Frankowski: Ciągle czegoś brakuje


Mecz z Arką Gdynia był już dwudziestym ósmym z rzędu dla Jagiellonii Białystok, w którym nie potrafiła wygrać na wyjeździe. Kibice Jagi na wygraną swoich pupili na obcym terenie czekają już od 1 grudnia 2007! Przyczyny takiego stanu rzeczy próbuje wyjaśnić Tomasz Frankowski.


Udostępnij na Udostępnij na

Ciągle czegoś nam brakuje, by w końcu odnieść to upragnione zwycięstwo na wyjeździe — mówi z żalem w głosie Franek. — Wydaje mi się, że to efekt tego, że w pierwszej kolejności nastawiamy się na to, by nie stracić bramki, dopiero później myślimy o tym, by ją zdobyć. A grając w taki sposób, na pewno trudno myśleć o odniesieniu zwycięstwa.

Frankowski podkreśla również, że w Białymstoku ma więcej miejsca do gry i działania aniżeli na wyjazdach. — U siebie, żeby dojść do sytuacji podbramkowej, muszę przebiec 20 metrów, ale na wyjeździe już 50, więc to jest taka zasadnicza różnica — zauważa. — Niemniej z drugiej strony remis to też nie jest zły wynik. Ważne, że poza domem już nie przegrywamy, a też potrafimy zdobywać punkty, co w zeszłym sezonie wcale normą nie było. A takie rezultaty jak ten piątkowy na pewno wzmacniają naszą pewność i umacniają w przekonaniu, że na obcych boiskach nie musimy tylko przegrywać.

Widać, że ta gra na wyjazdach jest coraz lepsza. Do pełni szczęścia brakuje często paru centymetrów tu, paru centymetrów tam, ale myślę, że dzięki takim meczom jak w Gdyni nabierzemy niezbędnego doświadczenia i poza domem też zaczniemy w końcu wygrywać — kończy z nadzieją napastnik Jagi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze