GKS Tychy wreszcie spełni marzenia


Tyszanie mogą myśleć realnie o bezpośrednim awansie do ekstraklasy, a przynajmniej o barażach

13 marca 2021 GKS Tychy wreszcie spełni marzenia
Łukasz Sobala / PressFocus

Kiedy w 2013 roku zaczęła się budowa nowego stadionu, to wszyscy wiedzieli, jaki za tym pójdzie cel. GKS Tychy w ciągu kilku lat miał znaleźć się w polskiej ekstraklasie. Niestety dla kibiców, ostatnie sezony przynosiły same rozczarowania. Ale każda seria ma swój koniec. Wydaje się, że 2021 rok może być szczęśliwy dla tyszan, którzy z piątą wygraną z rzędu gonią strefę bezpośredniego awansu.


Udostępnij na Udostępnij na

GKS Tychy jest na fali wznoszącej. Początek rundy wiosennej jest rewelacyjny. Tyszanie pokonali kolejno ŁKS Łódź (3:0), Stomil Olsztyn (2:1) i Zagłębie Sosnowiec (3:1). Jeśli dorzucimy do tego dwie wygrane z końcówki rundy jesiennej, to podopieczni Artura Derbina mają pięć zwycięstw z rzędu. To pozwala im na wspinaczkę w górę tabeli. Są już na 3. miejscu ze stratą tylko dwóch punktów do wicelidera rozgrywek Fortuna 1. Ligi. Tutaj nie liczą się tylko zwycięstwa, bo też styl gry GKS-u pozwala realnie myśleć o ekstraklasie.

Cały czas twardo stąpamy po ziemi. Każdy z nas jest pokorny i wszyscy wiemy, jaki mamy cel na koniec. Po prostu robimy swoje, ciężko pracujemy na treningach, żeby optymalnie zaprezentować się w weekend, i wierzę, że nadal będziemy szli tą drogą. Bartosz Szeliga dla GKSTychy.info

Lata niepowodzeń

Wspominaliśmy na samym początku rok rozpoczęcia budowy nowego obiektu w Tychach. Stadion, który może pomieścić ponad 15 tysięcy kibiców. Już był areną kilku ważnych turniejów, jak choćby mistrzostw Europy do lat 21 w 2017 roku (rozegrano na nim trzy mecze fazy grupowej i jeden półfinał) i mistrzostw świata do lat 20 w 2019 roku (rozegrano na nim sześć meczów fazy grupowej, jedno spotkanie 1/8 finału i jeden ćwierćfinał). Gościła na nim także młodzieżowa reprezentacja Polski. Lokalni kibice mieli już okazję oglądać w swoim mieście ważne spotkania, ale chcieliby wreszcie móc zobaczyć GKS Tychy w ekstraklasie. Niestety w ostatnich latach było nie po drodze z szansami na awans. Tutaj musimy się cofnąć jeszcze dalej.

W latach 70. XX wieku GKS Tychy występował w 1. lidze, która ówcześnie była najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce. W sezonie 1975/1976 niespodziewanie został wicemistrzem Polski (drugi sezon na tym szczeblu), ale od tego sukcesu zaczęła się czarna seria. Już w następnym sezonie tyszanie spadli do niższej ligi. Mieli szybko wrócić, ale ich tułaczka po niższych ligowych szczeblach trwała do lat 90. XX wieku. Kolejna przygoda z elitą znowu dla nich nie skończyła się dobrze. Po fuzji z Sokołem Pniewy występowali jako Sokół Tychy. Pierwszy sezon skończyli w środku tabeli, a w drugim wycofali się z rozgrywek w 26. kolejce. Oznaczało to koniec fuzji i budowę od samego dołu. Na poziom centralny udało się wrócić w drugim dziesięcioleciu XXI wieku.

Od powrotu na szczebel centralny wielu zawodników przebiło się przez kadrę GKS Tychy. Sięgano też po wielu szkoleniowców z przeszłością w ekstraklasie. Wystarczy tutaj wymienić choćby Kamila Kieresia, Jurija Szatałowa czy Ryszarda Tarasiewicza. Ten ostatni miał pomóc tyszanom wywalczyć upragniony awans i był tego najbliżej ze wszystkich poprzedników. Najlepszy był jego pierwszy sezon pracy, bo w 2018 roku zabrakło mu naprawdę niewiele do uzyskania promocji. Patrząc na ostatnie cztery sezony wstecz, „Trójkolorowi” nie mieli najmocniejszej kadry w lidze. Jednak jakościowo mogli czy też nawet powinni być zaliczani do drużyn mogących włączyć się do walki o ekstraklasę. Niestety z biegiem poprzednich sezonów GKS zawsze łapał momenty słabości. W tym roku może być z tym inaczej.

Mocno ruszyli na wiosnę

Sezon 2020/2021 nie jest usłany różami. Artur Derbin mógł pierwszy raz cieszyć się ze zwycięstwa swoich piłkarzy w 3. kolejce, kiedy udało się pokonać 2:0 Sandecję Nowy Sącz. Po drodze nie brakowało drobnych wpadek, a pierwszy kontakt z ligową czołówką złapano w 10. kolejce. Wtedy przytrafił się ostatni moment zadyszki w obecnych rozgrywkach. Cztery mecze z rzędu bez wygranej: porażka i trzy remisy. Ten ostatni podział punktów miał miejsce w Niecieczy na boisku lidera. Od tego momentu na GKS Tychy nie ma mocnych, a jesień zakończył dwoma zwycięstwami. Solidnie przepracowana przerwa zimowa przyniosła inny scenariusz niż ten, który przewidywaliśmy w iGolowym Skarbie kibica. Tam zakładaliśmy tyszan jako ekipę, która jest pewniakiem do znalezienia się w strefie barażowej. Początek rundy wiosennej i odrobina szczęścia przy wynikach rywali naniosły w nim poprawki.

GKS Tychy to nie jest drużyna wyraźnie dominująca w lidze. W trakcie meczów w Fortuna 1. Lidze można zaobserwować błędy popełniane przez tyszan. Wystarczy wspomnieć ostatni weekend i pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec. GKS jako pierwszy w tym meczu stracił gola po stracie piłki w środkowej strefie boiska i kontrataku gości. Co ciekawe, to był trzeci mecz w tym sezonie, w którym podopieczni Artura Derbina przegrywali i odwrócili losy wygranej na swoją korzyść. Ale druga lokata Konrada Jałochy w statystykach obronionych strzałów w lidze świadczy o tym, że przeciwnicy potrafią dochodzić do sytuacji strzeleckich. Na korzyść „Trójkolorowych” działa dobra forma graczy ofensywnych.

Bardzo ważnym elementem jest skrzydłowy Bartosz Biel, który ma sześć goli na koncie. Jest odpowiedzialny za napędzanie ataków. Obok niego na pozycji lidera strzelców w drużynie jest doświadczony Szymon Lewicki, ale sześć goli na koncie napastnika po 19 meczach nie jest dobrym wynikiem. Do kluczowych zawodników można jeszcze zaliczyć doświadczonych Łukasza Grzeszczyka i Bartosza Szeligę. Do drużyny są wprowadzani także młodzi zdolni piłkarze, a już z bardzo dobrej strony pokazał się choćby Kacper Piątek. Kadra jest zbudowana głównie na piłkarzach rodzimych, bo w GKS-ie występuje tylko jeden obcokrajowiec. Połączenie doświadczenia z młodością daje aktualnie efekt 3. miejsca w lidze.

GKS Tychy z awansem? Teraz albo nigdy!

Presja na awans tyszan nigdy nie była ogromna, ale od kilku lat marzeniem fanów jest powrót GKS-u do ekstraklasy. Wyżej pokazaliśmy na grafice, jak to wyglądało w ostatnich latach. Bywały sezony, gdy te marzenia można byłoby ziścić, ale ostatecznie pojawiające się oczekiwania przeszkadzały piłkarzom. W 2021 roku wydaje się, że zawodnicy mają świadomość zbliżającego się celu. W ostatnich latach w Fortuna 1. Lidze GKS Tychy nigdy tak długo nie trzymał się w ligowej czołówce. Na tę sytuację wpływają dwa czynniki.

Pierwszy to drużyna, którą zbudował Artur Derbin. Zrobił z GKS Tychy maszynę do zdobywania punktów. W obecnym sezonie przegrał tylko w trzech spotkaniach. Podobny wynik ma Górnik Łęczna, a lepiej wygląda tylko liderujący Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Tylko trzy drużyny mają zdobytych więcej goli, a tylko dwie mają lepszą defensywę w lidze (pod kątem straconych bramek). Nawet w meczach, w których tyszanie nie wyglądali lepiej od rywali, potrafili zdobywać gole i punkty. Sami piłkarze czują się dobrze mentalnie, nikt nie ma zamiaru wychodzić przed szereg. Dla nich liczy się kolejny mecz, więc nie deklarują jeszcze otwarcie walki o bezpośredni awans. Chcą przede wszystkim przełożyć czyny nad słowa.

 

Drugi czynnik to szczęście połączone z dobrą formą. Dużo na temat dyspozycji GKS Tychy już napisaliśmy, trzeba jeszcze wspomnieć o szczęściu. Tym razem to nie tyszanie wpadają w dołki, tylko ich przeciwnicy. Na korzyść GKS-u działa jeszcze reforma ligi, w której mamy zaplanowane mecze barażowe o ostatnie miejsce premiujące awansem do ekstraklasy. Nawet jakby poszło coś nie po myśli, to w tym roku trudno sobie wyobrazić podopiecznych Artura Derbina poza pierwszą szóstką. Kryzys u rywali pozwolił już na początku rundy wiosennej wspiąć się do ścisłej czołówki. Piłkarze z Tychów utrzymują się długo w ligowej czołówce, teraz z każdym pozytywnym wynikiem zwiększy się presja nakładana na nich. Jeżeli to wytrzymają, to powinniśmy ich zobaczyć w przyszłym sezonie ekstraklasy.

GKS Tychy nabierze tempa?

Terminarz Fortuna 1. Ligi jest świetnie ułożony pod obecną formę GKS Tychy. W najbliższych trzech meczach będzie mierzyć się z drużynami z dolnych części tabeli. Patrząc dalej, z mocniejszych rywali czeka go po drodze mecz z Arką Gdynia. Z resztą ekip z ligowej czołówki będzie mierzyć się dopiero w maju, czyli pod koniec sezonu. Wtedy to już presja awansu nie będzie dotyczyć tylko tyszan. Większość tych ważnych pojedynków rozegrają u siebie na swoim boisku. To jest ten moment, kiedy podopieczni Artura Derbina mogą narzucić odpowiednie tempo i przybliżyć swoją drużynę do ekstraklasy. Na nią w Tychach czeka się już od 24 lat.

Dobra atmosfera, dobry klimat – to wszystko jest! Samo się to nie zrobiło, bo to wy, panowie, zrobiliście przez pracę na boisku! – tymi słowami trener motywował swoich piłkarzy przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec. I to najlepiej podsumowuje ostatnie wyniki GKS-u. Teraz wszystko zostaje w głowach i nogach tyszan.

Sprawdźcie nasz podcast o 1. lidze – „Pierwsza Piłka”. W pierwszym odcinku omawialiśmy derby Łodzi, a w drugim porozmawialiśmy z Kamilem Kargulewiczem z GKS-u Tychy oraz z Adamem Żakiem z Odry Opole.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze