Nie zdążyły jeszcze opaść emocje po ósmej kolejce rosyjskiej Premier Ligi, a piłkarze w największym kraju świata już szykuję się do kolejnej serii spotkań. Budzi ona wiele emocji ze względu na bardzo prawdopodobną zmianę lidera. Tej może dostarczyć jego starcie z... wiceliderem.
Gdyby w końcówce poprzedniego sezonu ktoś stwierdził, że hitem kolejki będzie potyczka Zenitu Sankt Petersburg ze Spartakiem, przyznałoby mu się rację. Gdyby jednak dany ktoś dodał, że chodzi o Spartaka, ale z Naliczku, kazalibyśmy mu puknąć się w czoło. Niemożliwe stało się jednak realne. Podopieczni Jurija Krasnożana w czwartek zagoszczą na Pietrowskim nie w roli chłopca do bicia, lecz aktualnego lidera rozgrywek. Teoretycznie więcej szans na wygraną powinni mieć zawodnicy prowadzeni przez Luciano Spallettiego. Ci jednak w paru poprzednich meczach prezentowali się bardzo różnie. Potrafili pokonać jednego z pretendentów do mistrzostwa, CSKA Moskwa, by parę dni później niemiłosiernie męczyć się ze słabiutkim Saturnem. Zespół z Kabardo-Bałkarii prezentuje się na miarę sezonu 2006, w którym niemal do końca rundy wiosennej przewodził w stawce drużyn, ubiegających się o mistrzostwo Rosji. Jednak każda dobra passa kiedyś się kończy, a czy Spartak zostanie zatrzymany w północnej stolicy? O tym przekonamy się w czwartek.
Z ogromną uwagą konfrontacji tej przyglądać się będzie grupa pościgowa. Z jej punktu widzenia najkorzystniejszym rezultatem w starciu na szczycie jest remis. W jego przypadku największe szanse na objęcie prowadzenia ma CSKA Moskwa. Oczywiście wcześniej ekipa Leonida Słuckiego musi poradzić sobie ze swoim przeciwnikiem. W tej kolejce los skojarzył „Wojskowych” z Rostowem. Podopieczni Ołeha Protasowa w obecnych rozgrywkach nie są rywalem zbyt wymagającym. Zwłaszcza w ostatnich meczach, kiedy piłkarze znad Donu przegrali z beniaminkami Sibirem i Ałanią. Gracze ze stolicy pokazują natomiast od samego początku bardzo dobrą formę i niezwykłą determinację, by tytuł mistrzowski po czterech latach przerwy wrócił do Moskwy. Na papierze wszystkie argumenty przemawiają za zdobywcami Pucharu UEFA 2004/2005.
Zainteresowane utratą punktów przez pierwszą trójkę są, mające nieco większą stratę, Rubin Kazań i Spartak Moskwa. Mistrzowie Rosji w rundzie wiosennej nie prezentują się zbyt dobrze. Są wręcz cieniem drużyny, która w ubiegłym roku pokonała na Camp Nou nafaszerowaną gwiazdami Barcelonę. Graczom z Tatarstanu nie wychodzą mecze ze słabszymi rywalami, w których notorycznie remisują, a w poprzedniej kolejce tylko uporowi i szczęściu zawdzięczają wyrównanie. To nie stawia ich na mocnej pozycji w konfrontacji z Sibirem. Może jednak ta potyczka z beniaminkiem okaże się dla nich przełomem. Na to nie liczy, mający chęć wyprzedzić czempionów, Spartak. „Czerwono-biali” mają za sobą udaną konfrontację Amkarem. Podopieczni Walerego Karpina zdają się wracać do dobrej formy. Przydałoby się ją jednak potwierdzić i temu może posłużyć czwartkowa potyczka z Anży Machaczkała. Gracze Ariena Akajewa po niezbyt chlubnym remisie z Kryljami wydają się nie najmocniejszym przeciwnikiem. Futbol bywa jednak przewrotny, co pokazują ostatnie serie spotkań w Rosji. Czy faworyci spełnią oczekiwania? Przekonamy się w czwartkowy wieczór.
W pozostałych starciach zmierzą się: Krylja z Ałanią, Lokomotiw z Saturnem, Dynamo z Amkarem i Tom z Terekiem.