Górnicze socios zarazi resztę kraju?


27 grudnia 2014 Górnicze socios zarazi resztę kraju?

Moda na "socios" w każdym zakątku Europy rozwija się w różnym tempie, z różnym powodzeniem. Niektóre kluby przyjęły ten pomysł z ogromnym zainteresowaniem i podziwem, inne zaś nie pochyliły się nad tą ideą nawet na sekundę. Czy w Polsce pomysł rodem z Barcelony zdobędzie ogromną rzeszę fanów?


Udostępnij na Udostępnij na

„Mes que un club” – czyli więcej niż klub. Taka sentencja towarzyszy piłkarzom wielkiego FC Barcelona, którzy od wielu, wielu lat są ogromną futbolową firmą. Gdziekolwiek człowiek się nie obejrzy, w stolicy Katalonii główną religią jest piłka nożna, a jej bogiem sam Lionel Messi. Wszyscy mieszkańcy Barcelony żyją tym klubem i tylko nieliczni wybierają drugą stronę barykady. Jednakże bordowo-granatowe pasy to nie tylko znane nazwiska oraz wspaniałe widowiska, ale przede wszystkim kibice, którzy według wyżej wymienionej sentencji tworzą ten klub.

Bycie fanem „Blaugrany”, czy to mając wykupione stałe miejsce na Camp Nou, czy to wspierając ją sprzed kanapy, to ogromny splendor. Lecz aby zostać dosłowną częścią tej historii, trzeba stać się „socios”, czyli pełnoprawnym członkiem klubu. Ludzie, którzy są szczęśliwymi posiadaczami legitymacji tego stowarzyszenia, mogą pozwolić sobie na dużo, dużo więcej aniżeli zwykły zjadacz katalońskiego chleba. Rozmaitych przywilejów jest bez liku, lecz najważniejszym zaszczytem, jakiego mogli dostąpić, jest aktywna ingerencja w klub.

Górnicze „socios”

Aby dany klub mógł mieć strukturę „socios”, musi zostać spełniony bardzo ważny warunek: zespół powinien być spółką akcyjną. Mówiąc precyzyjniej: ekipy muszą mieć stricte określonych akcjonariuszy, którzy są posiadaczami danej drużyny. Celem statutowym takiej spółki jest zwiększenie zainteresowania rozgrywkami wśród obecnych i potencjalnych kibiców piłki nożnej. To wszystko powoduje, że każdy śmiertelnik ma możliwość nabycia dowolnej liczby procentów danego zespołu. Znając jednak polskie realia, nie każdego stać na zakup chociażby jednego promila.

Dlatego też bardzo często właścicielami są zamożni ludzie, którzy albo traktują to powołanie jako dobrą zabawę, albo bazując na swojej niewiedzy, niszczą historię i tradycję wielkich ekip.

Wiadomo nie od dziś, że zespół Górnika Zabrze jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Ogromne zaległości, niedopatrzenia ekonomiczne oraz niedociągnięcia kapitałowe spowodowały, że zabrzańscy kibice postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, więc na początku grudnia zostało oficjalnie zaprezentowane stowarzyszenie Górnik Socios. Jest to pierwsza taka organizacja na terenie naszego kraju. Powstało ono z myślą, aby pomóc wstać Torcidzie z kolan.

Za bycie członkiem takiej organizacji nie dostaje się żadnych pieniędzy. Wręcz przeciwnie: niekiedy  trzeba sięgnąć głębiej do kieszeni, by móc pochwalić się byciem „socio” i móc powiedzieć: „to ja pomogłem stworzyć stabilny zespół”. Pakiety są rozmaite, od 5 złotych miesięcznie dla najmłodszych członków, do nawet 200 złotych za 30 dni.

Nie liczy się dla nas wiek, zainteresowania, wiara, pochodzenie, miejsce zamieszkania czy poglądy polityczne. Najważniejsza jest chęć pomocy i wzięcia współodpowiedzialności za losy Górnika ~ prezes Socios, Marek Krupa

Na razie górnicze „socios” raczkuje, skupiając się przede wszystkim na zbieraniu nowych członków. Wiadomo, Górnik nigdy nie osiągnie takich wyników jak Barcelona czy też Real Madryt, których liczba członków przekracza grubo ponad 100 tysięcy. Jak dotąd zostało zaksięgowanych ponad 170 członków, co jest wynikiem dobrym. Oferta tudzież przywileje nie są też tak mocno rozbudowane jak na Zachodzie, ograniczają się bowiem jedynie do wyboru członka, który będzie mógł reprezentować „głos ludu” w radzie nadzorczej. Lecz jak zapewnia prezes Górnik Socios, Marek Krupa, z każdym miesiącem stowarzyszenie będzie stawało się ważnym ogniwem w strukturze zabrzańskiego klubu.

Kto następny?

Górnik Zabrze stał się tym samym prekursorem polskiego „socios”. Czy przez to natchnie inne ugrupowania do stworzenia takiego projektu w swoim mieście? Z pewnością jeszcze dużo wody w Wiśle musi upłynąć, byśmy mogli ujrzeć takowe stowarzyszenia w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. Zanim powstaną nowe „socios”, inne kluby będą podpatrywać zespół z Zabrza, czy faktycznie idea ta zdaje egzamin. Jeśli wszystko będzie funkcjonować w jak najlepszym porządku, to kto wie, być może staniemy się świadkami, a nawet członkami nowych „socios”. Inaczej potoczy się polska historia katalońskiego pomysłu, gdy w Zabrzu nie zmieni się nic. Wtedy nikt nie kiwnie palcem, by stworzyć nowy projekt w swoim klubie. Co więcej, być może zostanie rozwiązane Górnik Socios, ludzie nie będą bowiem chcieli płacić za coś, co absolutnie nie ma sensu.

Na trybunach często można usłyszeć wyrazy sprzeciwu wobec swoich prezesów/właścicieli i podejmowanych przez nich decyzji. Może właśnie to jest ten moment, aby stworzyć taki projekt we własnym klubie. Kibice mogliby decydować nie tylko o tym, kto miałby zostać nowym prezesem, ale też ingerowaliby w zmiany cen biletów, decydowanie o przywróceniu/zmianie barw lub też herbu klubowego, a nawet możliwości dyspozycji wolnych środków transferowych, nie mówiąc już o rozmaitych zniżkach na gadżety czy karnety.

Wszystko jednak zależy od Górnik Socios.

Najnowsze