FjW: Holenderski rekordzista


W Polsce znany jako koszmar Tomasza Kuszczaka. W Europie i na świecie jeden z najbardziej cenionych golkiperów ostatniego dwudziestolecia. Karierę zakończył niedawno, po finale Ligi Mistrzów z Barceloną. Jak sam mówi, zagrał o jeden mecz za dużo. Edwin Van der Sar, bo o nim mowa, jest postacią, która na bardzo długo zapamiętają nie tylko kibice Ajaksu i Manchesteru, lecz wszyscy fani futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Edwin Van der Sar urodził się 29 października 1970 roku w holenderskim Voorhout. Swoją piłkarską karierę rozpoczął stosunkowo późno, dopiero w wieku dziesięciu lat. Jego pierwszym klubem było FC Foreholte, zespół z jego rodzinnego miasta. Co ciekawe, nie grał tam na pozycji bramkarza, ale był zawodnikiem z pola, obrońcą. Jako nastolatek Van der Sar przeniósł się do VV Nordwijk. Właśnie tam został golkiperem, tam też wypatrzyli go skauci najbardziej znanego klubu w kraju, Ajaksu Amsterdam. Młody zawodnik przeniósł się do stolicy, trafiając do słynnej szkółki amsterdamskiego klubu. W pierwszym zespole Ajaksu zadebiutował 23 kwietnia 1991 roku, a rywalem jego zespołu była wówczas Sparta Rotterdam. Van der Sar zastąpił pod koniec pierwszej połowy Stanley Menzo, który doznał kontuzji. Młody golkiper w tamtym sezonie rozegrał dziewięć spotkań w barwach amsterdamskiego zespołu. Potem Menzo wyleczył uraz, a Van der Sar musiał zadowolić się miejscem na ławce rezerwowych i cierpliwie czekać na swoją szansę.

W reprezentacji Van der Sar nigdy nie odniósł znaczących sukcesów
W reprezentacji Van der Sar nigdy nie odniósł znaczących sukcesów (fot. skysports.com)

Ta nadeszła dwa lata później, w 1993 roku. Van der Sar przebił się do pierwszego składu Ajaksu w sezonie 1993/1994. Jak się okazało, miejsca tego już nie oddał. Jeszcze w 1992 roku zdobył swoje pierwsze trofeum, Puchar UEFA. Nie był wtedy co prawda graczem pierwszej jedenastki, ale na swoim koncie mógł zapisać pierwszą prestiżową nagrodę. Statystycy zapisują mu jeszcze mistrzostwo Holandii z roku 1990, ale Van der Sar dopiero co przyszedł wtedy do ekipy i zdobywał pierwsze szlify w zespole rezerw. W roku 1993 był już jednak pewnym punktem swojej drużyny, drużyny bardzo młodej, zdolnej, prowadzonej przez Louisa Van Gaala. W 1994 roku Ajax z Van der Sarem w bramce zdobył mistrzostwo i superpuchar Holandii. Wtedy bohater tego tekstu miał już bardzo duży wpływ na sukcesy w tych rozgrywkach. W tym samym sezonie zdobył również tytuł dla najlepszego bramkarza roku w Holandii (miał wtedy 24 lata).

Kolejny sezon był dla Van der Sara i Ajaksu znakomity. Z tak wówczas młodymi piłkarzami, jak właśnie Van der Sar, bracia de Boer, Clarence Seedorf, Edgar Davids, Marc Overmars czy Patrick Kluivert, wspieranymi między innymi przez doświadczonego Franka Rijkaarda, Ajax zdobył nie tylko kolejne mistrzostwo i superpuchar kraju, ale także najcenniejsze klubowe trofeum w Europie, puchar za wygraną w Lidze Mistrzów. Na zwycięzców nie było wtedy mocnych, tamtejszy Ajax można porównać chociażby do współczesnej Barcelony. Klub opierający się na młodych zawodnikach, własnych wychowankach, ogrywał wszystkich na kontynencie. Na zakończenie Van der Sar po raz drugi z rzędu został wybrany bramkarzem roku w Holandii, a ponadto otrzymał tytuł dla najlepszego golkipera Starego Kontynentu. Wraz z klubem ze stolicy Holandii zdobył jeszcze Puchar Interkontynentalny. Rok później młodzi piłkarze byli bliscy powtórzenia wyniku sprzed kilkunastu miesięcy. Skończyło się jednak „tylko” na mistrzostwie Holandii, w Champions League Ajax uległ bowiem Juventusowi, a spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w serii rzutów karnych.

Następny rok nie był dla amsterdamskiego klubu tak udany i zakończył się bez żadnego trofeum dla zespołu ze stolicy. Rok 1998 znów był już jednak dobry dla Van der Sara i spółki. Klub zaliczył podwójną koronę, czyli mistrzostwo i puchar kraju. Co ciekawe, Van der Sar zdobył w tamtym sezonie swoją jedyną bramkę w seniorskiej karierze. W wygranym 8:1 spotkaniu z De Graafschap bramkarz wykonywał rzut karny i „jedenastkę” tę wykorzystał. Kolejny sezon był, jak się okazało, ostatnim dla Van der Sara w ojczyźnie. W Ajaksie wystąpił on aż 226 razy, zdobył wiele krajowych i europejskich trofeów. W roku 1999 golkiper przeniósł się do Włoch, do turyńskiego Juventusu, chociaż interesował się nim między innymi Manchester United, szukający zastępcy dla kończącego karierę Petera Schmeichela. Van der Sar trafił jednak do Włoch, a Juventus musiał zapłacić za niego około pięciu milionów funtów.

Mimo dobrej dyspozycji Holender włoskiej przygody nie może zaliczyć do udanych. Podczas dwóch lat gry w „Juve” wystąpił w 66 spotkaniach swojego klubu. Dwukrotnie bardzo bliski był zdobycia scudetto. Najpierw w sezonie 1999/2000 dopiero w ostatniej kolejce turyńczycy wyprzedzeni zostali przez rzymskie Lazio, a dwa lata później zawodnicy „Starej Damy” znaleźli się dwa punkty za innym zespołem ze stolicy Włoch, Romą. W 2001 roku na Stadio Delle Alpi przyszedł natomiast bramkarz Parmy, Gianluigi Buffon. Juventus zapłacił za niego nieco ponad 32 miliony funtów, co było najwyższą sumą, zapłaconą za bramkarza. Stało się jasne, że Van der Sar ma dwa wyjścia: pogodzić się z rolą rezerwowego lub odejść do innego klubu. Wybrał to drugie, nowy zespół Holendra zaskoczył jednak wszystkich. Interesowały się nim bowiem czołowe kluby Europy, a wybrał… beniaminka Premier League, londyńskie Fulham.

1 sierpnia 2001 roku podpisał kontrakt z londyńskim klubem. Zadebiutował w Fulham 17 dni później, w spotkaniu z Manchesterem United. Debiutu tego nie może zaliczyć do udanych, jego zespół przegrał bowiem 2:3. W Londynie spędził cztery lata, mając pewne miejsce w składzie swojego zespołu. Ostatecznie podczas tych kilkudziesięciu miesięcy rozegrał w angielskim zespole 127 spotkań. W 2005 roku Van der Sar odszedł z Fulham. Znów trafił do jednego z najlepszych klubów na świcie. Manchester United, który tak naprawdę wciąż nie miał godnego następcy Schmeichela, dopiął swego, Holender przyszedł na Old Trafford. Od razu wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie „Czerwonych Diabłów” w pierwszym sezonie zagrał we wszystkich 38 ligowych spotkaniach, ale Manchester nie zdołał zdobyć upragnionego mistrzostwa. Jedynym trofeum tamtego sezonu był Puchar Ligi Angielskiej, a Van der Sar zagrał w trzech meczach tamtych rozgrywek.

Kolejny sezon był na Van der Sara i spółki bardziej udany. 5 maja 2007 roku Holender przyczynił się do ligowego zwycięstwa w derbowym spotkaniu z Manchesterem United 1:0, między innymi broniąc rzut karny. Dzień później Chelsea nie zdołała wygrać w wyjazdowym spotkaniu z Arsenalem i pierwszy tytuł mistrza Anglii dla Van der Sara stał się faktem. Trzy miesiące później, w meczu o Tarczę Wspólnoty, Manchester zmierzył się właśnie z Chelsea. W regulaminowym czasie gry był remis 1:1, dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia. Doszło do konkursu „jedenastek”. Tam swoją klasę pokazał Van der Sar. Holenderski golkiper obronił aż trzy rzuty karnego i znów dzięki obronie strzałów z jedenastego metra miał bardzo duży wpływ na końcowy sukces swojej drużyny.

Sezon 2007/2008 również był dla van der Sara bardzo dobry. Holender doznał co prawda lekkiej kontuzji pachwiny, lecz bronił niezwykle pewnie i miał kilka znakomitych występów. W ostatniej kolejce jego zespół znów zdobył mistrzostwo kraju, wystąpił także w finale Ligi Mistrzów. Tamten mecz także rozstrzygnęły rzuty karne. Niewiele brakowało, aby to „The Blues” wygrali ten pojedynek. W piątej serii rzutów karnych o piłki podszedł kapitan londyńskiego klubu, John Terry. Gdyby wykorzystał tę „jedenastkę”, Chelsea zdobyłaby puchar. Doświadczony stoper poślizgnął się jednak i trafił jedynie w słupek. Van der Sar obronił natomiast uderzenie Nicolasa Anelki i mógł się cieszyć z drugiego w swojej karierze zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Sam bramkarz Manchesteru zyskał po tym pojedynku przydomek „Van der Save”.

Początek 2009 roku był dla Holendra czasem ustanawiania wszelkich rekordów. Najpierw po wygranym meczu z West Bromwich Albion ligowy rekord liczby minut bez straty gola w Premier League, należący wcześniej do Petra Cecha. W kolejnym meczu przełamał barierę 1102 minut, co dawało mu rekord, jeżeli chodzi o ligę angielską. Później ustanowił najlepszy wynik w historii lig brytyjskich, aż w końcu zanotował najdłuższą serię bez straty gola w oficjalnych spotkaniach na całym świecie. Van der Sar nie puścił żadnej bramki przez 14 spotkań, nie wyciągał piłki z siatki aż przez 1311 minut. Skapitulował dopiero w meczu z Newcastle United, a pokonał go wówczas Peter Lovenkrands. Manchester zdobył kolejne mistrzostwo, doszedł także do finału Champions League, tam jednak podopieczni sir Aleksa Fergusona przegrali z Barceloną, a Van der Sar został pokonany przez Samuela Eto’o i Leo Messiego.

Na początku sezonu 2009/2010, podczas towarzyskiego turnieju Audi Cup, Van der Sar doznał kontuzji. Z tego powodu opuścił pierwszych 12 pojedynków swojego zespołu, a do drużyny wrócił w połowie października. Tuż przed Bożym Narodzeniem jego żona miała wylew krwi do mózgu. Holender bez wahania zawiesił swoją karierę na czas nieokreślony i pojechał do chorej małżonki. Jak się okazało, opuścił kolejne 12 meczów. Po powrocie podpisał natomiast z klubem nowy kontrakt, wiążący go z United do czerwca 2011 roku. Manchester utracił natomiast mistrzowski tytuł na rzecz londyńskiej Chelsea. Był to jedyny sezon Van der Sara w Manchesterze, w którym nie zdobył on żadnego trofeum.

Jak się okazało, kolejny sezon, dopiero co zakończony, był ostatnim w karierze doświadczonego, 40-letniego już zawodnika. Media o końcu kariery poważnie zaczęły spekulować już pod koniec zeszłego roku, twierdząc, że potwierdził to Ferguson. Obaj panowie zaprzeczyli tym informacjom, ale miesiąc później Van der Sar przyznał, że nie ma zamiaru przedłużać wygasającego w czerwcu kontraktu i chce powiesić buty na kołku. Na zakończenie kariery zdobył z Manchesterem kolejne mistrzostwo Anglii. Jego ostatnim meczem był rozgrywany na Wembley finał Ligi Mistrzów. Manchester znów przegrał z Barceloną, tym razem 1:3. Wielu winnego porażki szukało właśnie w osobie kończącego karierę golkipera, który mógł lepiej zachować się podczas goli strzelanych przez Pedro Rodrigueza i Messiego. Sam bramkarz przyznał, że w swojej karierze rozegrał o jeden mecz za dużo.

O ile w rozgrywkach klubowych Van der Sar zdobył wiele cennych trofeów, to w reprezentacji sztuka ta mu się nie udawała. Kariera w kadrze „Oranje” była pełna rozczarowań. Bramkarzowi nie udało pojechać się na mundial w USA w 1994 roku. W kadrze zadebiutował dopiero niespełna rok później, w meczu z Białorusią. Jego pierwszym wielkim turniejem było Euro 1996, w którym Holendrzy odpadli w ćwierćfinale, po rzutach karnych, w których przegrali 4:5 z Francją. Mundial we Francji również skończył się dla „Oranje” po konkursie „jedenastek”. Tym razem Holendrzy przegrali z Brazylią, a w meczu on trzecie miejsce, już w regulaminowym czasie gry, przegrali z Chorwacją. Holandia była współgospodarzem Euro 2000. Do półfinału awansowała w wielkim stylu, wygrywając wszystkie mecze fazy grupowej, a także 6:1 ogrywając Jugosławię w ćwierćfinale. Znów dało o sobie znać „przekleństwo” rzutów karnych. w półfinale z Włochami podczas meczu Holendrzy nie wykorzystali dwóch rzutów karnych, a mecz także rozstrzygnęły strzały z jedenastego metra. Holandia znów odpadła, a Van der Sara znów spotkał zawód.

