Kubeł zimnej wody. Pięć wniosków po meczu Górnik – Legia


Zabrzanie przegrali w hicie kolejki i oddalili się od czołówki. Co wiemy po tym spotkaniu?

2 kwietnia 2024 Kubeł zimnej wody. Pięć wniosków po meczu Górnik – Legia
Łukasz Laskowski / PressFocus

Jak na lany poniedziałek przystało, nie zabrakło kubła zimnej wody. Górnik Zabrze został zatrzymany przez Legię, a twierdza przy Roosevelta upadła po niemalże sześciu miesiącach. To nie był dobry mecz w wykonaniu podopiecznych Jana Urbana: skrzydłowi schowani do kieszeni, kiepskie zmiany i błędy w defensywie. Przedstawiamy pięć wniosków po tej rywalizacji.


Udostępnij na Udostępnij na

Tym razem komplet publiczności na trybunach przy Roosevelta nie poniósł piłkarzy „Trójkolorowych”. To nie był Górnik Zabrze, do którego przyzwyczailiśmy się w ostatnich tygodniach. Ekipie Jana Urbana dotychczas na boisku wychodziło praktycznie wszystko. A dziś? Niewiele.

Patrząc na ten mecz, mieliśmy zbyt wielu zawodników, którzy nie grali na swoim poziomie – zauważył szkoleniowiec zabrzan na pomeczowej konferencji.

1. Legia zneutralizowała atuty Górnika

Największą bronią Górnika w pierwszej części rundy wiosennej były niewątpliwie piekielnie szybkie skrzydła. Adrian Kapralik i Lawrence Ennali odpowiadali za wysoką liczbę akcji bramkowych, regularnie nękając defensywy kolejnych rywali.

Legia się jednak odpowiednio na to przygotowała. Kosta Runjaić postawił na Ribeiro i Morishitę na bocznych flankach. Ze swoich zadań wywiązali się oni bardzo dobrze. – Wiedzieliśmy, jak mocny jest Górnik na skrzydłach. Prezentuje tam bardzo wysoki poziom, dobrze radzi sobie także w fazach przejściowych. W ciągu tygodnia przygotowywaliśmy się na to. Drużyna zachowywała dużą dyscyplinę, byliśmy skoncentrowani.

Ta neutralizacja była jednym z kluczowych czynników, dzięki którym wygraliśmy to spotkanie. Chciałem zwrócić również uwagę, jak Yuri Ribeiro blokował prostopadłe piłki, zwłaszcza w pierwszej połowie miał bardzo dobrą pozycję ciała, zapobiegł takiemu zagrożeniu. Broniliśmy razem jako zespół. Taki był nasz plan – mówił po meczu szkoleniowiec Legii.

Zarówno Ennali, jak i Kapralik, byli dzisiaj bezradni w swoich działaniach. Niemiec dziewięć razy tracił piłkę, wygrał dwa pojedynki i miał tylko jedną udaną próbę dryblingu (według Sofascore). Słowak zanotował zaś aż piętnaście strat. Nawet Jan Urban wskazywał później, że coś w tym aspekcie nie działało. A może Górnik zaczyna być przewidywalny?

2. Brak jakości z ławki

O ile w poprzednich spotkaniach Górnik dobrze je zaczynał, wszystko działało, a problem ten nie był widoczny, o tyle dziś wyszło tak naprawdę, jak niewiele jakości posiada on na swojej ławce rezerwowych. Już na papierze nie wyglądało to dobrze, choć dobre występy zmuszały nas poniekąd do ignorowania tego faktu.

Zmiany zabrzan w meczu z Legią: Piotr Krawczyk, Szymon Czyż, 34-letni Paweł Olkowski, młody Kamil Lukoszek i Sebastian Musiolik na kilka minut. To zdecydowanie nie tak powinno wyglądać w przypadku zespołu, który chce znaleźć się w ligowej czołówce na koniec sezonu. Żaden z wyżej wymienionych zawodników nie poprawił gry gospodarzy…

Górnik potrafi nas zachwycać na boisku – nie kwestionujemy tego. Jeśli jednak któryś z zawodników wyjściowego składu zawodzi lub pojawia się jakiś uraz, wówczas sytuacja zaczyna się komplikować.

3. Górnik ma nowego egzekutora jedenastek

„Trójkolorowi” w meczu z Legią otrzymali pierwszy rzut karny w rundzie wiosennej PKO Ekstraklasy. Wcześniej rola wykonawcy należała do Daisuke Yokoty, który zimą opuścił polską ligę. Wiele osób zadawało sobie pytanie, kto przejmie pałeczkę po Japończyku.

W sparingach wyglądało to różnie. Naturalnym wyborem byłby najbardziej doświadczony zawodnik Górnika, czyli Lukas Podolski. W meczu z Jagiellonią po gwizdku sędziego piłkę do ręki wziął jednak Lawrence Ennali. Ale po analizie VAR karnego anulowano.

Dziś to znowu niemiecki skrzydłowy stanął przed szansą pokonania bramkarza z jedenastego metra. Nie zawahał się, trafił i doprowadził do wyrównania. Czy Ennali będzie teraz nominalnym egzekutorem karnych w zespole z Górnego Śląska? O to zapytaliśmy trenera Urbana na konferencji. – Piłkarze mają dużą swobodę, jeśli chodzi o to, kto ma strzelać karne.

4. Defensywy nie czeka żadne przetasowanie

Od początku rundy Górnik Zabrze dobrze wyglądał też w grze defensywnej, wyłączając wyjazdowy mecz z Widzewem. Tylko jeden stracony gol z najlepszym atakiem w lidze (Jagiellonia), czyste konto z Lechem. W ekipie Jana Urbana wyklarował się pewien szkielet linii obronnej, który w ostatnim czasie nie był naruszany.

Dominik Szala znowu schował Veldego do kieszeni

Czy teraz czekają nas pewne korekty? – Nie zwykłem robić zmian tylko dlatego, że ktoś zrobił błąd i straciliśmy bramkę. Piłka nożna to gra błędów. Dziś rzeczywiście ich nie uniknęliśmy i zapłaciliśmy najwyższą cenę. Z takich spotkań zawodnicy wyciągną bardzo dużo doświadczenia – przekonywał trener zabrzan po ostatnim gwizdku.

5. O puchary będzie bardzo trudno

Faktycznie, wyniki Górnika w ostatnich tygodniach, miesiącach rozbudziły apetyty kibiców. Coraz częściej głośno mówiło się już o włączeniu do walki o miejsce w eliminacjach do europejskich pucharów, choć sytuacja organizacyjna w klubie nadal pozostawiała wiele do życzenia.

Poniedziałkowy mecz z bezpośrednim rywalem nieco ostudził niektóre głowy. Zabrzanie do czołowej czwórki tracą na chwilę obecną sześć punktów. A w kalendarzu mają mecze między innymi ze Śląskiem, Rakowem czy Pogonią. Czy pozostała im zatem już tylko walka o siódmą lokatę?

Jest jeszcze osiem kolejek. Owszem, niektóre drużyny wygrały, inne zremisowały. Ta czołówka wcale tak daleko nie uciekła. Musimy wierzyć, że znowu będziemy punktować i może jednak dołączymy do tej szóstki – wlewa nadzieję trener Urban.

O europejskie puchary będzie jednak szalenie trudno. Ale to chyba najmniejszy problem Górnika, śledząc niektóre wypowiedzi po meczu...

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze