Rozgrywki ligowe niemal wszędzie dobiegły końca. Największe ligi świata odpoczywają, a część piłkarzy grających w nich przygotowuje się do mundialu. W niemieckiej Bundeslidze największym zaskoczeniem była fenomenalna końcówka Hoffenheim, zakończona miejscem gwarantującym grę w Champions League.
Przyjrzyjmy się bliżej osiągnięciom drużyny „Wieśniaków”.
Imponująca seria
Rozgrywki w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech dobiegły końca. W barażach o Bundesligę walczą jeszcze Wolfsburg i Kiel. Po pierwszym spotkaniu bliżej osiągnięcia celu jest ekipa Jakuba Błaszczykowskiego.
W zupełnie innych nastrojach są teraz piłkarze Hoffenheim. Mogą swobodnie świętować udany sezon, zakończony na najniższym stopniu podium. Dla większości z nich rozpoczął się czas urlopów. Niektórzy będą rozglądać się za nowymi klubami. Ci, którzy zostaną, będą mieli przyjemność uczestnictwa w rozgrywkach fazy grupowej Ligi Mistrzów.
😎 | DIESER MOMENT, WENN…
…dir wieder einfällt: morgen keine Arbeit!#Pfingsten pic.twitter.com/3Fy0kB2enJ
— TSG Hoffenheim (@tsghoffenheim) May 20, 2018
Za „Wieśniakami” rewelacyjny ligowy finisz. Dość powiedzieć, że od porażki z Schalke w połowie lutego piłkarze ci nie przegrali aż do przedostatniej kolejki (łącznie dziewięć spotkań bez porażki), za to zdołali wygrać siedem z rozegranych dziesięciu ostatnich spotkań w lidze. Jak dołączyć do tego pierwszy od pięciu lat triumf nad Borussią Dortmund, można uznać, że podopieczni Juliana Nagelsmanna wskoczyli na wyższy poziom.
⏮ RÜCKBLICK
34. Spieltag.
TSG vs. BVB.
EUROPAAAPOKAAAL!
Teil III. pic.twitter.com/IczBH5DGxs— TSG Hoffenheim (@tsghoffenheim) May 19, 2018
W nagrodę Liga Mistrzów
Od następnego sezonu nastąpi zmiana zasad przyznawania miejsc w fazie grupowej Champions League. Tym sposobem mistrzowie słabszych europejskich lig będą musieli przedzierać się przez wszystkie szczeble eliminacji. Zyskała na tym między innymi Bundesliga, która może wystawić czterech swoich przedstawicieli bez konieczności gry w kwalifikacjach.
Szczęśliwcami po zakończonym niedawno sezonie będą Bayern, Schalke, Hoffenheim i Borussia Dortmund. Zwłaszcza dla „Dorfverein” jest to coś niezwykłego. Trzy pozostałe zespoły w ostatnich latach pojawiały się nawet w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Zastrzyk gotówki związany z prawami do transmisji, udziałem w rozgrywkach grupowych, ewentualne premie za zwycięstwa czy remisy mogą się okazać dla drużyny z ponadtrzytysięcznej miejscowości bardzo istotne w kontekście dalszego rozwoju i stabilności finansowej. Dlatego też ów awans może cieszyć władze TSG Hoffenheim nie tylko pod względem sportowym.
Szczęścia nie zabrakło
Warto zauważyć, że Hoffenheim, zajmując trzecie miejsce w lidze, zgromadziło 55 punktów. Tyle samo co wspomniana Borussia Dortmund oraz Bayer Leverkusen. „Aptekarze” ostatecznie muszą zadowolić się fazą grupową Ligi Europy, choć przez długi czas liczyli się w walce o wicemistrzostwo Niemiec. Co sprawiło, że przy takiej samej liczbie zwycięstw, remisów i porażek to Bayer zajął piąte miejsce? Hoffenheim zdobyło 66 bramek, tracąc przy tym 48. Dortmundczycy strzelili o dwie mniej, a dali sobie strzelić 47. Z kolei podopieczni Heiko Herrlicha uzyskali 58 goli, w ich siatce piłka zatrzepotała zaś 44 razy. To sprawia, że różnica pomiędzy zdobyczą bramkową a liczbą straconych goli wynosi odpowiednio 18, 17 i 14.
Jak poradzą sobie „Wieśniaki” w Champions League? Czy niemieckie kluby w następnym sezonie w europejskich pucharach spiszą się lepiej niż w niedawno zakończonym? Tego dowiemy się dopiero za kilka miesięcy. Na razie cały piłkarski świat żyje finałem Ligi Mistrzów i rozpoczynającymi się za niespełna trzy tygodnie mistrzostwami świata w Rosji.
***
🎉🙏 #TGIF! pic.twitter.com/EUpayZaRqh
— TSG Hoffenheim (@tsghoffenheim) May 18, 2018