Michał Niklas & Paweł Grzywacz

iGolowa Ekstragadka #1. Quo vadis, Lechu Poznań?


W pierwszym wydaniu nowego cyklu zastanawiamy się nad przyszłością "Kolejorza"

15 lutego 2019 iGolowa Ekstragadka #1. Quo vadis, Lechu Poznań?

Po ostatniej kolejce Lotto Ekstraklasy tematem numer jeden stała się postawa Lecha Poznań. Czy podopieczni Adama Nawałki są skazani na niepowodzenie, czy może jednak stać ich na osiągnięcie jakiegoś sukcesu? O tym oraz oraz innych aspektach funkcjonowania poznańskiego klubu dyskutowaliśmy w naszej pierwszej odsłonie iGolowej Ekstragadki.


Udostępnij na Udostępnij na

iGolowa Ekstragadka to seria, w której nasi redaktorzy biorą na tapet najgorętsze tematy związane z naszymi rodzimymi rozgrywkami i rozkładają je na czynniki pierwsze. W tym cyklu nie zabraknie zażartych dyskusji. Na pierwszy ogień idzie oczywiście sytuacja w Lechu Poznań.

„Kolejorz” znowu zawodzi

Michał Niklas: Lech Poznań po raz kolejny wprawił w ogromną frustrację swoich kibiców. Nowa runda zaczęła się dla poznaniaków w ubiegły piątek, a jest trochę tak, jakby już się zakończyła. „Kolejorz” miał sporą stratę do lidera z Gdańska i posiadał bardzo mały margines błędu, ale potknął się już w pierwszym meczu w 2019 roku. Lech po prostu jest przesiąknięty genem nieszczęścia. Myślisz, że ci piłkarze będą w stanie jeszcze coś wygrać dla Lecha?

Paweł Grzywacz: Cóż, w tym sezonie myślę, że mogą się już skupić na walce o TOP4 z Pogonią. Obecna kadra… ma braki, a Lech nie ściągnął nikogo, by się ich pozbyć. Mogą się jedynie cieszyć, że z klubu nie odeszli bardzo ważni piłkarze tacy jak Gumny i Jóźwiak. Moim zdaniem żeby cokolwiek osiągnąć, Lech musi przejść sporą przebudowę i poczynić trochę wzmocnień.

Michał Niklas: Wzmocnienia są potrzebne zwłaszcza w defensywie. Jeżeli Adam Nawałka czy Tomasz Rząsa mówią, że obecna kadra jest zespołem, który może sięgnąć po mistrzostwo, a później na prawej obronie gra Janicki, to coś mi się tu nie zgadza. Lech ściągnął zimą dwóch obiecujących, młodych zawodników, ale jeden z nich, czyli Juliusz Letniowski, jest jak na razie bardzo daleko od pierwszego składu.

Kiedy zobaczyłem skład na mecz z Zagłębiem, to miałem wrażenie, że Adam Nawałka tym zestawieniem defensywy wysyłał sygnał do zarządu: „Zobaczcie, kim muszę grać!”. Z drugiej strony trener Lecha powiedział po meczu, że zestawienie obrony było optymalne, więc sam już nie wiem, co o tym myśleć. Pewne jest jednak to, że Janicki, Vujadinović czy De Marco to nie piłkarze na miarę Lecha Poznań. Oni nie dadzą poznaniakom mistrzostwa.

Rewolucja jest potrzebna również ze względu na to, że wielu piłkarzy Lecha stało się symbolami przegranego „Kolejorza” i potrzeba do szatni Lecha wprowadzić świeżą krew. Coraz bardziej zaczynam jednak wątpić, czy zarząd będzie w stanie kiedyś zaryzykować i wyłożyć większą gotówkę na nowych piłkarzy. Oni boją się zaryzykować, tak jak robi to Dariusz Mioduski w Legii.

Paweł Grzywacz: Cóż, mnie w defensywie Lecha nurtuje w zasadzie jedno. Jakie haki na trenera Nawałkę i inne osoby w Lechu ma Nikola Vujadinović? Przecież to, co prezentuje ten piłkarz, to jest kpina z tego zawodu. Moim zdaniem jest on za słaby na Lecha i nie wiem, czy miałby status lidera defensywy w którymkolwiek klubie naszej ekstraklasy oprócz Zagłębia Sosnowiec. Co do Janickiego – znamienne jest to, że Lechia Gdańsk nie chce go u siebie i kibice klubu dziękują Lechowi za to, że nie muszą go oglądać w biało-zielonych barwach.

Michał Niklas: To, że on gra w Lechu, to jeszcze pół biedy. Absolutnym szokiem jest to, że Czarnogórzec rozegrał 10 meczów w lidze hiszpańskiej! Tą sprawą powinien zająć się Bogusław Wołoszański w jakiejś kontynuacji „Sensacji XX wieku” pod tytułem „Sensacje XXI wieku”. Rozumiem, że ktoś przez przypadek dał mu zagrać raz, ale 10 meczów w najlepszej lidze świata? Niewiarygodne. Ten człowiek nie ma żadnych atutów.

Adam Nawałka chce odbudować tego piłkarza i dlatego go wystawia, ale nie tylko jego. Janicki, Vujadinović, De Marco, Gajos, wcześniej Radut. Tych piłkarzy nie powinno już być w Lechu, ale Nawałka poprzez grę chce ich odbudować. Niestety ze szkodą dla klubu. Adam Nawałka musi pamiętać, że jest trenerem piłkarskim, a nie budowniczym.

A co z frekwencją? Niecałe 13 tysięcy na meczu z Zagłębiem to mało jak na poznańskie możliwości kibicowskie. Następny mecz w Poznaniu to klasyk z Legią. Czyżby to miała być najniższa frekwencja na stadionie Lecha w meczu przeciwko Legii, od kiedy obecny obiekt został oddany do użytku?

Paweł Grzywacz: Cóż… jednak należy zwrócić uwagę na fakt, że mamy luty i wielu kibicom nie chce się iść na mecz, bo jest zimno. W tym właśnie upatrywałbym powodów niskiej frekwencji. Co do odbudowy przez grę – to dla mnie ma to mało sensu, ponieważ jest szkodą dla poznańskiej drużyny. Co do Lecha obecnie – myślę, że panowie Rutkowscy szybko zrezygnują z Adama Nawałki. Wydaje mi się bowiem, że oni wymagają od byłego selekcjonera wyników na już i z obecnego materiału, podczas gdy obecna drużyna ma sporo dziur do łatania.

Michał Niklas: Wiadomo, w Polsce największym winnym jest zawsze trener i to go najłatwiej się pozbyć. Myślę jednak, że zarząd Lecha wstrzyma się jeszcze z tak radykalnymi ruchami, bo nie po to tak zaciekle o niego walczył i nie po to tyle pieniędzy mu płaci, żeby szybko z niego zrezygnować. Adam Nawałka miał zapewnić Lechowi sukces sportowy, ale także marketingowy. To drugie się udało, bo faktycznie o Lechu pod koniec roku mówiło i pisało się dużo właśnie dzięki osobie byłego selekcjonera reprezentacji Polski.

Jednakże na trybunach nie dokonała się wielka przemiana. Osoba Nawałki miała sprawić, że frekwencja na poznańskim obiekcie zmieni się na lepsze, bo kibice mieli zacząć chodzić „na Nawałkę”. Nic takiego się jednak nie stało. To pokazuje, co zarząd zrobił z tym klubem. Kibice, którzy kochają Lecha, odwrócili się od niego właśnie przez zarząd, ponieważ nie chcą „dawać pieniędzy Rutkowskiemu”. Z tej patowej sytuacji wyjście jest jedno – dobre wyniki. Ale nie wydaje ci się, że wszyscy w Lechu traktują ten sezon jako przejściowy?

Paweł Grzywacz: Myślę, że tak. Po pierwsze wiedzą już dobrze, że jak mówiłem wcześniej, w tym sezonie maksimum to 4. miejsce. Dodatkowo moim zdaniem poznaniacy potrzebują transferów i może w przyszłym sezonie pójdą w górę.

Co do tego, co mówisz, że ludzie mają dość Rutkowskich, to sądzę, że kibice zapominają, że bez Rutkowskich nie byłoby sukcesów. Wyobraźmy sobie teraz, że Rutkowscy wycofują się z Lecha. W najlepszym razie klub przejmuje nowy duży inwestor i Lech na tym korzysta. W średnio optymistycznym scenariuszu klub staje się ligowym średniakiem jak niegdyś przed fuzją z Amicą. Istnieje jeszcze czarny scenariusz, że klub po odejściu Rutkowskich upada i ląduje w IV lidze. Ale tego Lechowi nie życzę.

Michał Niklas: W latach 80. czy 90. Lech był czołową drużyną w Polsce, ale na początku XXI wieku „Kolejorz” był biedny jak mysz kościelna. Gdyby nie wejście holdingu Amica, mogłoby skończyć się bardzo źle, i o tym trzeba pamiętać. Na początku Jacek Rutkowski był niemalże kochany przez kibiców, bo dawał nadzieję na lepsze jutro. Do Lecha przyszedł Franciszek Smuda, który był wtedy bardzo głośnym nazwiskiem w Polsce, a na jednym z pierwszych spotkań z kibicami w 2006 roku Jacek Rutkowski powiedział słynne: „Idziemy na majstra!”, mimo że wówczas nie było zbyt wielu sportowych argumentów, żeby grać o mistrzostwo.

Poprzedni zarząd Lecha, w którym zasiadali Andrzej Czyżniewski i Marek Pogorzelczyk, stworzył bardzo silny klub. Lech z lat 2008-2011 był ekipą piekielnie mocną, czego efektem było mistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz dwie wspaniałe przygody w europejskich pucharach. Teraz to tylko wspomnienie dla fanów „Kolejorza”.

W 2011 roku do zarządu Lecha dołączył Karol Klimczak, a syn właściciela – Piotr Rutkowski – zaczął mieć coraz więcej do powiedzenia. Wraz z tą zmianą skończyła się filozofia „sukcesu za wszelką cenę”. Za kadencji nowego zarządu udało się wygrać tylko jedno poważne trofeum. Teraz w Lechu najważniejszy jest zbilansowany budżet, a obecny zarząd nie naciska na trofea. One nie są dla niego najważniejsze i to rozsierdza fanów. Jak tak dalej pójdzie, to w muzeum Lecha zamiast trofeów trzeba będzie wkładać wydruki z Excela pokazujące, jak zbilansowany jest budżet.

Paweł Grzywacz: Z jednej strony mówisz, że zarząd nie naciska na sukces. Z drugiej przecież wiadomo, że Piotr Rutkowski się nie podda, dopóki klub czegoś nie wygra. Moim zdaniem tak kończąc, Lech przegrał walkę o mistrzostwo, gdy zatrudnił Ivana Djurdjevicia, przy okazji niszcząc piękną kartę tego zawodnika w Lechu.

A Wy co sądzicie o sytuacji w Lechu Poznań?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze