Za nami 29. kolejka zaplecza Ekstraklasy. Były zaskakujące wyniki, były czerwone kartki i sporo walki. Mimo że układ tabeli nie zmienił się znacząco, liczba punktów poszczególnych zespołów zapowiada ciekawą końcówkę rozgrywek.
Flota Świnoujście 0:1 Kolejarz Stróże

Dla Floty miało być łatwo, lekko i przyjemnie. Utrzymując passę bez porażki, gracze trenera Nemeca nie mogli myśleć o niczym innym, jak o zwycięstwie. Szczególnie, że grali na własnym obiekcie z zespołem dolnych rejonów tabeli. Kolejarz za to wcale nie miał zamiaru tanio sprzedać skóry. Najwyraźniej gra z trzecią drużyną tabeli wyzwoliła w podopiecznych Janusza Kubota dodatkową ambicję, bo już w 20. minucie objęli oni prowadzenie za sprawą bramki Sochy. Żeby było ciekawiej, Flota nie potrafiła odpowiedzieć nawet jedną bramką i ten mecz zakończył się wynikiem niespodziewanym, żeby nie powiedzieć sensacyjnym. Flota nie nadrobiła straty do Podbeskidzia, za to Kolejarz zdobył arcyważne trzy punkty, które pozwoliły mu uciec ze strefy spadkowej.
GKS Bogdanka 1:1 Sandecja Nowy Sącz

Gracze z Nowego Sącza przyjechali do Łęcznej w roli faworyta, choć niezbyt pewnego. Jeśli wziąć pod uwagę pozycje obydwu zespołów w tabeli, to na pewno Sandecja zasługiwała na to miano, jednak jeśli chodzi o grę na wyjazdach podopiecznych Mariusza Kurasa, już nie jest tak różowo. Będąc nieobliczanym aż do bólu, GKS prezentował nierówną formę. Goście otworzyli wynik jako pierwsi, potwierdzając swoje ambicje w tym meczu. Chmiest zdobył gola już w 1. minucie, ale Sandecja nie cieszyła się z niego nawet dziesięciu minut. Gospodarze wyrównali stan rywalizacji w 9. minucie, a autorem bramki był Ricardinho. Jak się okazało, limit trafień zespoły wykorzystały na początku meczu, a do jego końca rezultat nie zmienił się. Gospodarze mogą być zadowoleni z takiego wyniku, jednak goście niekoniecznie. Nie potrafili oni bowiem wykorzystać potknięć zespołów górnej części tabeli, a sen o Ekstraklasie powoli się rozmywa.
Pogoń Szczecin 0:0 Ruch Radzionków

„Duma Pomorza” przystępowała do tego meczu wypoczęta, w ostatniej kolejce w terminarzu widniał bowiem GKP Gorzów. Z kolei Ruch dostał nauczkę od Termaliki Bruk-Bet, przegrywając 0:1 w Niecieczy. Gospodarze liczyli na komplet punktów, a także na przerwanie passy remisów na własnym obiekcie. Gracze gości nie spisywali się ostatnio w lidze zbyt dobrze, stąd wygrana Pogoni była realną ewentualnością. Boisko zweryfikowało siły obydwu zespołów, które postanowiły poczekać ze strzelaniem bramek do następnej kolejki. Ten mecz w zasadzie nie wniósł żadnych znaczących zmian w układzie tabeli.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:2 Górnik Polkowice

Mecz, który dla KSZO i dla Górnika miał być odpowiednio przedłużeniem passy, a także jej przełamaniem. Piłkarze z Ostrowca Świętokrzyskiego przed własną publicznością mieli nadzieję na komplet punktów, który zapewni im bezpieczną odległość od strefy spadkowej, z której nie tak dawno się wydostali. Górnikowi wystarczyło dziesięć minut, aby pozbawić rywala marzeń o punktach w tym meczu. Wszystko za sprawą Piątkowskiego, który najpierw w 63. minucie, a później w 72. pokonał Dymanowskiego i dał swoim kolegom komplet punktów. KSZO „dzięki” tej porażce powraca do strefy spadkowej, a Górnik idzie w górę tabeli.
GKS Katowice 2:0 Odra Wodzisław

