Fair Play to jedna z fundamentalnych zasad w sporcie. Dotyczy przede wszystkim szacunku dla rywala. FIFA próbuje coraz mocniej walczyć o to, żeby tego typu zachowania były na porządku dziennym, i tak się staje. Każdy sportowiec chce dążyć do zwycięstwa, najistotniejsze jest jednak to, aby wygrywać czysto. Dziś świadczy to o klasie. Niedawne zachowanie Aarona Hunta pokazuje, co jest piękne.
Podczas meczu FC Nurnberg – Werder Brema wspaniałym gestem popisał się Aaron Hunt. Przy stanie 0:2 Niemiec wpadł w pole karne i upadł po rzekomym kontakcie z obrońcą Norymbergi. Sędzia wskazał na wapno, jednak 27-latek szybko wstał, podszedł do arbitra i przyznał, że przewinienia nie było. Po spotkaniu snajper tłumaczył swoje zachowanie godne prawdziwego sportowca: – Powinienem się tak zachować. Chciałem wymusić karnego, co było niewłaściwe. Sędzia mógł tego nie widzieć dobrze, dlatego nie wahałem się, by powiedzieć prawdę.
W tym samym meczu Hiroshi Kiyotake, grający w ekipie gospodarzy, przyznał sędziemu, że to on ostatni dotknął piłki i jego drużynie nie należy się rzut rożny, a grę od bramki powinien wznowić bramkarz Werderu.
W całej historii piłki nożnej było jednak dużo więcej zachowań, które powinny być pokazywane jako przykład tej normy.
Najpopularniejszym przejawem czystej gry jest wybijanie piłki za boisko, gdy na boisku leży zawodnik którejś z drużyn. Wszystko zaczęło się od słynnego brazylijskiego piłkarza, Garrinchy. W 1960 roku podczas spotkania Botafogo – Fluminense genialny skrzydłowy wbiegł z piłką w pole karne i miał doskonałą sytuację strzelecką. Zauważył jednak, że obrońca drużyny przeciwnej zwija się z bólu, dlatego postanowił przerwać doskonale zapowiadającą się akcję i wybił piłkę na aut, aby rywalowi jak najszybciej mogła zostać udzielona pomoc. Drużyna przeciwna nie wiedziała, jak się zachować, więc zdecydowała się oddać piłkę zawodnikom Botafogo. Od tamtego czasu takie zachowanie jest nazywane „Gestem Garrinchy”. Dziś jest to niemal część gry, w świecie piłkarskim to już normalność.
Na początku było to po prostu zwyczajem, ale nie każdy go respektował. Ciekawa była postawa Espanyolu Barcelona. Klub wystosował w latach 60. oświadczenie, w którym poinformował, że ich zawodnicy nie będą się stosować do tej zasady.
Pewnym rodzajem Fair Play jest zachowanie podobne do tego, co zrobił kiedyś Włodzimierz Lubański. Słynny polski napastnik podczas meczu Polska-Dania miał doskonałą sytuację do strzelenia bramki, gdy golkiper gości wypuścił piłkę z rąk. „Włodek” zamiast uderzać, zamarkował strzał i przeskoczył nad interweniującym bramkarzem, aby nie spowodować jego kontuzji.
Za wybitne gesty FIFA co roku przyznaje nagrody „Fair Play”. W 2001 roku dostał ją Paolo Di Canio za zachowanie podobne do brazylijskiego mistrza świata. W końcowych minutach meczu Everton – West Ham United, przy stanie remisowym, goście atakowali prawym skrzydłem, do piłki wyszedł bramkarz „The Tofees”, ale przy interwencji skręcił nogę i zaczął zwijać się z bólu. Piłka została dograna do włoskiego napastnika, który zamiast strzelać do pustej bramki, złapał piłkę w ręce i przerwał grę, pokazując, że nie ma zamiaru strzelać, gdy rywal zdecydowanie cierpi. Po spotkaniu menedżer Evertonu, Walter Smith, przyznał, że to najpiękniejszy akt miłosierdzia w historii futbolu. Zachowanie Di Canio powtarzali zawodnicy również w innych ligach, m.in. gracz Regginy Franco Brienza, który, będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem, oddał mu piłkę, bowiem wcześniej bardzo groźnie zderzyło się dwóch zawodników i jeden z nich długo się nie podnosił.
Troszeczkę inna sytuacja miała kiedyś miejsce podczas jednego z meczów włoskiej Serie B Ascoli – Reggina Calcio. Gospodarze strzelili bramkę, lecz trener nakazał dać rywalom zdobyć gola „za darmo”, ponieważ gdy jego zawodnicy wykorzystali sytuację, jeden z piłkarzy gości leżał na boisku z powodu kontuzji. Zawodnicy posłusznie wykonali rozkaz trenera, a mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Regginy.
Podobne zdarzenie miało miejsce jeszcze kilka razy. W sezonie 2004/2005 w meczu holenderskiej Eredivisie Ajax-Cambuur piłkarze ze stolicy chcieli oddać rywalom piłkę, jednak ta przypadkowo przeleciała nad bramkarzem i wpadła do siatki. Drużyna postanowiła dać rywalom strzelić gola. Taka sama sytuacja wydarzyła się w lidze norweskiej w meczu Lillestroem – Brann, wtedy jednak nieładnie zachował się polski golkiper, Piotr Leciejewski, który do ostatniej chwili chciał zapobiec utracie bramki, tłumacząc po meczu, że nie wiedział o sytuacji. Piłkarze gospodarzy ostatecznie trafili do siatki.
Takie samo wydarzenie miało miejsce w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, podczas spotkania Szachtar Donieck – FC Nordsjaelland. Ukraińscy piłkarze wybili piłkę po rzucie sędziowskim i ta zmierzała do duńskiego bramkarza. Do futbolówki dobiegł jednak gracz gospodarzy, Luiz Adriano, i strzelił gola. Podopieczni Mircei Lucescu bez żadnego wahania dali sobie wbić bramkę. Mecz i tak zakończył się zwycięstwem graczy z Doniecka 5:2, ale po spotkaniu na brazylijskiego snajpera spadła fala krytyki. Pojawiały się nawet głosy, że napastnik zamiast instynktu strzeleckiego, pokazał instynkt chamstwa.
Oddanie bramki miało kiedyś miejsce w Carling Cup w meczu Leicester – Nottingham. Pierwsze spotkanie zostało przerwane po pierwszej połowie z powodu ataku serca obrońcy gospodarzy. W momencie zakończenia było 1:0 dla obecnej drużyny Radosława Majewskiego. Mecz zdecydowano jednak rozegrać od nowa w innym terminie. Gracze Leicester uznali, że nie jest to do końca sprawiedliwe, dlatego zdecydowali, że oddadzą rywalom bramkę, aby mecz został wznowiony od stanu, który był podczas pierwotnego meczu.
Inny przejaw Fair Play to z kolei przyznanie się do błędu. Dwie takie sytuacje miały miejsce we włoskiej Serie A. Kilka lat temu Daniele De Rossi podczas spotkania Romy z Messiną piłkarz „Giallorossich” strzelił bramkę ręką. Po tym jak futbolówka wpadła do siatki sędzia uznał gola, ale po zdecydowanych protestach graczy gości podszedł do włoskiego pomocnika, aby rozstrzygnąć sprawę. 30-letni obecnie piłkarz przyznał się do nieprawidłowego zagrania, a Messina zaczęła grę od rzutu wolnego.
We wrześniu 2012 roku tak samo zachował się Miroslav Klose, który przyznał się do oszustwa podczas przegranego spotkania Lazio z Napoli. Niemiecki snajper dostał za swoje zachowanie nagrodę Fair Play, lecz twierdzi, że dla niego to normalna sytuacja. – Sędzia spytał mnie, czy dotknąłem piłki ręką. Przyznałem, że tak się stało, ale było to dla mnie oczywiste, że muszę się tak zachować. Wielu młodych ludzi ogląda nas w telewizji, więc powinniśmy dawać im dobry przykład – powiedział reprezentant Niemiec.
Nie był to pierwszy taki gest króla strzelców mistrzostw świata w 2006 roku. Grając w Werderze Brema, został podcięty przez bramkarza podczas meczu z Arminią Bielefeld. Sędzia wskazał na wapno, jednak Klose podszedł do arbitra i powiedział, że golkiper najpierw dotknął piłkę, a dopiero później wpadł w jego nogi. Ostatecznie karnego nie było. Podobnie zachował się kiedyś Costin Lazar. Podczas meczu Rapidu Bukareszt i Otelulu Galati arbiter podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Powtórki pokazywały, że interwencja obrońcy była jak najbardziej czysta, a sędzia popełnił błąd. Tak samo twierdził Lazar, który powiedział, że w żadnym wypadku nie ma zamiaru strzelać, ponieważ faulu nie było. Ostatecznie sytuacja zakończyła się rzutem sędziowskim.
W 2000 roku podczas meczu Perugia-Juventus jeden z miejscowych piłkarzy kopnął piłkę w aut. Początkowo arbiter wskazał aut dla gości, ale Gianluca Pessotto jednoznacznie pokazał sędziemu, że dotknął piłkę i aut należy się rywalom. Prowadzący spotkanie, Pierluigi Collina, wstrzymał na chwilę grę, aby podziękować piłkarzowi za gest.
Niedawno ładnie zachował się również Zlatan Ibrahimović, który podczas meczu PSG-Nancy, mając rzut wolny niemal z linii pola karnego, zamiast strzelać podał piłkę rywalom, ponieważ jego zdaniem nie było przewinienia i drużynie ze stolicy Francji nie należał się ten stały fragment gry. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że Paris Saint-Germain przegrywało niespodziewanie 0:1 na własnym stadionie.
Kiedyś podczas meczu Bayernu Monachium ze Stuttgartem Khalid Boulahrouz został ukarany czerwoną kartką po faulu na Bastianie Schweinsteigerze. Niemiecki pomocnik wstał i zaczął przekonywać sędziego, że interwencja Holendra nie była na tyle ostra, aby ten musiał opuścić boisko. Arbiter pozostał jednak niewzruszony i nakazał piłkarzowi zejście do szatni.
Kilka lat temu Carles Puyol stanął w obronie zawodnika, który chwilę wcześniej uderzył go w twarz. Do atakującego momentalnie podbiegł wściekły Ronaldinho, jednak kapitan Barcelony zatrzymał kolegę z zespołu i załagodził całą sytuację.To nie pierwsze takie zachowanie doświadczonego stopera. Podczas „Gran Derbi” Gerard Pique został rzucony zapalniczką przez kogoś z trybun. Hiszpan chciał poinformować sędziego o całym zdarzeniu, ale do akcji wkroczył Puyol, który wyrzucił zapalniczkę i uspokoił kolegę z zespołu, żeby nie przerywać niepotrzebnie gry i oszczędzić kary dla największego rywala.
Bardzo ładnie zachowali się kiedyś kibice Realu Madryt. Podczas „El Clasico” na Santiago Bernabeu ich ulubieńcy zostali rozniesieni przez Barcelonę i przegrali 0:3, a fantastyczne spotkanie rozegrał Ronaldinho, który strzelił dwie bramki. Brazylijczyk grał tak fenomenalnie, że gdy schodził już z boiska, dostał „standing ovation” zarówno od kibiców barwy, jak i fanów „Królewskich”.
Kolejne piękne chwilę „El Maestro” przeżył, gdy wrócił na Camp Nou po dwóch i pół roku od momentu odejścia z ekipy Barcelony. Podczas turnieju o puchar Joana Gampera słynny Brazylijczyk grał razem ze swoim Milanem przeciwko „Blaugranie”, barwy której reprezentował przez pięć lat. Przed meczem władze „Dumy Katalonii” wyświetliły na stadionie piękny film przypominający jego grę w Hiszpanii. Mało tego, Carles Puyol zaprosił piłkarza do wspólnego zdjęcia z byłą drużyną.
Niedawno „akt miłosierdzia” na boisku pokazał Gianluigi Buffon, który został bardzo ostro zaatakowany przez przeciwnika w meczu Ligi Mistrzów z Szachtarem. W obronie swojego kapitana stanęli gracze Juventusu i zaczęły się przepychanki. Włoski bramkarz przerwał cały incydent, a rywal chciał przeprosić Buffona, który uścisnął piłkarza i zakończył cały spór.
Właśnie szacunek do rywala jest najistotniejszym punktem w całej grze. Wszystkie przejawy czystej gry spowodowane są szacunkiem dla przeciwnika. Doskonały przykład tego mieliśmy podczas mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. W finałowym meczu Hiszpania-Włochy mistrzowie świata prowadzili już 4:0, a mimo to arbiter zdecydował się doliczyć kilka dodatkowych minut. Zdecydowanie zdenerwowało to kapitana Hiszpanów, Ikera Casillasa, który twierdził, że to brak szacunku wobec jego rywali. Krzyczał do sędziego: – Panie sędzio, panie sędzio, miejmy szacunek dla Włochów, jest 4:0. Po chwili arbiter zakończył spotkanie.
Jednym z najpiękniejszych zachowań Fair Play w historii było zdarzenie z 2001 roku, gdy Bayern zmierzył się w finale Ligi Mistrzów z Valencią. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i o zwycięstwie decydował konkurs rzutów karnych, w którym lepsi okazali się Bawarczycy. Wśród Niemców wybuchł szał radości, a jedynym, który odłączył się od świętujących kolegów, był Oliver Kahn. Słynny niemiecki bramkarz podszedł do płaczącego golkipera Valencii, Santiago Canizaresa, podniósł go z murawy i uściskał go. Po chwili dołączyli również inni gracze Bayernu, aby pocieszać rywala.
Jak widać, reguła Fair Play dla wielu jest ważniejsza od zwycięstwa. Wiele było też sytuacji, które potrafiły wzruszać. Dziś jest to bardzo ważna zasada, szkoda tylko, że nie wszyscy piłkarze rygorystycznie jej przestrzegają. Lecz skoro swój szacunek dla rywali i oznakę sprawiedliwości okazywali tacy skandaliści, jak Paolo Di Canio czy Zlatan Ibrahimović, to powinniśmy mieć nadzieję, że niedługo wszyscy piłkarze będą przestrzegać tej normy.