FA Cup: „Kanonierzy” grają do końca


W ostatnim ćwierćfinale Pucharu Anglii Arsenal Londyn uporał się z Hull City 2:1. To zwycięstwo "Kanonierom" przyszło jednak niełatwo, a o wszystkim zadecydowała udana końcówka spotkania. 90 minut na boisku spędził Łukasz Fabiański.


Udostępnij na Udostępnij na

Jako, że Arsenal nie ma już szans na wywalczenie Mistrzostwa Anglii, nie poradził sobie także w Pucharze Ligi, jedynym realnym trofeum dla podopiecznych Arsene’a Wengera jest właśnie FA Cup.

Dlatego też „Kanonierzy” mecz z Hull mieli potraktować niezwykle poważnie. Byli stawiani w roli zdecydowanych faworytów, tym bardziej po ostatnim rozgromieniu 4:0 Blackburn w Premier League.

Beniaminek z Hull postawił jednak niezwykle trudne warunki i nawet sensacyjnie prowadził od 13. minuty po szczęśliwym strzale weterana Nicka Barmby’ego. Goście przeważali przez pierwszą odsłonę spotkania zdecydowanie. Łukasz Fabiański bardzo dobrze interwencje przeplatał z niepewnymi wyjściami z bramki. Można to jednak złożyć na barki braku ogrania Polaka w meczach na wyższym poziomie, niż rezerwy Arsenalu.

Kibice „Kanonierów” na wyrównującą bramkę musieli czekać dopiero do 74. minuty, kiedy popisową akcję drużyny wykończył Robin van Persie. Pięć minut przed końcem gospodarze odetchnęli z ulgą, kiedy zwycięstwo drużynie zapewnił William Gallas. Był jednak na wyraźnym spalonym, ale arbiter Mike Riley tego nie zauważył. Jednak wcześniej nie podyktował także ewidentnej „jedenastki” po faulu na Johanie Djorou.

Arsenal w półfinale zmierzy się z Chelsea Londyn. Drugim meczem tej fazy rozgrywek będzie pojedynek Evertonu z Manchesterem United.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze