Czy Święty Mikołaj naprawdę istnieje? Najprawdopodobniej to niewygodne pytanie usłyszał każdy rodzic, który ma kilkuletnią pociechę. Nie za każdym razem łatwo jest odpowiedzieć na nie z miejsca i bez zająknięcia. Dlatego przychodzimy z niekonwencjonalnym rozwiązaniem tej sytuacji: skoro Mikołaj prowadzi klub FC Santa Claus w Finlandii, to chyba musi istnieć, prawda?
Lapoński (świąteczny) klimat
Siedziba drużyny znajduje się w Rovaniemi – finlandzkim mieście leżącym w rejonie Laponii. Ów region kojarzy się naturalnie z domem Świętego Mikołaja, który stamtąd dyryguje procesem dostarczania odpowiednich prezentów do odpowiednich domów. Nie ma do tego sprzyjających warunków atmosferycznych, gdyż aktualnie długość słonecznego dnia w Rovaniemi wynosi około trzech godzin. Do tego temperatura na poziomie około -13oC, a sporadycznie spadająca nawet poniżej -25oC. Dowodzenie w takich okolicznościach natury musi być trudne, a co dopiero bieganie po boisku!
Legenda FC Santa Claus głosi, że drużyna została założona przez elfy Świętego Mikołaja. W czasie wolnym od pakowania prezentów miały się one zatracać w grze w piłkę. Założyciel klubu – Terho Iljin – pomógł cały proces sformalizować, jednak jak twierdzi, musiał poprosić Świętego Mikołaja o pozwolenie na użycie jego imienia jako nazwy. Zgodę oczywiście uzyskał, a Mikołaj został honorowym ambasadorem. Święty przychodzi zawsze na pierwszy mecz drużyny w sezonie, a czasami zjawia się też na innych spotkaniach. Drużyna posiada zarząd i sztab szkoleniowy, aczkolwiek wszyscy wiedzą, kto nieoficjalnie pociąga tam za sznurki.
Poza obowiązkami płynącymi z bycia honorowym ambasadorem jest też kilka profitów. Przy wprowadzaniu nowych zasobów do internetowego sklepu Mikołaj naturalnie otrzymuje je jako pierwszy. Powyżej nagranie z oficjalnego wręczenia karty członkowskiej klubu FC Santa Claus.
Elfy i inni pomocnicy
Elfy są bardzo zajętymi stworzeniami, więc ktoś musi je regularnie zastępować przy reprezentowaniu barw klubowych. Aktualnie w znaczącym stopniu robią to piłkarze, którzy jednocześnie są pracownikami jarmarku świątecznego. Pośród zawodników są również tacy, którzy są zatrudnieni na pobliskiej poczcie. To jednak nie powinno dziwić – skoro całymi dniami sortują listy na te od grzecznych i niegrzecznych dzieci, to Mikołaj musi mieć do nich duże zaufanie, co przekłada się na możliwość dostąpienia zaszczytu ubierania koszulek klubowych FC Santa Claus.
Na tej części odzieży się jednak nie kończy. Zastępowanie elfów nie jest taką prostą sprawą, gdyż piłkarze są zobligowani, by się regularnie za nie przebierać!
Drużyna Świętego Mikołaja jest z prawdziwego zdarzenia, i to nie tylko pod względem boiskowym. Jak na ekipę będącą ucieleśnieniem dobra i bezinteresownej pomocy – FC Santa Claus regularnie angażuje się w multum akcji charytatywnych. W tym też te prowadzone przez jedną z największych organizacji niosących pomoc humanitarną – UNICEF. Klub przekazuje pieniądze, które pozyskuje z internetowej sprzedaży koszulek. Drużyna jest tak zapatrzona w niesienie dobra, że… dwukrotnie sama zbankrutowała. Najpierw w 2012 roku, kiedy to ogłosiła upadłość, i następny sezon zaczynała jedną klasę rozgrywkową niżej pod zmienioną nazwą. Następnie w 2019 roku – wówczas przestała istnieć na krótki okres. W 2021 roku była drużyna młodzieżowa założyła seniorską drużynę na nowo i zaczęła swoją przygodę od szóstego poziomu rozgrywkowego.
Odrodzenie FC Santa Claus
Od momentu wznowienia działalności klub przechodzi okres drużynowej rekonwalescencji. Najprawdopodobniej kibice będą musieli swoje odczekać, zanim zespół nawiąże do swojej najlepszych piłkarsko lat. FC Santa Claus aktualnie gra na piątym poziomie rozgrywkowym w Finlandii. Względnie nie tak dawno, bo w 2010 roku, klub osiągnął swój największy sukces – wygrał grupę C w Kakkonen – trzecim poziomie rozgrywkowym. Na zaplecze fińskiej ekstraklasy jednak nie awansował, gdyż zajęcie 1. miejsca nie zapewniało promocji. Trzeba było jeszcze wygrać baraż ze zwycięzcami innych grup. Tam górą było HIFK, które jeszcze w poprzednim roku grało w Veikkausliidze.
