Grzyb: Wygrywasz czy nie, ja i tak kocham cię


23 sierpnia 2012 Grzyb: Wygrywasz czy nie, ja i tak kocham cię

Ruch Chorzów ma teraz bardzo trudny okres. Podopieczni Tomasza Fornalika odpadli z Ligi Europy po sromotnej porażce z Viktorią Pilzno, a ostatnio zostali rozbici przez Lech Poznań 0:4. Drużynę wicemistrza Polski usprawiedliwia jej były piłkarz, Wojciech Grzyb, który pozwolił sobie nawet na porównanie T-Mobile Ekstraklasy z angielską Premier League.


Udostępnij na Udostępnij na

Przypominam sobie, jak dokładnie pięć lat temu jako beniaminek pojechaliśmy na inaugurację do Grodziska Wielkopolskiego i będąc skazani na pożarcie, rozbiliśmy Groclin 4:1, ku ogromnej radości naszych fanów. Tym razem nasze nastroje są zgoła odmienne. Ale ta porażka to przecież jeszcze nie koniec świata. Nie tylko Ruchowi przytrafiają się takie wpadki. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy spojrzeć na wyniki właśnie rozegranej pierwszej kolejki w Premier League. Zespół QPR poległ u siebie ze Swansea 0:5, Norwich doznało klęski z Fulham w tym samym stosunku, a faworyzowany Liverpool przegrał 0:3 z WBA – powiedział, porównując T-Mobile Ekstraklasę do Premier League, Wojciech Grzyb.

Wojciech Grzyb w barwach Ruchu Chorzów
Wojciech Grzyb w barwach Ruchu Chorzów (fot. Rafał Rusek / iGol.pl)

Były piłkarz Ruchu zapowiedział, że klub Tomasza Fornalika jeszcze nieraz będzie zwyciężał w tym sezonie: – W naszej lidze Korona i Zagłębie Lubin przegrały w identycznym stosunku co Ruch. Czy to oznacza, że dla tych drużyn sezon się już zakończył? Wręcz przeciwnie, zarówno w Anglii, jak i Polsce dopiero się zaczął. Oczywiście, tak wysoka i bezdyskusyjna przegrana na starcie sezonu nie jest niczym przyjemnym dla piłkarzy i sympatyków ekipy, ale szczęście tych graczy polega na tym, że przed nimi jeszcze 29 spotkań, w których mogą i z pewnością niejednokrotnie będą wygrywać, a to najbliższe już za kilka dni w Łodzi.

Innym pozytywnym aspektem tej trudnej sytuacji jest to, że Ruch ma ogromną grupę wiernych kibiców podążających za swoją ukochaną drużyną po całej Polsce i nie tylko. Przyśpiewka „Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Ruch Chorzów gra” ma swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Fani „Niebieskich” byli w Kazachstanie, na Malcie i w Macedonii, a w Wiedniu i Pilznie pokazali światu, na czym polega prawdziwa miłość do swojego klubu. Zgodnie ze słowami „Czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham cię” żywiołowo i nieustannie dopingowali przez całe 90 minut, choć w obu spotkaniach już po 30 minutach ich ulubieńcy przygrywali 0:3 imówiąc kolokwialniebyło pozamiatane – powiedział piłkarz, chwaląc kibiców Ruchu Chorzów.

Na koniec 37-latek zapewnił, że Ruch Chorzów sobie poradzi, a w tym pomogą mu przede wszystkim kibice: – Bardzo mocno liczę na to, że właśnie kibice teraz w tym niełatwym położeniu, w jakim znalazł się Ruch, pomogą mu odpowiednim wsparciem na trybunach podczas kolejnych meczów. Nie jest bowiem sztuką być kibicem tylko wtedy, kiedy zespół gra efektownie, notuje serię zwycięstw i walczy o najwyższe cele. Prawdziwy fan to ten, który nie przestaje dopingować nawet wtedy, gdy nie ma już realnych szans na korzystny wynik. Na szczęście Ruch Chorzów ma tych prawdziwych kibiców bardzo wielu, dlatego jestem spokojny o jego wyniki w następnych spotkaniach.

Przed ekipą Tomasza Fornalika starcie z Widzewem Łódź, które odbędzie się w sobotę.

Więcej o T-Mobile Ekstraklasie znajdziecie tutaj

Komentarze
~Pysio (gość) - 13 lat temu

anty hks! ruh chożofskie świnie!

Najnowsze