Konflikt z kibicami przysłania dobrą formę GKS-u Katowice


"Gieksa" znajduje się w ścisłej czołówce Fortuna 1. Ligi, ale o klubie jest głośno z powodów pozasportowych

15 października 2022 Konflikt z kibicami przysłania dobrą formę GKS-u Katowice
Łukasz Laskowski / PressFocus

GKS Katowice w ubiegłym sezonie okrzepł po awansie z 2. ligi, natomiast teraz znajduje się w ścisłej czołówce Fortuna 1. Ligi. Niestety dobrą formę piłkarzy przysłania ostry konflikt kibiców z klubowymi władzami.


Udostępnij na Udostępnij na

Po przeciętnym początku sezonu popularna „Gieksa” wyraźnie ustabilizowała swoją formę. Po 13 kolejkach zajmuje więc trzecie miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi, tracąc cztery punkty do Ruchu Chorzów i Puszczy Niepołomice. Podopieczni trenera Rafała Góraka dodatkowo nie przegrali już od pięciu spotkań, a w sobotę będą mieli szansę na zmniejszenie dystansu do miejsc premiowanych awansem. Spotkają się bowiem ze wspomnianą Puszczą.

Konsekwentna praca

GKS w poprzednich rozgrywkach był beniaminkiem. Może szczególnie nie zachwycił swoich kibiców, ale także ich nie rozczarował, ostatecznie zajmując ósme miejsce w końcowej tabeli. Czy obecne wyniki zespołu można więc uznać za nagły wystrzał formy czy też za efekt konsekwentnej pracy trenera i klubu? O to zapytaliśmy redaktora katowickiego „Sportu”, Macieja Grygierczyka:

– Skąd nagle tak dobre wyniki? Nie powiedziałbym, że nagle, bo jakbyśmy się cofnęli do poprzedniego sezonu, to początek „Gieksa” rzeczywiście miała kiepski. Po dziesięciu kolejkach była jako beniaminek na ostatnim miejscu z największą liczbą straconych goli. Wydaje mi się, że przełomem był mecz z Odrą Opole. Trener Górak wspominał, że w tracie pierwszej połowy tego przegranego ostatecznie 2:4 spotkania zdał sobie sprawę, iż prowadzi zespół na rzeź i musi coś zmienić. Myślał już nad koncepcją na kolejne spotkania, o czym dużo się w Katowicach mówiło.

Zmienił ustawienie, przeszedł na system z trójką środkowych obrońców i nagle się okazało, że ta sama grupa ludzi, która prawie co mecz traciła worek bramek, jest w stanie grać na zero i regularnie punktować. Może grać piłkę dużo mniej spektakularną i ładną dla oka, mniej widowiskową niż wcześniej, ale po prostu skuteczniejszą. Gdybyśmy ułożyli sobie tabelę 1. ligi za poprzedni sezon bez wspomnianych dziesięciu pierwszych kolejek, to GKS byłby bardzo wysoko. Mimo że finalnie na bodaj trzy kolejki przed końcem rozgrywek wywalczył utrzymanie.

Latem ten zespół nie został w żaden sposób osłabiony. Został Patryk Szwedzik, o którym mówiło się w kontekście transferu do klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Przyszli zawodnicy ograni i doświadczeni, jak Jakub Arak czy Marcin Wasielewski, którzy ostatnio występowali w ekstraklasie. Ta drużyna została znowu wzmocniona, co dzieje się konsekwentnie od początku kadencji Góraka i dyrektora Roberta Góralczyka.

Rozwój zespołu dokonuje się w warunkach spokoju i stabilizacji. Widać, że to służy, bo może „Gieksa” nie gra w sposób widowiskowy, ale gra piłkę wyważoną. Strzela mało goli, tym niemniej traci jeszcze mniej, dzięki czemu zajmuje obecnie trzecie miejsce. Trudno uznać to za jakąś bardzo dużą niespodziankę, bo jest to konsekwencja pracy, danego sposobu działania i stabilizacji, która służy drużynie. 

Konflikt

Dobre wyniki drużyny zbiegły się z konfliktem władz GKS-u z kibicami. Stadion przy Bukowej świeci więc pustkami, bo główne grupy fanów bojkotują mecze. Gorąco było już zresztą pod koniec ubiegłego sezonu, gdy w kwietniu zostawili pod budynkiem klubowym taczkę dla prezesa Marka Szczerbowskiego. Według kibiców obecny sternik klubu z Katowic od trzech lat zajmuje się głównie zwijaniem działalności klubu. Z tego powodu zapytaliśmy naszego rozmówcę także o tę kwestię:

– Czy istnieje jakieś światełko w tunelu, żeby ten bojkot w najbliższym czasie się zakończył? Moim zdaniem nie. Sam gdzieś przystawiając ucho, słyszę, że pewne ścieżki się kibicom najzwyczajniej w świecie wyczerpały. Na początku można było mieć złudzenie, że jest to sprawa między kibicami a klubem, zaś miasto będzie się przyglądać i ewentualnie mediować, aby stworzyć swego rodzaju trójstronny, okrągły stół. Teraz jednak widać, iż w tym momencie są dwa obozy, czyli fani kontra klub i miasto. 

Te grupy są obecnie tak daleko od siebie, że w tym momencie nie widzę tutaj żadnego pola do kompromisu. Tak naprawdę frekwencja na Bukowej jest bardzo niska (ostatnio na meczu z Chrobrym Głogów było 200-300 osób) i przez to smutna. Z jednej strony może ona cieszyć tych najbardziej zagorzałych kibiców, bo w ramach bojkotu funkcjonuje solidarność kibicowska. Z drugiej może też pokazywać, że takich zwykłych kibiców, chcących obejrzeć GKS raz na dwa tygodnie w oderwaniu od podobnych spraw, jest tak naprawdę bardzo mało. 

Pytanie, z jaką bazą kibiców „Gieksa” wróci po bojkocie, bo kiedyś musi się on skończyć. Wydaje mi się, że pewnym światełkiem w tunelu, wskazującym na możliwość wyjścia z trudnej sytuacji, jest budowa nowego obiektu. Będzie on droższy, niż pierwotnie przypuszczano, ale wygląda na to, iż miasto jest zdeterminowane, żeby go zbudować. Prace w rejonie autostrady A4 postępują i ten stadion powstanie. To będzie dla klubu nowe otwarcie, ponieważ trudno mi sobie wyobrazić, aby bojkot mógł trwać do końca budowy stadionu w 2025 roku. 

GKS gotowy na awans?

Przed nami jeszcze 21 kolejek Fortuna 1. Ligi. Wiele może się wydarzyć, tym niemniej można zacząć się po cichu zastanawiać, czy zespół z Katowic może awansować do ekstraklasy. A dokładniej wrócić do niej po blisko 18 latach przerwy. Zapewne zdaniem prowadzących bojkot GKS-u klub nie jest na to organizacyjnie gotowy, zdaniem redaktora katowickiego „Sportu” jest inaczej.

– Na pewno GKS byłby zainteresowany awansem do ekstraklasy. Bez dwóch zdań. Wiemy, że w 1. lidze koszty utrzymania drużyny i kontrakty idą w górę, dlatego ten rynek jest coraz trudniejszy. Tymczasem przychody z praw transmisyjnych dla Polsatu, Fortuny czy od innych sponsorów nie są porównywalne do rzeczywistości znanej z ekstraklasy. Zdecydowana większość klubów nie obraziłaby się na możliwość awansu. 

Podobnie jest w Katowicach. Stadion przy Bukowej po kosmetycznych zmianach spokojnie spełniłby wymogi licencyjne, zwłaszcza patrząc na obiekty w Niecieczy czy obecnie w Częstochowie. Jest on oczywiście stary, ale warto pamiętać, że jeszcze w 2019 roku Raków Częstochowa sondował możliwość rozgrywania na nim swoich spotkań. 

Na pewno klub ma swoje deficyty, co także jest jednym z powodów bojkotu. Kibice na przykład zarzucają klubowi, że brakuje w nim rąk do pracy w jego komórkach administracyjnych, dlatego trzeba by było je wzmocnić. Tym niemniej nie widzę przeszkód, aby klub z takiego miasta jak Katowice nie mógł grać w ekstraklasie. Myślę więc, że GKS może spokojnie atakować ekstraklasę i właśnie to robi – kończy rozmówca iGola.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze