Copa America rozpocznie się dokładnie za trzynaście dni. Postanowiliśmy więc przedstawić Państwu dotychczasowe losy tego turnieju, od początków piłki nożnej w Ameryce Południowej aż do wyczynów aktualnych sztukmistrzów latynoskiego futbolu.
Piłkę nożną do Południowej Ameryki przywieźli Brytyjczycy pod koniec XIX wieku. Najpierw futbolówkę na tym kontynencie kopali brytyjscy żeglarze, a później osadnicy, którzy w odległym Buenos Aires, Montevideo czy Rio de Janeiro pracowali w angielskich firmach. Ci ludzie zakładali kluby krykietowe, grali też w rugby, golfa i polo oraz oczywiście piłkę nożną. Pierwsze futbolowe rozgrywki na tym kontynencie odbyły się w Argentynie, gdzie w 1891 roku rywalizowały drużyny studenckie. Te rozgrywki nie przetrwały jednak zbyt długo. Drugie podejście do utworzenia regularnych rozgrywek piłkarskich miało miejsce w 1893 roku z inicjatywy Watsona Huttona. Liga wystartowała z zaledwie pięcioma klubami, jednak z czasem zaczęła się mocno rozwijać, a dziś znajduje się wśród dziesięciu najlepszych na świecie. Ten fakt stawia Huttona w roli ojca argentyńskiej piłki ligowej.

Bardzo podobnie wyglądała historia początków futbolu w Urugwaju. Tak jak w Argentynie, z inicjatywy brytyjskich osadników masowo powstawały kluby krykietowe, które z czasem przekształcały się w piłkarskie. Duży wpływ na rozwój tej dyscypliny sportu miał Frank Hudson, główny zarządca kolei i pierwszy prezes legendarnego Penarolu Montevideo. Pierwszy klub założony przez rdzennych Urugwajczyków powstał w 1899 roku, mowa tu o Nacionalu, który z biegiem lat stał się jednym z najsilniejszych klubów w historii tego kraju. Burzliwa historia obu klubów i pojedynków między nimi wytworzyła atmosferę wielkiej rywalizacji i po dzień dzisiejszy mecze między Penarolem i Nacionalem są uważane za jeden z najbardziej emocjonujących pojedynków w piłkarskim świecie.
W Brazylii futbol niemal jednocześnie narodził się w dwóch miastach: Sao Paulo i Rio de Janeiro. Podobnie jak w Argentynie i Urugwaju, początkowo był to sport brytyjskich elit, jednak miłością do piłki kopanej szybko zarazili się czarnoskórzy mieszkańcy tego kraju. Początkowo grali wyłącznie biali, którzy utworzyli w 1899 roku klub Internacional. Rok później w Rio de Janeiro istniały już trzy futbolowe kluby i powoli rozpoczynała się rywalizacja pomiędzy dwoma wielkimi brazylijskimi miastami. Rok 1910 był bardzo ważny dla futbolu w Kraju Kawy. Właśnie wtedy z inicjatywy malarza pokojowego i czterech robotników kolejowych powstał klub Corinthians Sao Paulo, ochrzczony w ten sposób na cześć angielskiego klubu, który przebywał na tournee w Ameryce Południowej. Wiele lat później ten klub stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych brazylijskich zespołów na całym świecie.
Zespoły z Brazylii, Argentyny i Urugwaju utworzyły swoje rozgrywki ligowe, lecz nauki wciąż pobierały od klubów angielskich. Zespoły z Wielkiej Brytanii regularnie przyjeżdżały za ocean, żeby uczyć Latynosów sztuki futbolu. W Argentynie i Urugwaju gościły Southampton i Nottingham Forest, na tournee przyjechał też zespół z Afryki Południowej (w składzie przeważali Brytyjczycy), z którym Alumni Buenos Aires odniosło historyczne zwycięstwo, po raz pierwszy pokonując rywala zza oceanu. Afrykanie byli również pierwszym zespołem, który wybrał się do Brazylii. W 1909 roku na wycieczkę za ocean zdecydowały się Everton i Tottenham, które siały spustoszenie w starciach z ekipami z Argentyny, Urugwaju czy Brazylii, ale też dały widzom możliwość obejrzenia pojedynku między sobą. Następnie do Brazylii przyjechał wspomniany wcześniej zespół Corinthians, Argentynę zwiedził Swindon, a moda na dalekie wyjazdy zakończyła się na wizycie klubu Exeter City.
Latynosi pobierali cenne lekcje od Brytyjczyków, ale też regularnie podnosili swoje umiejętności w rywalizacji między sobą. W 1910 roku został rozegrany pierwszy międzynarodowy turniej na tym kontynencie, który dziś uznaje się jako preludium do Copa America. Na turniej do Argentyny przyjechały drużyny Chile i Urugwaju. Triumfowali gospodarze, którzy pokonali 5:1 Chilijczyków i 4:1 Urugwajczyków. Trzon zespołu stanowili wówczas piłkarze Alumni, których było sześciu, lecz głównym architektem sukcesu był piłkarz Rosario Central Harry Hayes, został on królem strzelców tego turnieju.
Z czasem rywalizacja wewnętrzna w krajach Ameryki Południowej stawała się coraz bardziej zażarta. Do legendy przeszły mecze derbowe pomiędzy Boca Juniors i River Plate, Nacionalem i Penarolem czy starcia pomiędzy klubami z Sao Paulo i Rio de Janeiro. Coraz większe emocje towarzyszyły też spotkaniom drużyn narodowych tych krajów. Zainteresowanie futbolem rosło, a odpowiedzią był turniej zorganizowany w 1916 roku w Buenos Aires. Najlepsi w czterozespołowej grupie niespodziewanie okazali się Urugwajczycy, którzy pozostawili w polu pokonanych Brazylię i Chile i zremisowali z Argentyną, wyprzedzając ją w tabeli lepszym bilansem bramkowym. Fani „Albicelestes” traktowali tę porażkę niemal jak napaść terytorialną. Od tej pory pojedynki Urugwaju i Argentyny stały pod znakiem ogromnego napięcia, brutalnych fauli i niecodziennych reakcji kibiców. „Urusi” zwyciężyli dzięki fenomenalnej dyspozycji dwójki Gradin – Piendibene. Z tym pierwszym wiąże się ciekawa historia. Chilijczycy zarzucili ekipie „Celestes”, że ci posiłkują się obcokrajowcami, gdyż Gradin, podobnie jak Juan Delgado, był zawodnikiem o ciemnej karnacji. Złożono nawet w tej sprawie oficjalny protest, który był równoznaczny z ośmieszeniem się tego kraju na arenie międzynarodowej. Zarówno Gradin, jak i Delgado byli rdzennymi „Urusami”, jednak Chilijczycy nie wiedzieli, że czarnoskórych mieszkańców w Urugwaju można spotkać niemal na każdym kroku.
Rozgrywki Copa America od tej pory toczyły się niemal co rok. W 1917 roku na swoich stadionach triumfowali Urugwajczycy, pokazując światu dwójkę braci Scarone. Dwa lata później u siebie zwyciężyła Brazylii z genialnym Arturem Friedenreichem, który z całą pewnością zasługuje na miejsce w galerii sław brazylijskiego futbolu obok takich asów, jak Pele, Garrincha czy Leonidas. Rok 1920 to kolejny triumf „Urusów”, których później w sztafecie triumfatorów zmieniła Argentyna, a w kolejnej edycji Brazylia. Tajemnicą poliszynela jest dodatkowy mecz, jaki zarządzono w 1922 roku. Otóż rozgrywki grupowe z identycznym dorobkiem punktowym zakończyły Brazylijczycy, Urugwajczycy oraz występujący po raz drugi w Copa America Paragwajczycy. Futbolowe władze zadecydowały, że w dodatkowym meczu Brazylia zmierzy się z Paragwajem, ignorując tym samym ekipę Urugwaju. Skrzywdzeni „Celestes” powetowali sobie tę porażkę, zwyciężając rok później i zgłaszając swój akces do turnieju olimpijskiego. Jak się później okazało, w rywalizacji z piłkarzami pokroju Andrade, Scarone, Petrone, Nasazzi czy Cea Europejczycy nie mieli większych szans.
Od czasu wizyt angielskich drużyn Europa nie miała styczności z futbolem południowoamerykańskim, a ten rozwijał się w zastraszająco szybkim tempie. Okazją do sprawdzenia się na tle drużyn ze Starego Kontynentu były właśnie igrzyska olimpijskie, w których „Urusi” pewnie zwyciężyli, deklasując rywali i wprawiając w zachwyt futbolowych ekspertów. Europa nie spodziewała się, że piłka nożna może ewoluować tak szybko. Anglicy, przyjeżdżając do Ameryki Południowej, nie tylko zarazili rdzennych mieszkańców swoją pasją do futbolu, a nawet dali się z niej okraść. Z kolei Latynosi tak mocno zakochali się w skradzionej pasji, że wynieśli ją do absolutnie niewyobrażalnych rozmiarów. Po dzień dzisiejszy miłość do futbolu w Ameryce Południowej jest zjawiskiem, które nie ma sobie równych na całym świecie. W żadnym innym miejscu futbol nie znaczy tak wiele, jak w Argentynie, Brazylii czy Urugwaju.