Kompletnym rozczarowanie były również eliminacje do mistrzostw świata w Korei i Japonii. Holandia, zajmując dopiero trzecie miejsce w grupie, nie zakwalifikowała się do światowego czempionatu. Zagrała natomiast na Euro 2004, a ćwierćfinał rozstrzygnęły… rzuty karne. Tym razem to Van der Sar i spółka byli górą. Bramkarz obronił strzał Olofa Melberga i to „Oranje” znaleźli się w półfinale, gdzie jednak ulegli Portugalii. Mundial w Niemczech był kolejnym rozczarowaniem, po raz kolejny lepsza okazała się Portugalia, eliminując Holendrów w 1/8 finału. Euro 2008 było ostatnim wielkim turniejem z udziałem Van der Sara. W dniu swoich 37. urodzin bramkarz poinformował, że po tym czempionacie, zakończy reprezentacyjną karierę. Był kapitanem zespołu, który spotkał kolejny zawód. Szanse na tytuł przekreśliła ćwierćfinałowa porażka z Rosją. Był to jego 16. mecz w finałach mistrzostw Europy, wyrównał tym samym rekord Liliana Thurama. Na europejskich mistrzostwach rozegrał natomiast najwięcej minut w historii turnieju.

Jak się okazało, mecz z Rosją nie był jednak pożegnalnym Van der Sara. Zgodził się on na powrót na dwa eliminacyjne spotkania do mistrzostw świata w RPA, gdy kontuzji doznali dwaj podstawowi bramkarze w kadrze. Zachował czyste konto w pojedynkach w Islandią i Norwegią i tym razem był to już definitywny koniec jego reprezentacyjnej kariery. W RPA bramkarz już nie zagrał. A ten turniej wreszcie Holendrom wyszedł, doszli do finału. Doświadczony bramkarz częścią zespołu nie był. Kto wie, może gdyby bronił bramki „Oranje”, mógłby cieszyć się z mistrzostwa świata, a Iniesta i spółka wróciliby do domu ze srebrnymi medalami? Nie ma jednak co gdybać, faktem jest to, że Van der Sar jest rekordzistą, jeżeli chodzi o liczbę rozegranych spotkań w reprezentacji, ma ich na swoim koncie 130.

W piłce klubowej Van der Sar osiągnął sam szczyt. W reprezentacji spotykał go zawód. Przez lata był jednak prawdziwą ostoją zespołów, w których grał. W kolejnym sezonie już nie wystąpi, rozgrywki bez doświadczonego Holendra w bramce Manchesteru na pewno będą nieco inne. Jest najstarszym piłkarzem który zdobył mistrzostwo Anglii i najstarszym finalistą Ligi Mistrzów. Trochę szkoda, że ostatni mecz w karierze mu nie wyszedł. Nie zmienia to jednak faktu, że Van der Sar wielkim bramkarzem był.

Komentarze
~Zielin (gość) - 14 lat temu

Szkoda go... ale juz mial swoj wiek... na filmiku
brakuje ujecia z ostatniego meczu z Chelsea jak
strzal glowa pieknie wybronil.

~fan (gość) - 14 lat temu

Bardzo szkoda że kończy karierę. To był najlepszy
bramkarz dwudziestolecia i jest moim ulubionym
bramkarzem nie licząc Casillasa. Naprawdę szkoda
go.

~HOŁEK (gość) - 14 lat temu

VAN DER SAR NAJLEPSZY WEDŁUG MNIE BRAMKARZ NA
ŚWIECIE JA KIBICUJE MANCHESTEROWI I BĘDZIE MI
SZKODA ŻE KTOŚ TAKI JAK ON ODCHODZI I JESZCZE PAUL
SCHOLES ALE BARDZIEJ BEDZIE SZKODA VAN DE SARA.

~Padusz1 (gość) - 14 lat temu

VAN DER SAR to dla mnie najlepszy bramkarz świata

skoda że VAN DER SAR już nie zagra
on był,jest i będzie najlepszy

~marcins (gość) - 14 lat temu

Kolejny sezon był na Van der Sara i spółki
bardziej udany. 5 maja 2007 roku Holender przyczynił
się do ligowego zwycięstwa w derbowym spotkaniu z
Manchesterem United 1:0

chyba z man city

błąd

Najnowsze