Górnik Zabrze i jego problemy kadrowe. „Nie będzie łatwo z tego wyjść…”


Jan Urban spełnia wszelkie oczekiwania i nadzieje z nim związane, ale sam ma na głowie coraz większe zmartwienia

14 lutego 2022 Górnik Zabrze i jego problemy kadrowe. „Nie będzie łatwo z tego wyjść…”
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Górnik Zabrze w ostatnim czasie znakomicie radzi sobie w rozgrywkach PKO Ekstraklasy, a także Fortuna Pucharu Polski. Jednak za przyzwoitymi wynikami sportowymi niestety kryje się również wewnętrzny, bardziej rozwinięty kryzys, niż się wydaje. Mowa o kadrze pierwszej drużyny, która nie jest odpowiednio zbalansowana.


Udostępnij na Udostępnij na

W obliczu zimowych strat w osobach Jesusa Jimeneza, Vamary Sanogo, Filipa Bainovicia, trwającej kontuzji Alexa Sobczyka oraz potencjalnych odejściach Przemysława Wiśniewskiego, Adriana Gryszkiewicza czy Davida Toshevskiego w zespole „Trójkolorowych” zaczyna robić się niepokojąco wąsko. Górnicy tak naprawdę spokojni mogą być jedynie o obsadę bramki, w której rywalizuje trzech równych golkiperów. Sytuacja na wszystkich innych pozycjach wygląda źle lub nawet bardzo źle. Zabrzańskie realia bliżej przedstawia nam nasz redakcyjny kolega oraz dziennikarz portalu SportSlaski.pl Antoni Majewski:

– Stan kadry najlepiej ocenia trener Urban. Nieustannie bije on na alarm, mówi o potrzebnych uzupełnieniach kadry. W momencie, gdy klub zdecydował się zrezygnować z kilku graczy, a do tego Jimenez zmienił barwy, okazuje się, że w przypadku kontuzji czy zawieszenia w Górniku dosłownie nie ma piłkarzy do grania.

Górnik Zabrze i regres młodzieży

Można by się zastanawiać, czy najprostszym środkiem na załatanie powiększających się dziur nie będzie młodzież. W końcu za czasów trenera Marcina Brosza uważano Górnik Zabrze za najprężniej wprowadzający do składu utalentowanych młodych piłkarzy klub w ekstraklasie. Za kolejny argument może posłużyć fakt, że spadek podopiecznym Jana Urbana raczej w tym sezonie nie grozi. Jednakże aktualnie, chociaż gracze do 21 lat nie są raczej zbytnią bolączką słynnych „Żaboli”, to trzeba przyznać, że już nie stanowią tak wyraźnego trzonu jak wcześniej. Część nie prezentuje choćby nawet wystarczającej jakości, aby pozostawać w szerokim składzie jako uzupełnienie – sporo bywa odsyłanych na wypożyczenia.

– Gdyby młodzi piłkarze prezentowali odpowiedni poziom, wówczas graliby regularnie. A do tej pory większą liczbę minut zebrali tylko Stalmach i Szymański. Poza tym nie można uzupełniać kadry tylko młodzieżą, na ławce potrzeba doświadczenia, a na treningach rywalizacji, żeby zespół mógł poprawnie funkcjonować – uważa ekspert, prywatnie kibic Górnika.

Kadra jest zbyt wąska. Większość młodych chłopaków pojechała na obóz po to, żeby było nas więcej. Igramy z ogniem, ja mam trudności ze skompletowaniem osiemnastki na mecz. Obawiam się o nasz stan personalny. Jan Urban na konferencji prasowej przed rundą wiosenną.

Szczęście w nieszczęściu

Urazy, sprawy chorobowe, pauzy za kartki – to wszystko sprawia, że drużyna, jak ujął to 59-letni szkoleniowiec, musi „chodzić na palcach” w strachu przed ewentualnymi następnymi osłabieniami. Co widzimy po rezultatach, przechodzą po tym jak na razie suchą stopą. Oglądając poczynania Górnika Zabrze, czasem nie sposób nie odnieść wrażenia, że paradoksalnie im trudniejsze okoliczności niektórych starć, tym lepsze efekty. Wystarczy spojrzeć na ostatnie mecze rundy jesiennej i pierwsze bieżącego roku. Sprawdza się teza, iż przy gorszych warunkach idzie lepiej, ponieważ nie da się zbytnio przekombinować? Być może. Główne roszady, które są przeprowadzane to przekwalifikowania niektórych zawodników z konieczności, przy niedyspozycjach innych.

Jednak nasz rozmówca twierdzi, że ekipie ze Śląska sprzyja głównie fart i tym sposobem długo nie będzie się ślizgać: – Trener Urban cały czas mierzy się z wieloma wyzwaniami. Mecz ze Stalą Mielec był jak na razie apogeum poziomu trudności. Brak kluczowych graczy, brak zmian. Ostatecznie Górnik rozegrał słaby mecz, na wygraną złożyło się sporo szczęścia, w tym świetna forma Daniela Bielicy. Zresztą nie inaczej było w starciu z Piastem [awans po konkursie rzutów karnych, dwie „jedenastki” obronione przez Grzegorza Sandomierskiego – przyp. red].

Przyczyny

Zapytaliśmy zatem, co jest spowodowane tak problematycznym stanem obecnej kadry. We wrześniu zeszłego roku od funkcji dyrektora sportowego został odsunięty Artur Płatek i dotąd nie doczekano się jego następcy. Nie jest tajemnicą, że duża część transferów do klubu w ostatnich sezonach, w tym w znacznym stopniu przed obecnym, budziła negatywne emocje wśród sympatyków „Trójkolorowych”. Pozorne hity stawały się kitami, a kity – hitami. Wielu obserwatorów PKO Ekstraklasy uważa teraz, że pozycja Górnika Zabrze, który jest w pewnym znaczeniu zbudowany na „odpadach” z innych klubów, a w dodatku mało liczebny, obnaża słabość ligi – w tym szczególnie środka i dołu tabeli, mimo że ten zespół potrafił pokonywać też drużyny ze ścisłej czołówki.

– Jeśli chodzi o zaniedbania, jest to efekt działań klubu z ostatnich kilku lat. Od momentu awansu do ekstraklasy i wywalczenia sobie miejsca w europejskich pucharach strategia klubu opierała się przede wszystkim na promocji graczy na sprzedaż. Tyle że graczy pokroju Kurzawy, Żurkowskiego czy Bochniewicza nie było kim zastąpić. A że władze Górnika postanowiły do tego maksymalnie ograniczyć fundusze wydawane na transfery, nową polityką stało się sprowadzanie piłkarzy za darmo, z myślą o ich sprzedaży w przyszłości oraz uzupełnianie składu graczami wypożyczonymi na 6-12 miesięcy.

– Takie działania doprowadziły do tego, że zmniejszyła się liczba jakościowych zawodników z kontraktem w klubie. Dziś obserwujemy pokłosie złego zarządzania kadrą klubu. Na dzień dzisiejszy trudno zebrać osiemnastkę, która jakościowo dałaby możliwość konkurowania na wysokim poziomie w lidze. Oczywiście zakładam, że zimą w Zabrzu pojawi się kilka nowych twarzy.

Jak maluje się przyszłość?

– Obecna sytuacja nie wzięła się znikąd. Tak jak klub powoli dochodził do punktu, w którym jest obecnie, tak teraz będzie musiał z niego wyjść. Proces ten z pewnością zajmie kolejnych kilka lat, podczas których Górnik powinien sukcesywnie rozszerzać kadrę. Oczywiście można by w jednym okienku wydać sporo pieniędzy na transfery oraz kontrakty, ale przede wszystkim trzeba by takie fundusze posiadać, z drugiej strony wcale nie jest to najlepsze rozwiązanie. Przez wiele lat klub wpadał i wychodził z różnych kryzysów, więc nie mam wątpliwości, że tak będzie i tym razem, natomiast na pewno będzie to proces kilkuletni.

– Natomiast myśląc przyszłościowo, wcale nie będzie łatwo wyjść z tego dołka. Latem kończy się wypożyczenie Mvondo, wielu zawodnikom w 2024 wygasają kontrakty, a część z nich być może będzie chciała zrobić krok w przód. Mam na myśli np. o Manneha czy Nowaka. Klub będzie musiał zdecydować, czy pozwalać tym graczom tym odejść za darmo, czy spróbować sprzedać ich już teraz, a w obecnej sytuacji nie są to łatwe wybory. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że każde wyjście przyniesie więcej minusów niż plusów – kończy Antoni Majewski.

Teraźniejszość i przyszłość Górnika Zabrze tylko z pozoru wydawała się dla widzów rodzimej ligi obiecująca. Jak właśnie ustaliliśmy, przed Ślązakami długa droga, aby powrócić na właściwe tory w pewnej strukturze. Nawet jeśli już nastąpiła zmiana pewnego, nieodpowiedniego obranego wcześniej kierunku. Tymczasem nowemu prezesowi górników Arkadiuszowi Szymankowi, który świetną pracę wykonał w częstochowskim Ajaksie, pozostaje życzyć wszystkiego najlepszego i szybkiego ustabilizowania spraw wewnątrzklubowych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze