Futbol jest wielki: Przegrał tylko z kontuzją


Był gwiazdą światowego formatu, miał przed sobą jeszcze dobrych kilka lat kariery, ale kontuzja pokrzyżowała mu plany. Mimo to Matthias Sammer do dziś jest uznawany za najlepszego obrońcę lat 90. Był to piłkarz, który gdziekolwiek się pojawiał, jego klub zwyciężał. Zapisał się na trwałe w historii piłkarskiej reprezentacji Niemiec, a także wielu klubów, w tym przede wszystkim Borussii Dortmund.


Udostępnij na Udostępnij na

Matthias Sammer urodził się 5 września 1967 roku w Dreźnie, mieście leżącym w ówczesnej Niemieckiej Republice Demokratyczniej. Poszedł on w ślady ojca, Klausa Sammera, który był piłkarzem, reprezentantem Niemiec, a później trenerem.

Kariera piłkarska

Sammer
Sammer (fot. oleole.com)

Mimo że wszyscy pamiętają go z gry na środku obrony, to jednak na początku kariery Matthias Sammer był defensywnym pomocnikiem. W wieku zaledwie pięciu lat rodzice zapisali go do szkółki lokalnego Dynama Drezno, którego to zawodnikiem był, kończący powoli piłkarską karierę, ojciec Sammera. W młodych sekcjach klubu ze stolicy Saksonii Matthias grał 13 lat, krok po kroku przechodząc do kolejnych drużyn Dynama, aż w 1985 roku wystąpił po raz pierwszy w podstawowym składzie klubu. Szansę debiutu dał mu tata, który pełnił wówczas funkcję trenera Dynama. I nie było to wcale faworyzowanie syna, bowiem Matthias Sammer już wtedy wykazywał duże umiejętności.

Przez 5 lat Sammer był podstawowym piłkarzem Dynama, rozegrał w tym zespole 102 mecze, strzelając aż 39 bramek, co jak na defensywnego pomocnika (występującego również czasem w obronie) było nadzwyczaj dobrym wynikiem. Oprócz tego, że dużo grał i strzelał, to także jego klub osiągał niemałe sukcesy. Zdobył z nim mistrzostwo NRD w  1989 i 1990 roku oraz Puchar NRD. Nic więc dziwnego, że po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku został kupiony przez VfB Stuttgart. Klub ten był finalistą Pucharu UEFA z tego roku, miał też po utworzeniu wspólnej ligi zdecydowanie lepsze perspektywy. Zresztą do dziś można zaobserwować, że kluby z zachodu Niemiec rządzą w Bundeslidze.

Warto wspomnieć również o karierze Sammera w narodowej reprezentacji. Przez wiele lat występował w młodzieżowych reprezentacjach swojego kraju, ale większe sukcesy przyszły w roku 1986. Wtedy to Sammer dostał powołanie do reprezentacji U18, która wybierała się na Mistrzostwa Europy. Zdobył on bramkę w finałowym spotkaniu z reprezentacją Włoch (3:1), a w 1987 roku zajął, wraz ze swoją drużyną narodową, trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata U20 .

Oprócz tego okazjonalnie grał też w pierwszej reprezentacji. Zadebiutował w niej już w wieku 19 lat, kiedy to 19 listopada 1986 na Zentralstadion w Lipsku zagrał w składzie NRD w meczu kwalifikacji Mistrzostw Europy przeciwko Francji (0:0). W ostatnim pożegnalnym spotkaniu w barwach NRD (przed zjednoczeniem Niemiec) w dniu 12 września 1990 Sammer, jako kapitan, zdobył dwa zwycięskiego gole, a jego reprezentacja pokonała w Brukseli Belgię 2:0. Miał wtedy 23 lata.

W Stuttgarcie również nie zawodził. Był podstawowym piłkarzem klubu, który w 1992 roku wygrał niemiecką Bundesligę. W trakcie dwóch lat występów w Stuttgarcie zagrał 60 spotkań, strzelając 20 bramek.

Sammer z kolegami z reprezentacji
Sammer z kolegami z reprezentacji (fot. oleole.com)

Szybko zainteresowały się nim zachodnie kluby. W 1992 roku wybrał ostatecznie ofertę Interu Mediolan, jednak jak się później okazało, był to największy błąd w jego karierze. We Włoszech nie przebił się do pierwszego składu, przez pół roku zagrał 11 meczów strzelając 4 gole, a później wrócił do Niemiec i związał się z klubem, z którym święcił największe sukcesy i w którym zakończył piłkarską karierę – Borussią Dortmund. Tam na stałe został przesunięty do linii obrony.

Sezony 1994/95 i 95/96 były jednymi z najlepszych w historii Borussii Dortmund. Klub z Zagłębia Ruhry wygrywał wówczas Bundesligę. Borussia zdobyła w tamtych sezonach również Superpuchar Niemiec, a w 1996 roku Puchar Zdobywców Pucharu. Matthias Sammer miał w ten sukces niemały wkład i choć nie strzelał już tak wielu bramek, to imponował postawą w obronie.

