Mecz na Rhein-Neckar-Arena był dopiero czwartym spotkaniem w historii tych drużyn. Faworytem tego starcia wydawał się zespół 1899 Hoffenheim. Obecna forma Hamburgera SV w rozgrywkach Bundesligi nie napawała bowiem optymizmem. Piłkarze gości notowali głównie porażki i remisy. Wyjątkiem był mecz z VfL Bochum, w którym HSV zwyciężyło 2:1 na wyjeździe. To, co zdarzyło się sobotniego popołudnia, przerosło jednak oczekiwania nawet najwierniejszych kibiców ekipy „Wieśniaków”.

Początek spotkania był wręcz wymarzony dla zespołu Hoffenheim! Już w 2. minucie gry Vedad Ibisević pokonał Franka Rosta w sytuacji sam na sam. Błąd przy tej bramce zaliczył obrońca HSV, Joris Mathijsen, który stracił piłkę na rzecz strzelca bramki. Gospodarze nie zadowolili się jednak tym prowadzeniem i szybko je podwyższyli. W 11. minucie na 2:0 trafił nie kto inny, jak Ibisević, wykorzystując dokładne dośrodkowanie Andreasa Becka z bocznego sektora boiska. 31. minuta: Obasi podwyższył na 3:0 po podaniu Eichnera. Bramka ta stanowiła stempel przypieczętowujący zdecydowane panowanie gospodarzy w pierwszej części gry.
Wydawało się, iż piłkarze HSV po przerwie zaczęli grać z nieco większą koncentracją i zaangażowaniem. W 52. minucie szansę na skompletowanie nieklasycznego hat-tricka miał Ibisević, piłka trafiła jednak w słupek, po zamieszaniu w polu karnym. Okazja do osiągnięcia tego celu pojawiła się również kilka minut później, w tym przypadku Bośniak strzelił jednak obok słupka. Pierwszą groźna sytuację Hamburger stworzył po niecałej godzinie gry. W polu karnym piłki nie trafił jednak Petrić.
Hamburger SV na pierwsze trafienie musiał czekać do 65. minuty. Wówczas Robert Tesche strzelił piękną bramkę z dystansu. Zawodnik uderzył z powietrza, a piłka przed przekroczeniem linii bramkowej otarła się jeszcze o poprzeczkę. Gdy wydawało się, iż zawodnicy z Hamburga rozpoczną pościg za wynikiem, kolejną bramkę strzelili „Wieśniacy”. Drugie trafienie w meczu zaliczył Obasi, a była to 72. minuta gry. Pięć minut później na 5:1 podwyższył Sejad Salihović. W 89. minucie czerwoną kartkę otrzymał jeszcze Tolgay Arslan z HSV.
Kryzys HSV jest obecnie tak duży, iż nie wiadomo, czy szkoleniowiec Bruno Labbadia dotrwa chociażby do rewanżowego spotkania Ligi Europejskiej z Fulham Londyn. Trzeba pamiętać, że zarząd klubu Hamburger SV słynie z częstych zmian na ławce trenerskiej.