Hutnik Kraków prawie zniknął z piłkarskiej mapy Polski w 2010 roku, kiedy zadłużony klub ogłosił upadłość. Odrodził się bardzo szybko za sprawą stowarzyszenia "Nowy Hutnik 2010", które stało się kontynuatorem tradycji i odpowiada za funkcjonowanie zespołu z Nowej Huty do dziś. Obecnie lider trzeciej ligi przygotowuje się do rundy wiosennej, a my korzystając z okazji, przepytujemy prezesa Artura Trębacza, który mówi, co aktualnie słychać na Suchych Stawach.
Po meczach z AS Monaco zostały w Nowej Hucie jedynie mgliste wspomnienia. Spotkania te pamiętają już tylko ci starsi kibice i… stadion na Ptaszyckiego, który co prawda przechodził lekkie modernizacje, ale oceniając go według współczesnych kryteriów, to relikt.
Hutnik przeżywał swoje piękne chwile, lecz jak to zazwyczaj później bywa, nadeszły również te zle. Historia tego klubu – podobnie jak wielu innych w Polsce – wiodła krętymi ścieżkami, ale w 2010 roku przy ogromnym wsparciu kibiców na „Hucie” wyjrzało słońce i HKS powoli odbudowuje swoją pozycję.
Obecnie lider trzeciej ligi przygotowuje się do rundy wiosennej, a ludzie z nim związani z ambicją – ale też z pokorą – podchodzą do stawianych sobie celów.
Uważamy, że to świetny czas, by przenieść się do kultowej części Krakowa i sprawdzić, co teraz w Hutniku „piszczy”. Po krótce „oprowadził” nas przewodnik zacny – prezes klubu, pan Artur Trębacz. Zapraszamy.
Trochę historii: nowa dzielnica, nowy klub
Powstała po II wojnie światowej dzielnica, przeznaczona głównie dla klasy robotniczej pracującej w największej polskiej hucie, także musiała mieć swój klub. Tak właśnie w 1950 roku założono późniejszy Hutnik. Zespół piłkarski pierwotnie zwany Stalą powstał przy kole sportowym PPW Nowa Huta, a obecną nazwę przyjął sześć lat później.
Dużą część swoich piłkarskich dziejów drużyna spędziła w niższych ligach. Kojarzona lokalnie, mocno związana z miejscem swojego pochodzenia i swoim dobrodziejem – konglomeratem metalurgicznym. W przeważającej większości Hutnik istniał w cieniu sukcesów dwóch innych krakowskich zespołów – Cracovii i Wisły, jednak nigdy nie stracił swojej unikalnej tożsamości.
Narodziny na nowo
Po krachu w 2010 roku za wskrzeszenie zasłużonego klubu zabrali się kibice, tworząc stowarzyszenie „Nowy Hutnik 2010”. Udało się załatwić najpilniejsze potrzeby i stworzyć kontynuatora tradycji wcześniejszego bankruta.
Sytuacja finansowa klubu jest stabilna. Jesteśmy wypłacalni, wszystkie zobowiązania realizujemy na bieżąco. Budżet klubu stopniowo wzrasta, aczkolwiek daleko nam do potentatów naszej ligi.prezes Artur Trębacz
Obecnie Hutnik zarządzany jest mądrze. Zarządcy nie szastają pieniędzmi na prawo i lewo, a sytuacja ekonomiczna jest dobra.
– Sytuacja finansowa klubu jest stabilna. Jesteśmy wypłacalni, wszystkie zobowiązania realizujemy na bieżąco. Budżet klubu stopniowo wzrasta, aczkolwiek daleko nam do potentatów naszej ligi. Dywersyfikujemy nasze przychody, tak aby finanse oparte były na kilku filarach, co zapewnia nam stabilność. Podstawowym filarem są oczywiście nasi sponsorzy z holdingiem Cognor na czele. Lista sponsorów coraz bardziej się zresztą rozszerza, co nas bardzo cieszy. Widać, że firmy zauważyły pozytywne zmiany w naszym klubie i chętnie się z nami utożsamiają. Przekłada się to na obustronne korzyści.
Kolejnym ważnym składnikiem budżetu są składki członkowskie członków stowarzyszenia „Nowy Hutnik 2010”. Do maksimum wykorzystujemy również fakt, iż jesteśmy operatorem naszych obiektów, i w związku z tym staramy się wynajmować każdą wolną, niewykorzystywaną przez klub przestrzeń. Udostępniamy również odpłatnie nasze boiska zewnętrznym podmiotom oraz organizujemy imprezy plenerowe dla firm i różnych organizacji – mówi nam prezes klubu, Artur Trębacz.
Lider z Suchych Stawów
Jak wspomniano wcześniej, Hutnik zbankrutował, a za jego wskrzeszenie wzięli się ludzie, którym najbardziej na nim zależało – kibice. Stowarzyszenie „Nowy Hutnik 2010” dostało licencję na grę w IV lidze małopolskiej, a w sezonie 2011/2012 dzięki wygraniu tych rozgrywek klub awansował ligę wyżej.
W III lidzie „Hutnicy” występowali do sezonu 2015/2016, jednak ze względu na reorganizację rozgrywek ponownie spadli niżej. Wrócić do III ligi udało się rok temu, a obecnie jako beniaminek Hutnik lideruje w swojej grupie.
Zawodnicy z Nowej Huty mają za sobą fantastyczną rundę. Podopieczni trenera Janiczka zgromadzili 35 punktów, wygrywając jedenaście razy. W klubie mimo tego wyniku podchodzą do przyszłości z rozsądkiem.
Prezes Trębacz mówi: – Osiągnęliśmy fantastyczny wynik, jesteśmy liderem trzeciej ligi na półmetku rozgrywek, natomiast przed nami jeszcze długa i wyboista droga do tego, aby cieszyć się z awansu. Znamy swoje miejsce w szeregu, wiemy, z kim się mierzymy. Z pewnością zarówno Stal Rzeszów, jak i Motor Lublin – czyli absolutne tuzy naszej ligi – zrobią wszystko, aby osiągnąć zakładany w obu klubach cel, jakim był i nadal jest wyłącznie awans.
Podhale Nowy Targ i Wisła Puławy również nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Terminarz mamy trudny, z całą czołówką gramy na wyjazdach. Będzie trudno, piekielnie trudno, ale… czy ktoś stawiał na to, że to właśnie my będziemy liderem na półmetku rozgrywek? Ja absolutnie wierzę w ten zespół ludzki, wierzę w tę drużynę. Budowaliśmy ją pod kątem następnego sezonu, ale okazuje się, że piłkarsko już jesteśmy bardzo mocni, a będziemy jeszcze mocniejsi, bo nasz młody zespół cały czas się rozwija, a dojdzie jeszcze kilka nowych nazwisk.
Mocny zespół budowany na miarę możliwości
Hutnik stara się budować swoją drużynę mądrze, według własnej koncepcji, która jak widać, zaczęła przynosić oczekiwany skutek. O drużynie opowiada prezes Trębacz:
– Mamy mocny, budowany z pomysłem zespół, którego trzonem jest kilku doświadczonych zawodników, takich jak Krzysztof Świątek, Dariusz Gawęcki czy Kamil Sobala. Ten trzon obudowany jest młodymi zawodnikami i właśnie taki kierunek obieramy. Nie jest przypadkiem, że jako lider tabeli jesteśmy jednocześnie na trzecim miejscu w klasyfikacji Pro Junior System. Stawiamy na młodych piłkarzy i w nich chcemy inwestować.
Promujemy swoich wychowanków, równocześnie szeroko penetrujemy rynek utalentowanych młodych graczy w regionie. Młodzi zawodnicy chętnie do nas przychodzą, bo wiedzą, że nasza filozofia budowania drużyny ułatwi im pokazanie się w dorosłej piłce. W ostatnim czasie podpisaliśmy długoterminowe kontrakty z kolejnymi czterema niezwykle uzdolnionymi młodymi piłkarzami z zespołu juniorów.
Największy problem – stadion
W razie gdyby udało się awansować do 2. ligi, największym problemem w Nowej Hucie może się okazać stadion, a właściwie jego brak.
Nasz obiekt lata świetności ma za sobą, jego modernizacja jest niezbędna. prezes Artur Trębacz
Obiekt przy Ptaszyckiego lata świetności ma już za sobą i mimo lekkich renowacji jest reliktem przeszłości. Jego inauguracja wypadła w 1950 roku, a obecnie nikt w Krakowie nie ukrywa, że Hutnikowi przydałby się nowy i funkcjonalny stadion.
– Nasz obiekt lata świetności ma za sobą, jego modernizacja jest niezbędna. W tym roku dzięki wstawiennictwu przychylnych nam radnych z Przyjaznego Krakowa pana prezydenta Jacka Majchrowskiego, na czele z panem Sławomirem Pietrzykiem, do budżetu miasta na ten rok została wpisana kwota 1,8 mln zł na cele inwestycyjne na obiektach, którymi zarządzamy.
Przy okazji dziękuję radnemu Dominikowi Homie oraz przewodniczącemu klubu Przyjazny Kraków, panu Rafałowi Komarewiczowi, za wstawiennictwo w tej sprawie. Jesteśmy już po pierwszym spotkaniu z Zarządem Infrastruktury Sportowej w temacie wykorzystania tych funduszy. Powołaliśmy wspólnie zespół roboczy i będziemy kontynuować pracę na comiesięcznych spotkaniach. Na tę chwilę tyle mogę państwu przekazać na ten temat.
Radni miasta Krakowa zgodzili się na inwestycje na terenach klubu. Dzięki przyjętej przez nich poprawce w 2019 roku z budżetu miejskiego przeznaczone na ten cel zostanie 1,8 miliona złotych, o czym mówił prezes Trębacz.
Powstanie projekt stadionu, a w pracach nad jego wykonaniem wezmą udział również przedstawiciele klubu. W końcu to oni sami wiedzą, co będzie dla nich najlepsze.
Z czego słynie Hutnik? Szkolenie młodzieży
W Nowej Hucie mogą być dumni. Mimo nie najlepszych czasów pierwszej drużyny i różnych przykrych historii szkolenie młodzieży stało tam zawsze na bardzo wysokim poziomie.
Koźmiński, Pazdan, Wasilewski, Sosin czy wcześniej Karaś, Waligóra i Romuzga. Wszyscy kojarzą tych graczy, reprezentanci Polski, uznani ligowcy. Wszyscy to wychowankowie Hutnika. W kolejce czekają następni…
W tym klubie młodzi zawsze dostawali szansę i wkrótce zapewne usłyszymy o kolejnym złotym dziecku z krakowskiej Huty…
– Szkolenie to nasze oczko w głowie. Obecnie w klubie trenuje niemalże 500 piłkarzy w 23 zespołach grających w zdecydowanej większości w najwyższych ligach w swoich kategoriach wiekowych. Szkolenie zaczynamy już od 3-4 letnich dzieci uczęszczających do naszego piłkarskiego przedszkola. Cały czas staramy się podnosić jakość szkolenia. Pracują dla nas najwyższej klasy specjaliści, tacy jak np trener bramkarzy Rafał Skórski, który równolegle opiekuje się bramkarzami młodzieżowej i juniorskiej reprezentacji Polski (U-15 do U-21), czy choćby Jerzy Lipczyński – trener przygotowania motorycznego, który również rozpoczął przygodę z kadrą Polski U-20.
Jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości kibice usłyszą o kolejnych naszych zawodnikach, których wychowamy, a którzy pójdą w ślady Marka Koźmińskiego, Michała Pazdana, Marcina Wasilewskiego i wielu, wielu innych wychowanków Hutnika – komentuje prezes.
Potwierdzeniem dobrego stanu „hutniczego” szkolenia jest również wytypowanie szkółki klubu do pilotażowego programu Polskiego Związku Piłki Nożnej.
– Potwierdzeniem właściwego kierunku, który obraliśmy, ale jednocześnie bardzo dużym wyróżnieniem dla nas, jest wytypowanie przez PZPN naszego klubu – jako jednego z niewielu w Małopolsce – do programu pilotażowego związanego z certyfikowaniem akademii piłkarskich – kończy prezes klubu.
O co dokładnie chodzi w tym programie? Na oficjalnej stronie PZPN możemy przeczytać: „Przyznanie danemu podmiotowi certyfikatu na jednym z trzech poziomów (złotym, srebrnym lub brązowym) jest równoznaczne ze spełnieniem przez niego szeregu kryteriów i gwarancją odpowiedniej jakości szkolenia. Jednostki wyróżnione w ten sposób przez Polski Związek Piłki Nożnej dołączą do elitarnego grona szkółek będących dla dzieci najlepszym miejscem do rozwijania swoich piłkarskich umiejętności”.
Hutnik jest jednym z najlepszych pod tym względem w Małopolsce! To trzeba chwalić.
Ambitne plany, ale nie za wszelką cenę
Tym, co wyróżnia klub z Nowej Huty na tle innych, nawet grających w wyższych ligach, jest mądrość i spokój jego zarządców.
Na pewno nie będziemy chcieli osiągać sukcesów na siłę. Chciałbym, aby za pięć lat Hutnik był zdrowym klubem na solidnych fundamentach.prezes Artur Trębacz
Prezes klubu z pełną świadomością podchodzi do prowadzenia organizacji sportowej, a w jego słowach da się wyczuć ogromną rozwagę. W polskiej piłce to dobrze wróży.
– Mamy swoje ambicje, sięgają one zdecydowanie wyżej niż trzecia czy nawet druga liga. Mamy jednak świadomość, iż aby klub rozwijał się na zdrowych zasadach, rozwój sportowy musi być skorelowany z rozwojem organizacyjnym, finansowym i infrastrukturalnym. Na pewno nie będziemy chcieli osiągać sukcesów na siłę. Chciałbym, aby za pięć lat Hutnik był zdrowym klubem na solidnych fundamentach, zdolnym udźwignąć obciążenia związane z grą na poziomie minimum pierwszej ligi – podsumowuje prezes Hutnika.
Fundamenty są, należy więc życzyć powrotu na należne temu klubowi miejsce!
Świetne wiadomości. Niech wrócą szybko. Co słychać w Wandzie? Tam piłka istnieje?
Świetnie, że są takie osoby jak prezes Artur Trębacz! Każdy wywiad z nim napawa optymizmem i widać, że jest osobą bardzo konkretną, która wytrwale dąży do obranego celu. Wokół Hutnika dzieje się coraz lepiej i to bardzo cieszy! Powodzenia prezesie, powodzenia piłkarze! BYŁ, BĘDZIE, JEST! HUTNIK HKS!
Hej dziennikarze z Krakowa chcemy więcej reportaży jak ten z Wisły Kraków. Tematyka kibicowska jest spoko. Dobrze się czyta takie artykuły nawet jeśli nie wszyscy się zgadzają, że w Wiśle nadal rekiny maja zbyt dużo do powiedzenia.