Jeżeli moment w mistrzostwach, w którym znajdują się Ekwadorczycy porównalibyśmy do skoku w dal, byliby w momencie wybicia. Za nimi już bieg, najdłuższa część, pozostało dobrze się wybić i nie zepsuć lądowania. Wszystko do tej pory zrobili dobrze, ale przed nimi najtrudniejszy etap, który może doprowadzić ich, jeśli nie do sensacyjnego, to na pewno dość zaskakującego sukcesu.
Przed rozpoczęciem turnieju nie byli wskazywani na potencjalnych kandydatów do końcowego zwycięstwa. Ich obecność w półfinale można rozpatrywać w kategorii lekkiego zaskoczenia. Jednak nie znaleźli się w tej fazie mistrzostw przypadkiem. Pokazali się z dobrej strony i teraz mają realną szansę na wygranie całego mundialu.
Trudna przeprawa
Drogi, jaką przebyli piłkarze z Ameryki Południowej do półfinału, na pewno nie można określić spacerkiem. Raczej jako slalom z jajkiem na łyżce. W grupie zajęli dopiero trzecie miejsce, ale dzięki dobremu bilansowi bramkowemu awansowali do następnej rundy. Później nie było wcale łatwiej. Prawdziwe pokonywanie przeszkód zaczęło się od starcia z Urugwajem. Ekwadorczycy może i nie byli skazywani na pożarcie, ale wydawało się, że ich zwycięstwo w tym meczu jest raczej mało prawdopodobne. Całe szczęście, że wszystkie przedmeczowe spekulacje zawsze weryfikuje boisko. Ponad dziesięć tysięcy kibiców w Lublinie mogło podziwiać naprawdę niezłe widowisko. Reprezentanci Ekwadoru pokazali, że grać w piłkę potrafią, a równocześnie czerpią z tego ogromną radość.
To, że Ekwadorczykom nie brakuje luzu, potwierdzili kibice świętujący zwycięstwo swojej drużyny. Na miasteczku akademickim UMCS-u kulturalnie bawili się do białego rana, zapraszając do wspólnej zabawy polskich studentów.
Tak kibice wypowiadali się zapytani o następne mecze w fazie pucharowej: – Słuchaj, w ćwierćfinale zagramy z Francją lub USA. Prawdopodobnie będzie to Francja, a z nią nie będziemy mieć raczej większych szans… Ale gdyby się udało, to półfinał zagramy tutaj, w Lublinie – dokończył z nadzieją w głosie. (Diego od trzech lat mieszka w Polsce i płynnie mówi w naszym języku).
Wszyscy wiemy, jak potoczyły się dalsze losy turnieju, a marzenia, o których nieśmiało mówili kibice, stały się rzeczywistością. Teraz drużyna Ekwadoru jest dwa mecze od zdobycia mistrzostwa świata.
Dobra gra w fazie pucharowej
Co można wyróżnić w grze Ekwadorczyków? Na pewno to, że piłka absolutnie im nie przeszkadza. Pojęcia takie jak przyjęcie kierunkowe lub legendarne już w Polsce „daj, idź” są dla nich zupełnie naturalne. Nie jest to może najwyższy światowy poziom, ale od patrzenia na ich grę z całą pewnością nie będą boleć nas oczy.
Dotarcie do półfinału mistrzostw świata samo w sobie jest dużym osiągnięciem dla tej drużyny. Jednak z każdym meczem zespół prowadzony przez Jorge Celico prezentuje się coraz lepiej. Co zresztą po meczu z USA zauważył selekcjoner reprezentacji Ekwadoru.
– Widać, że nasza drużyna z każdym meczem się rozwija i rośnie w siłę. Na początku turnieju brakowało nam pewności siebie, ale kiedy udało nam się zakwalifikować do 1/8 finału, zyskaliśmy nową energię, gramy z większą wiarą i pokazujemy na co nas stać. (tłumaczenie za rmf24.pl)
Ostatnie dwa kroki
Przed meczem z Koreą Południową Ekwadorczycy stawiani są w roli faworyta. Wydaje się, że to oni dysponują większą jakością piłkarską i powinni udowodnić to na boisku. Najwięcej kłopotów piłkarzom z Ameryki Południowej sprawi najprawdopodobniej Lee Kang-in. Zawodnik Valencia CF wyrasta na gwiazdę turnieju. Wielokrotnie już pokazywał swoje nieprzeciętne umiejętności i także w dzisiejszym meczu będzie chciał pomóc swojej reprezentacji w awansie do finału.
Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia dzisiejszego meczu piłkarze Ekwadoru mogą być z siebie dumni. Osiągnęli nadspodziewanie dobry wynik, prezentując przy tym dobrą grę. Przed dwoma laty turniej zakończyli na fazie grupowej, a w tym roku mają realną szansę na końcowy triumf.
Kiepski początek mistrzostw mało co nie kosztował ich odpadnięcia już po pierwszych trzech meczach. Jednak w kolejnych spotkaniach było już tylko lepiej. Z drużyny, na którą nikt nie stawiał, przekształciła się w kandydata na mistrza. Prawdopodobnie Ekwadorczycy sami nie wierzyli, że znajdą się w tym miejscu. Teraz, gdy sukces jest tak blisko, pozostało mocno się wybić i perfekcyjnie wylądować.