Nieobliczalni wodzisławianie mieli chrapkę na co najmniej jeden punkt w tym spotkaniu, jeśli nie na trzy. Gospodarze oczywiście nie zamierzali oddać ich w sposób prosty, ale sami też mieli problemy ze zdobywaniem goli, aż do kluczowego momentu tego spotkania. Dopiero kiedy w 68. minucie Skrobacz obejrzał czerwoną kartkę i Odra musiała sobie radzić w osłabieniu, wtedy GKS otworzył wynik. Dokładnie minutę po całym wydarzeniu Plewnia zdobył pierwszego gola, a formalności dopełnił Zieliński, dokładnie dziesięć minut później. Strzelec pierwszej bramki także został wyrzucony z boiska, jednak nie miało to już większego wpływu na wynik. Stało się to bowiem w 90. minucie gry. GKS odsunął się dość bezpiecznie od strefy spadkowej, za to nad Odrą nadal wisi widmo spadku.
ŁKS Łódź 2:0 Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Można się było obawiać przed tym spotkanie o formę lidera I ligi, bo gospodarze mają ostatnio tendencję do gry w kratkę. Moment na udowodnienie aspiracji mistrzowskich był znakomity, bo drużyna nie zaznała smaku zwycięstwa w ostatnich trzech kolejkach. Łódzki zespół zwyciężył najmniejszym nakładem sił, zdobywając obydwie bramki w drugiej połowie spotkania. Najpierw Budkę pokonał Smoliński i to już pięć minut po wyjściu z szatni, a rezultat ustalił Bykowski, notując trafienie w końcowych minutach meczu. ŁKS powiększył swoją przewagę nad trzecim miejscem, które nie jest premiowane awansem do ośmiu punktów i jest już jedną nogą w Ekstraklasie. Sytuacja Termaliki komplikuje się, a graczom z Niecieczy na gwałt potrzebne są punkty.
Warta Poznań 1:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała

Nie ma co ukrywać – hit 29. kolejki I ligi zawiódł. Spodziewaliśmy się zdecydowanej wygranej jednego z zespołów, tym bardziej że mają one o co walczyć. Gospodarze zostali okrzyknięci rycerzami wiosny, z uwagi na znakomite wyniki, jakie notuje drużyna trenera Baniaka, a Podbeskidzie mogło w znaczny sposób zbliżyć się do Ekstraklasy. „Zieloni” rozpoczęli strzelanie dość późno, bo dopiero w 73. minucie wynik otworzył Zakrzewski. Goście dziesięć minut później odpowiedzieli trafieniem Patejuka, które okazało się ostatnim, które obejrzeliśmy. Mimo remisu, to zespół z Wielkopolski pokazał się z lepszej strony, jednak przy Podbeskidziu bezbarwnym, na pewno nie tym, które zaskakiwało rywali w Pucharze Polski. Rezultat nie wprowadził znaczących zmian w tabeli, za to Podbeskidzie nadal daje szansę Flocie na przejęcie drugiej lokaty.
Piast Gliwice 1:1 MKS Kluczbork
O tym, że Piast prezentuje ostatnio tragiczną formę, nie trzeba nikogo przekonywać. Już teraz można stwierdzić, że zespół z Gliwic z taką grą praktycznie nie ma szans na awans do Ekstraklasy jeszcze w tym sezonie, mimo że do końca rozgrywek pozostało pięć spotkań. Słabą dyspozycję graczy Marcina Brosza potwierdza nie tylko wynik rywalizacji z MKS-em Kluczbork, ale i zdobywcy bramek. Goście wyszli na prowadzenie w 68. minucie za sprawą trafienia Hobera i wydawało się, że zakończą ten mecz zwycięstwem. Niestety dla piłkarzy z Dolnego Śląska, nerwowa końcówka przyniosła gola samobójczego, autorstwa Odrzywolskiego. Tym samym Kluczbork nadal nie jest pewien utrzymania w lidze, za to Piast przekreślił swoje szanse na miejsce w pierwszej dwójce tabeli.
Dolcan Ząbki 3:0 GKP Gorzów Wielkopolski (walkower)