Drużyna Świętego Mikołaja potrafiła zaszaleć nie tylko w rozgrywkach ligowych, lecz także w krajowym pucharze. W 1994 roku grała ona w ćwierćfinale tych rozgrywek! A warto dodać, że było to zaledwie dwa lata po założeniu drużyny. Jak widać, FC Santa Claus w fińską piłkę weszło razem z drzwiami. Nie ma jednak co się dziwić – ich rywale jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji musieli już mieć pierwsze wątpliwości, czy podołają wyzwaniu. Jak bowiem pokonać drużynę, której podłoże mentalne zbudowane jest na okrzyku przedmeczowym „Santa, Ho Ho Ho!”?
Brzmi przynajmniej uroczo, nieprawdaż? Natomiast wśród przeciwników z pewnością może wywołać konsternację lub rozkojarzenie. Jednak to nie jest wszystko spośród otoczki przedmeczowej.
Wspominaliśmy, że Święty Mikołaj czasami zjawia się na meczach w trakcie sezonu. I niekoniecznie na samej obecności się kończy. Zdarza się, że wychodzi on razem z piłkarzami na przywitanie drużyn. Stawiając się na miejscu przeciwników – w jednej minucie przybijasz piątkę z Mikołajem, a w drugiej grasz spotkanie na pełnych obrotach. Poziom przedmeczowego handicapu FC Santa Claus rośnie jeszcze bardziej. Na poniższym nagraniu od około 1:50 możecie zaobserwować jedną z takich sytuacji.
Święta na całym świecie
Laponia jest dobrze wszystkim znaną siedzibą Świętego Mikołaja. Mikołaja, który po fińsku nazywa się Joulupukki, a pomimo tego w nazwie klubu widnieje jego zangielszczona wersja. Klub od samego początku postawił na to, by być jak najłatwiej rozpoznawalny przez mieszkańców innych części świata. Bardzo szybko przyniosło to wymierny efekt.
Zdobyta sława sprawiła, że zaledwie kilka lat po rozpoczęciu działalności mimo grania na trzecim poziomie rozgrywkowym w Finlandii FC Santa Claus zaliczyło kilka poważnych sparingów. Pod koniec XX wieku klub zmierzył się z dobrze znanymi angielskimi Crystal Palace, West Ham United oraz Nottingham Forest. Spotkania te przyciągały rzesze fanów, pozwalając na bicie rekordów frekwencyjnych.
Kilkanaście lat później klub czekała jeszcze większa przygoda. Prologiem do niej było rozegranie 24 grudnia 2016 roku meczu towarzyskiego w Pekinie przeciwko chińskiej drużynie gwiazd. FC Santa Claus wygrało 1:0 i zrobiło świetne show, ubierając świąteczne czapki i rozdając kibicom prezenty.
Klub równo rok później również został zaproszony na to samo wydarzenie. Tym razem dla większości piłkarzy miało ono zupełnie inną wagę. W meczu towarzyskim amatorzy z Finlandii mogli zmierzyć się z byłymi gwiazdami światowego formatu – Michaelem Owenem oraz Alessandro Del Piero. Jak widać, zawodnicy również otrzymali swój wymarzony prezent świąteczny.
Amatorzy z nutką profesjonalizmu
Osiąganie wybitnych wyników sportowych jest dla FC Santa Claus celem drugorzędnym. Klub ten nigdy nie był budowany i dowodzony w sposób, by wejść na szczyt fińskiej piłki. Najważniejsze były czysta radość z gry, tworzenie własnej historii oraz bezinteresowna pomoc innym. Niemniej przez zespół przewinęło się kilka postaci mogących zaintrygować fana polskiej piłki.
W 2015 roku do drużyny dołączył bramkarz Tomer Chencinski. Całkiem polsko brzmiące nazwisko, nieprawdaż? Otóż rodzice Tomera są Polakami, jednak sam golkiper urodził się już w Izraelu. A w drużynie narodowej zadebiutował w barwach… Kanady.
W podobnym momencie przez klub przewinął się Chorwat Vilim Posinković. Nazwisko to zapewne co nieco mówi niektórym kibicom na południu Polski, gdyż dwa lata później skrzydłowy trafił do Ruchu Chorzów. FC Santa Claus trampoliną do profesjonalnej piłki? Zdanie to jest lekko na wyrost, aczkolwiek faktem jest, że klub podarował światu kilka prezentów w postaci uformowanych piłkarsko zawodników.