Legendy Borussii – Sammer i Möller:

Rok 1996 to nie tylko świetna karta w piłkarskiej karierze Sammera, ale i całej reprezentacji Niemiec, która grała na Euro 96. Matthias Sammer tworzył wówczas linię obrony wraz z Thomas Helmerem z Bayernu Monachium, a także dwoma kolegami z triumfującej w tamtym sezonie Borussii Dortmund: Stefanem Reuterem i Jürgenem Kohlerem. Sammer zagrał we wszystkich spotkaniach, również w pamiętnym finale, w którym po regulaminowym czasie gry na stadionie Wembley Niemcy remisowali z Czechami 1:1, a dopiero złota bramka Bierhoffa dała naszym zachodnim sąsiadom zwycięstwo i tytuł Mistrza Europy. W drugiej linii dzielił i rządził Andreas Möller, a bramki strzelał niezawodny kapitan Jürgen Klinsmann. Podczas tak udanego dla Niemiec turnieju, defensywę zwycięskiej reprezentacji uznano za złożoną z doświadczonych rzemieślników, solidnych, lecz mało efektownych. Mimo to najlepszym obrońcą Niemiec uznano właśnie Sammera, który oprócz dobrej postawy w defensywie, strzelił również dwa gole. Ponadto został on także wybrany do najlepszej jedenastki mistrzostw rozgrywanych w Anglii.

Golden Goal w finale Euro 96

Sammer jako trener Borussii z Jensem Lehmanem
Sammer jako trener Borussii z Jensem Lehmanem (fot. oleole.com)

Dzięki świetnym występom w reprezentacji i klubie, magazyn „France Football” postanowił przyznać mu Złotą Piłkę dla najlepszego zawodnika grającego w ligach europejskich. Sammera okrzyknięto nowym Franzem Beckenbauerem, a kolejny rok potwierdził, że piłkarz Borussii na ten tytuł zasłużył.

W 1997 roku Sammer osiągnął kolejny wielki sukces, wraz z Borussią triumfował w Lidze Mistrzów, pokonując w finale 3:1 Juventus Turyn. Miał 30 lat, wiele sukcesów na swoim koncie i choć mógł grać jeszcze przez kilka sezonów na bardzo wysokim poziomie, to w październiku 1997 roku poważna kontuzja kolana przekreśliła jego plany. Nie pojechał na Mundial do Francji w 1998 roku i ostatecznie musiał zakończyć piłkarską karierę.

Kariera szkoleniowa

Wielka więź Sammera z futbolem nie pozwoliła przejść mu na piłkarską emeryturę. Został włączony do sztabu szkoleniowego Borussii Dortmund. Dokształcał się, brał udział w kursach trenerskich, a w 2002 roku zastąpił Udo Lattka na stanowisku trenera Borussii. Powrót do klubu był w wielkim stylu. Ekipa z  Zagłębia Ruhry pod jego wodzą w pierwszym sezonie zajęła 3. miejsce w Bundeslidze.

Kolejny sezon był jeszcze lepszy. Borussia zdobyła mistrzostwo Niemiec, dotarła także do finału Pucharu UEFA, przegrywając ostatecznie jednak z Feyenoordem Rotterdam.

W sezonie 2003/04 prowadził już VfB Stuttgart, który doprowadził do 5. miejsca w lidze. Mimo to musiał pożegnać się z posadą szkoleniowca, a w 2006 roku został dyrektorem sportowym reprezentacji Niemiec. Funkcję tę piastuje do dziś.

Sammer to piłkarz niezwykły. Czego nie dotknął, tam osiągał sukcesy. Tak było z Dynamem, Stuttgartem, Borussią i w końcu z reprezentacją Niemiec. Również jako trener nigdy nie zawodził, a jedyne małe niepowodzenie w jego, mimo wszystko krótkiej, lecz bogatej karierze, to pół roku w Interze Mediolan. Do dziś Sammer uznawany jest za jednego z najlepszych obrońców lat 90. Kontuzja przedwcześnie zakończyła jego karierę, ale mimo wszystko pozostanie zapamiętany w sercach kibiców, przede wszystkim niemieckich, jako wielki obrońca, który za wcześnie musiał pożegnać się z piłką. Nam pozostaje mu życzyć sukcesów w pracy szkoleniowca.

Komentarze
~Macko (gość) - 15 lat temu

Przyznam się szczerze, że bylem jego wielkim fanem za
dzieciaka. Zawsze w obronie, zawsze z "szóstką".
Ach stare dzieje... Dzisiaj drogi imienniku, choć
pewnie tego nie przeczytasz, życze Ci jeszcze wielu
tak owocnych lat pracy z piłką. Pewnikiem jak zawsze
będzie Twoja solidność i pełne 150 procent
zaangażowania, tak jak na boisku ;) Dziękuję redakcjo
za ten artykuł, miło było powspominać. Pozdrawiam!

Odpowiedz
~Macko (gość) - 15 lat temu

Przyznam się szczerze, że bylem jego wielkim fanem za
dzieciaka. Zawsze w obronie, zawsze z "szóstką".
Ach stare dzieje... Dzisiaj drogi imienniku, choć
pewnie tego nie przeczytasz, życze Ci jeszcze wielu
tak owocnych lat pracy z piłką. Pewnikiem jak zawsze
będzie Twoja solidność i pełne 150 procent
zaangażowania, tak jak na boisku ;) Dziękuję redakcjo
za ten artykuł, miło było powspominać. Pozdrawiam!

Odpowiedz
~Habiciarz (gość) - 15 lat temu

Nigdy go nie lubiłem, a piłkarzem wcale nie był takim
wielkim. Miał dużo szczęścia, że trafił na dobre
czasy reprezentacji Niemiec, kiedy odnosiła ona spore
sukcesy na arenie międzynarodowej. Ponadto w obronie
zawsze pomagał mu Lothar Matthäus. Wielu na świecie
było znacznie lepszych i sympatyczniejszych, którzy
nigdy nie sięgnęli po trofea, tylko dlatego, że w ich
drużynach brakowało równie dobrych kolegów.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze