, a we Włoszech wszyscy doskonale wiedzą, jaka atmosfera towarzyszy meczom na słynnym San Siro. Wśród kibiców wielka nadzieja na debiutanckie w bieżącym sezonie trzy punkty. „Rossoneri” tego dnia bez Krzysztofa Piątka w wyjściowym składzie, który od 100 dni nie potrafił wpisać się na listę strzelców. Chwilowa blokada czy spadek formy? – zadają sobie pytanie niejedni fani polskiego napastnika. W każdym razie szkoleniowiec zdecydował, że Piątek wejdzie w drugiej połowie.

Zanim jednak to się stało, gospodarze celebrowali pierwszą bramkę po strzale Hakana Calhonoglu. Beniaminek stawiał opór, lecz nie zdołał pokonać dobrze spisującego się Gianluigiego Donnarummy. Piątek otrzymał szansę gry w 60. minucie, zmieniając Andre Silvę. Pół godziny wystarczyło, by postraszyć gości, choć bez skutku. Za to z krwawiącym nosem po pechowym kontakcie z piłką.

Cenne punkty z pewnością cieszą, choć gra „Rossonerich” pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Milan w następnym pojedynku podejmuje Hellas i jeśli chce myśleć o dołączeniu do czołówki, łatwe mecze powinien wygrywać, bo później terminarz nie będzie już taki łaskawy. A derby Mediolanu tuż-tuż.

Skoro mowa o derbach, to nie sposób zapomnieć o innym klubie z Mediolanu, Interze. Antonio Conte konsekwentnie wdraża swoje trenerskie metody i w grze „Nerazzurrich” efekty widać gołym okiem. Drugie spotkanie i drugie zwycięstwo. W dodatku kolejna bramka Romelu Lukaku. Inter zasiadł na ligowym tronie i pewnym krokiem zmierza po upragnione scudetto. Oczywiście, do końca sezonu pozostało mnóstwo czasu, ale jeśli tak będzie wyglądała nowa kampania „Niebiesko-czarnych”, to zapowiada się niezwykle interesujący wyścig o podium.

Demolka Berardiego

Koszmarnie swoją przygodę z Sampdorią rozpoczął Eusebio Di Francesco. Po porażce z Lazio fani „Bluecerchiatich” spodziewali się korzystnego wyniku w meczu z Sassuolo. Lecz i tę bitwę musieli gorzko przełknąć. Już w pierwszej połowie gościom wszelkie nadzieje odebrał Domenico Berardi, trzykrotnie celebrując swoje bramki. Po zmianie stron Sassuolo jeszcze bardziej pogrążyło Sampdorię. Jedynego honorowego gola, i to z rzutu karnego, zdobył król strzelców poprzedniego sezonu, Fabio Quagliarella.

Słaby początek piłkarzy Di Francesco na chwilę obecną nie wróży nic dobrego. Miejmy nadzieję, że Bartosz Bereszyński, który rozegrał całe spotkanie, i oglądający z ławki rezerwowych poczynania kolegów Karol Linetty nie powiążą słabej gry swojego zespołu z poziomem własnej formy.

Torino i Genoa czarnym koniem?

Wraz z rozpoczynającym się sezonem w każdej lidze znajdziemy drużyny, które można zaliczyć do tych przeciętnych, lecz w zaskakującym stylu imponują swoją grą. Takimi klubami w przypadku Serie są Torino i Genoa. Genoa w 1. kolejce zremisowała sensacyjnie z Romą, a w niedzielny wieczór skarciła Fiorentinę. Z kolei „Byki” po raz drugi wiedzą, jak smakuje zwycięstwo. Najpierw ograły Sassuolo, by teraz dać lekcję pokory Atalancie. Choć w spotkaniu kibice obejrzeli pięć bramek i walkę do ostatnich kropli potu, to konsekwencja i chęć wygranej przypieczętowały trzy punkty Torino. Gościom napsuł krwi Duvan Zapata, który dwukrotnie obnażył braki obrońców. Jednak umiejętności Kolumbijczyka to za mało na wygłodniałą gry jedenastkę „Byków” z Turynu.

Małe derby i pojedynek beniaminków

Niewątpliwie największym zainteresowaniem minionej kolejki cieszyły się derby Rzymu, pomijając szlagierowy mecz Juventusu z Napoli. Lecz warto zaznaczyć, że w piątek ligowe rozgrywki otworzyła rywalizacja Bologny ze Spal w ramach derbów regionu Emilia-Romania. Z tej konfrontacji zwycięsko i szczęśliwie wyszła ekipa Sinisy Mihajlovicia, który przy gromkich brawach publiczności powrócił do kierowania drużyną po pierwszym cyklu chemioterapii. Gola na wagę trzech punktów w ostatnich minutach spotkania zdobył Roberto Soriano. Piękną interwencją chwilę przed tym popisał się Łukasz Skorupski, którym tym samym przyczynił się do uratowania wyniku klubu z Bolonii. Po drugiej stronie cały występ, równie udany, zanotował Thiago Cionek.

Skromne jednobramkowe zwycięstwo odniosła drużyna z Werony. W pojedynku beniaminków pokonała Lecce. Strzelcem tej najważniejszej bramki był sprowadzony ze Spezii Matteo Pessina. Wyrównane spotkanie bez Pawła Dawidowicza, pauzującego za czerwoną kartkę, uplasowało Veronę po 2. kolejce na siódmej lokacie, powyżej Napoli, Atalanty, Milanu czy Romy.

Wyniki 2. kolejki Serie A:

Bologna – Spal  1:0 (0:0)
1:0 – R. Soriano (90+3.)

AC Milan – Brescia  1:0 (1:0)
1:0 – H. Calhanoglu (12.)

Juventus – Napoli  4:3 (2:0)
1:0 – Danilo (16.)
2:0 – G. Higuain (19.)
3:0 – Cristiano Ronaldo (62.)
3:1 – K. Manolas (66.)
3:2 – H. Lozano (68.)
3:3 – G. Di Lorenzo (81.)
4:3 – K. Koulibaly (90+2. – sam.)

Lazio – AS Roma  1:1 (0:1)
0:1 – A. Kolarov (17. – rzut karny)
1:1 – L. Alberto (58.)

Atalanta – Torino  2:3 (1:1)
0:1 – K. Bonifazi (24.)
1:1 – D. Zapata (38.)
2:1 – D. Zapata (54.)
2:2 – A. Berenguer (57.)
2:3 – A. Izzo (66.)

Cagliari – Inter  1:2 (0:1)
0:1 – L. Martinez (25.)
1:1 – Joao Pedro (50.)
1:2 –R. Lukaku (72. – rzut karny)

Genoa – Fiorentina  2:1 (1:0)
1:0 – C. Zapata (11.)
2:0 – C. Kouame (65.)
2:1 – E. Pulgar (76.)

Lecce – Verona  0:1 (0:0)
0:1 – M. Pessina (81.)

Sassuolo – Sampdoria  4:1 (3:0)
1:0 – D. Berardi (29.)
2:0 – D. Berardi (36.)
3:0 – D. Berardi (43.)
4:0 – H. Traore (47.)
4:1 – F. Quagliarella (67. – rzut karny)

Udinese – Parma  1:3 (1:1)
1:0 – K. Lasagna (17.)
1:1 – Gervinho (43.)
1:2 – R. Gagliolo (59.)
1:3 – R. Inglese (75.)

Klasyfikacja strzelecka

Trzy bramki Domenico Berardiego w szybkim tempie uplasowały Włocha na pierwszym miejscu w drodze po koronę króla strzelców.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze