Sobotę na boiskach T-Mobile Ekstraklasy otworzy spotkanie GKS-u Bełchatów z Ruchem Chorzów. Oba kluby znajdują się na dole tabeli i ten pojedynek może się okazać jednym z tych, które przesądzą o spadku. Dla obu klubów jest więc to mecz z gatunku tych o sześć punktów.
Aby marzyć o pozostaniu w lidze, GKS musi w tym meczu zdobyć jakieś punkty. Aby sytuacja piłkarzy Ruchu nie stała się aż za bardzo skomplikowana, potrzebują zwycięstwa. Zajmują obecnie miejsce zaraz nad strefą spadkową i wydaje się, że jest ono względnie bezpieczne. Jeżeli jednak przegrają w Bełchatowie, to z siedmiu punktów przewagi mogą się zrobić nagle cztery. O ile oczywiście Podbeskidzie wygra swój mecz.
Mimo ostatnich dobrych występów sytuacja bełchatowian jest wciąż bardzo zła. Gospodarze tego meczu mają na swoim koncie pięć spotkań, w których nie stracili bramki (ale potknęli się w meczu z Koroną Kielce). To jednak nie zmienia faktu, że są ostatni w tabeli z ledwie 13 punktami.
Ruch gra bardzo nierówno. Chronologicznie: wygrana z Zagłębiem, porażka z Podbeskidziem i remis z Legią w Pucharze Polski. Jeżeli dobrze liczę, to teraz wypada ten słabszy mecz chorzowskiej drużyny. A tak na poważnie: wynik tego meczu to sprawa jak najbardziej otwarta. Łukasz Grzeszczyk uważa jednak, że GKS powinien spokojnie wygrać.
– To kluczowy mecz rundy, po wygraniu którego będziemy bliżej szansy na utrzymanie. Pora na mecz, w którym padnie kilka bramek – mówi dla oficjalnej strony klubu „Brunatnych”. Po drugiej stronie barykady również widać dużą pewność siebie. – My wierzymy w siebie i we własne umiejętności. Jak już mówiłem – jedziemy do Bełchatowa po zwycięstwo. Chcielibyśmy od sobotniego meczu ustabilizować formę i wreszcie złapać serię meczów z punktami – mówi drugi trener „Niebieskich”.
Warto dodać, że Ruch w Bełchatowie nie wygrał od 1999 roku. Gospodarze mają więc dodatkową motywację przed własną publicznością. Spotkanie rozpocznie się w sobotę o 13:30. Mecz poprowadzi sędzia Szymon Marciniak.