Eliminacje do europejskich pucharów to często dla polskich kibiców czas pełen niepokoju. Legia mająca problemy kadrowe, debiutujący Raków zamiast przykładowo wyżej notowanego w rankingach Lecha. Czas pokazał jednakże, że po kilku latach totalnych rozczarowań drugi rok z rzędu będziemy mieć swojego przedstawiciela w Lidze Europy.
Pozytywne niespodzianki – to jest właśnie to, na co czekamy. Bo czego chcieć więcej w starciach z większymi firmami? Niestety, w takim właśnie miejscu znajduje się nasz futbol. Tegoroczne eliminacje pokazały, że w naszych zespołach drzemie charakter oraz potencjał.
Idziemy w górę rankingu UEFA
Przed startem zmagań sytuacja polskiej ligi wyglądała dramatycznie – PKO BP Ekstraklasa plasowała się na odległym, 30. miejscu w rankingu UEFA, a przed nami znajdowały się takie kraje, jak: Białoruś, Kazachstan czy Azerbejdżan. Za naszymi plecami uplasowały się już w zasadzie do bólu przeciętne ligi, które rzadko kiedy mogły pochwalić się przedstawicielem w fazie grupowej.
Występ naszych klubów w tym sezonie spowodował natomiast awans o dwie lokaty. Wyprzedzone zostały wspomniana Białoruś oraz Azerbejdżan. Należy zauważyć, że nie jest to dziełem przypadku. Dobre występy Legii, Rakowa czy Śląska sprawiły, że – licząc wyłącznie sezon 2021/2022 – Polska już teraz zdobyła 3,625 punktu. Jest to drugi najlepszy wynik naszej ligi. W sezonie 2015/2016 polskie kluby uzyskały bowiem w samych eliminacjach 3,750 punktu.
3,625 zdobyte w eliminacjach to drugi najlepszy wynik Polski. Lepszy od zeszłorocznego (3,500 w systemie z pojedynczymi meczami i inną punktacją), słabszy tylko od tego z sezonu 2015/16 (3,750).
— Jan Sikorski (@JS_rankingUEFA) August 26, 2021
Legia udowodniła, że może
Od pamiętnego występu Legii Warszawa w Lidze Mistrzów minęło już pięć lat. W kolejnych latach „Wojskowi” konsekwentnie marnowali swój dorobek rankingowy, odpadając z drużynami, z którymi odpadać nie powinni. Dopiero drużynie Czesława Michniewicza udało się odpędzić fatum, które wisiało nad Łazienkowską. Pewne rozprawienie się z mistrzem Norwegii FK Bodø/Glimt (które według niektórych było faworytem tego dwumeczu) rozbudziło nadzieję na coś więcej. Później lekceważona Flora Tallin, która sprawiła legionistom sporo kłopotów, a ostatecznie również zagra w europejskich pucharach.
W dwumeczu z Dinamem Zagrzeb zabrakło konkretów oraz piłkarskiej jakości – a Sheriff Tiraspol pokazał, że Chorwaci byli do pokonania. W starciu ze Slavią mało kto wierzył, że mistrzom Polski uda się sprawić niespodziankę. Odrobina szczęścia w pierwszym meczu oraz błyskawiczna czerwona kartka w rewanżu sprawiły jednak, że Legia pokazała się z bardzo dobrej strony i pokonała wyżej notowanego przeciwnika.
WITAJ EUROPO ? @EuropaLeague ? pic.twitter.com/dRlXfNoqU5
— Legia Warszawa ? (@LegiaWarszawa) August 26, 2021
Liga Europy, okrojona z 48 do 32 drużyn, będzie dla legionistów sporym wyzwaniem. Ewentualne trzecie miejsce w fazie grupowej gwarantuje jednakże awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Eliminacje te w wykonaniu Legii należy uznać za udane. Docenić trzeba również 1,500 punktu, które mistrz Polski zdobył dla naszej ligi.
Raków Częstochowa – eliminacje ponad stan
Kibice z Częstochowy powinni mówić o śnie, z którego nie chcą być budzeni. Absolutną euforią mógłby być dodatkowo awans do fazy grupowej Ligi Konferencji. Gent w rewanżu jednakże pokazał, że jest rywalem poza jakimkolwiek zasięgiem. Nie pomógł nawet ponownie świetnie dysponowany Vladan Kovacević, z którego Raków z pewnością będzie mieć sporo pożytku – jak nie sportowego, to finansowego.
Porażka z Belgami nie zmienia faktu, że ostatnia runda kwalifikacji jest wynikiem, który przed startem byłby brany w ciemno. Na szczególny szacunek zasługuje wyeliminowanie Rubina Kazań. Znacznie wyżej notowany rywal, ze znacznie silniejszej ligi okazał się bezradny w starciu z żelazną formacją obronną częstochowian.
Patrząc o strony punktów rankingowych, to za rozczarowanie należy uznać dwa remisy z Suduvą. Wyniki te sprawiły, że „Medaliki” ostatecznie zgromadziły 0,875 punktu dla PKO BP Ekstraklasy – mniej niż Śląsk Wrocław, który nie przebrnął przez 3. rundę kwalifikacji.
Szalone eliminacje Śląska Wrocław
Podopieczni Jacka Magiery sam udział w eliminacjach wywalczyli w niesamowitych okolicznościach – zremisowali w ostatniej kolejce ze Stalą Mielec, a Piast Gliwice w tym samym czasie nieoczekiwanie przegrał z Wisłą Kraków. Powrót do Europy po sześciu latach nie był z kolei dla wrocławian wymarzony. Śląsk męczył się w Estonii z Paide Linnameeskond, lecz w rewanżu był zespołem zdecydowanie lepszym.
W drugiej rundzie los skrzyżował go z armeńskim Araratem Erywań, który nieoczekiwanie pokonał w poprzedniej rundzie węgierski MOL Feherval. Dwumecz ten obfitował w wiele bramek – 4:2 dla „Wojskowych” w Armenii oraz 3:3 we Wrocławiu dało awans Śląskowi, lecz pewne mankamenty – zwłaszcza w obronie – były widoczne.
Powtórzyły się one w dwumeczu z Hapoelem Beer Sheva. W pierwszym meczu zawodnicy Jacka Magiery rozegrali bardzo dobre zawody i zasłużenie wywalczyli zaliczkę 2:1. W Izraelu jednakże katastrofalne błędy w defensywie na początku spotkania sprawiły, że gra wrocławian posypała się, co zakończyło się wynikiem 0:4.
Gospodarze dziś wyraźnie lepsi i z Izraela wracamy na tarczy.
Tak kończy się nasza tegoroczna przygoda z europejskimi pucharami. Zrobimy wszystko, by tu wrócić, #WROCŁAWIANIE.
_____
90' #HAPŚLĄ 4:0 pic.twitter.com/IBvFdwdrl1— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) August 12, 2021
Śląskowi i tak należą się duże brawa – co prawda miał nieco łatwiejszą drabinkę od Rakowa, a w ostatniej rundzie można było realnie powalczyć o awans z cypryjskim Anorthosisem, lecz przejście przez dwie rundy i tak jest dobrym wynikiem. „Wojskowi” zdobyli dla Ekstraklasy 1,125 punktu, co jest drugim najlepszym dorobkiem ze wszystkich czterech polskich drużyn.
Pogoni Szczecin zabrakło konkretów
Jedynym polskim klubem, który w tym roku nie awansował do kolejnej rundy eliminacyjnej, jest Pogoń Szczecin. „Portowcy” nie mieli szczęścia w losowaniu i trafili na wicemistrza Chorwacji NK Osijek. Podopieczni Kosty Runjaicia toczyli wyrównany bój z faworyzowanym rywalem. Remis w Szczecinie, który przy odrobinie szczęścia mógł skończyć się zwycięstwem Pogoni, dał polskiej lidze 0,125 punktu. Rewanż w Chorwacji skończył się porażką Pogoni 0:1, co oznaczało koniec krótkiej przygody z europejskimi pucharami.
Szczecinianie mogą tym bardziej pluć sobie w brodę, mając na uwadze następny dwumecz Osijeku – Chorwaci bowiem dość gładko przegrali z CSKA Sofia 3:5 w dwumeczu. Pogoni jednakże zabrakło piłkarskiej jakości, doświadczenia na arenie międzynarodowej oraz klasowego napastnika, który wykończyłby wykreowane okazje.
Każdy punkt na wagę złota
W sezonie 2021/2022 będziemy mieli w europejskich pucharach jednego przedstawiciela. Patrząc na drużyny, które zakwalifikowały się do Ligi Konferencji, powinniśmy wymagać, abyśmy w tych rozgrywkach również posiadali reprezentanta. Można tylko gdybać, jak przez eliminacje przeszedłby Lech Poznań z obecną formą oraz wypracowanym rozstawieniem z poprzednich sezonów. Może za rok będziemy mogli się o tym przekonać.
Nam pozostaje jedynie obserwować, jak w Lidze Europy poradzi sobie Legia. Łatwo nie będzie, w tych rozgrywkach biorą bowiem udział zespoły, które spokojnie mogłyby być w Lidze Mistrzów. – Zobaczymy, co przyniesie los podczas losowania. Nie mamy żadnych wymarzonych zespołów. Każdy z nich będzie atrakcyjny dla piłkarzy i kibiców – mówił na konferencji pomeczowej Czesław Michniewicz. Mimo to jeśli mistrzowie Polski ponownie sprawią jakieś niespodzianki, może to być dla naszej ligi najlepszy sezon od pięciu lat.