Wczoraj dobiegała końca pierwsza wiosenna runda T-Mobile Ekstraklasy. Po długiej, jak na europejskie warunki, przerwie zimowej rodzima liga raczyła nas „emocjami” od piątku do poniedziałku.
Spośród ośmiu rozegranych w tej kolejce spotkań zdecydowanie podobać się mogło tylko jedno. Parafrazując pewną panią minister, można powiedzieć: Sorry, taką mamy ligę.
Tym meczem był oczywiście pojedynek Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin. Mecz z najwyższej półki, spotkanie rozgrywane w szybkim, sprawnym tempie, oczywiście jak na polskie ślamazarne warunki. Na PGE Arena Gdańsk drużyny Michała Probierza i Dariusza Wdowczyka pokazały, że ich pozycje w tabeli odzwierciedla raczej potencjał finansowy klubu niż sportowy. Spotkanie trzymało w napięciu do samego końca, co jest ewenementem w kraju nad Wisłą. W trakcie spotkania błysnęło kilku młodych piłkarzy, których nazwiska warto zapamiętać. O ile nie wpadną w towarzystwo paru ligowych hulaków. A już szczególnie powinien zanotować to asystent selekcjonera Nawałki, znany szerzej z internetowych kpin.
Skoro już jesteśmy przy Adamie Nawałce, to w tej rundzie zabrzanie zaczną tęsknić za jego twardą ręką. Spotkanie Górnika Zabrze z Zagłębiem Lubin wydawało się być wygrane przez drużynę z Górnego Śląska już przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Niestety, Wieczorek, który ledwo dawał sobie radę z prowadzeniem drużyny w I lidze, zaczyna kompletnie marnotrawić dorobek swojego poprzednika. Udowadnia tym samym, że samo posiadanie dobrych piłkarzy jeszcze nie zrobi z niego nowego Mourinho. Trzeba też włożyć troszkę pracy i pomysłu w ustawienie drużyny. Po cyrku z transferem „Prezesa” wydawało się, że wszystko jest w normie i Górnik uderzy z siłą w walce o pierwsze miejsce. Niestety Wieczorek okazuje się powoli nietrafiona decyzją, nad którą do końca rundy będzie pastwić się cały kraj, a już szczególnie fani najbardziej utytułowanego zespołu w Polsce. Zamiast potężnego wejścia w wiosnę, Górnik dał się pobić. Brawa zatem dla „Oro Profesore”, który pozbył się paru graczy chętniejszych do zabawy niż pracy i jest tego pierwszy efekt. „Miedziowi” sprawnie rozbili gości, udowadniając, że twarda ręka może coś zmienić. Zobaczymy tylko na jak długo.
Spotkanie dwóch drużyn, które desperacko będą walczyć o utrzymanie, powinno przynieść sporą dawkę emocji. Jednak tak się nie stało, gdyż mecz Podbeskidzia Bielsko-Biała i Widzewa Łódź okazał się być nudny i przewidywalny. „Górale” odskoczyli co prawda bezpośredniemu rywalowi już na pięć punktów, ale w ich fatalnym położeniu nic to nie zmienia. O tym meczu nie ma się za bardzo co rozpisywać, obie drużyny zapewne odpadną z TME, więc jakiekolwiek ruchy z ich strony mogą budzić co najwyżej podziw w walce o utrzymanie się, podyktowanej oczywiście sportowymi ambicjami, a nie pieniędzmi z transmisji i od sponsorów.
Wojciech Stawowy – najlepszy trener ligowy – tak niegdyś bardzo chętnie skandowano. Więcej dzisiaj chyba w tym kpiny niż podziwu. Od wielu lat największą bolączką trenera pozostaje obrona i za duże skupienie się na „stylu gry”. Gdy był trenerem GieKSy, twierdził, że filmy z meczów katowiczan oglądają z zachwytem w Bundeslidze. Pozostaje więc pytanie, gdzie dzisiaj z zachwytem oglądają mecze Cracovii? Bo na pewno nie na stadionie przy ulicy Kałuży. Natomiast goście zaprezentowali to, co musieli, piłkarskie rzemiosło znają, więc obnażenie niedostatków oponenta przyszło łatwo. Nawet bez swoich kibiców, którzy są na ścieżce wojennej z własnym klubem.
Nowy trener, nowy właściciel (nad wyraz aktywny na Twitterze), głośne transfery. Tak w przerwie zimowej jawił się lider T-Mobile Ekstraklasy, Legia Warszawa. I poza medialnym szumem niewiele z tego wynikło. „Wojskowi” w spotkaniu z Koroną Kielce nie błyszczeli. Były gracz „Czerwonych Diabłów” najprawdopodobniej jest kiepskim trenerem i tylko bazowanie na dorobku poprzednika uchroni go przed blamażem. Natomiast „Scyzoryki” zaprezentowali to, co im wychodzi – walkę i tyle.
Ile trzeba mieć lat, żeby zadecydować o wyniku spotkania w T-Mobile Ekstraklasa? Około 20? 25? Nie. 35-letni pomocnik zadecydował w Chorzowie o wygranej Ruchu. Jednobramkowe zwycięstwo jest niewiarygodną zemstą za jesienna porażkę w Białymstoku. Upokorzenie „Jagi” jest niewyobrażalne.
Chyba jedyny plus tego spotkania to to, że w niebieskich koszulkach biegali tylko Polacy. Da się? Da się. Warto to zauważyć, bo może przyjdzie do głowy co poniektórym menedżerom i właścicielom klubów, że piłkarzy nie trzeba szukać w Burkina Faso albo jakiejś zapomnianej przez Boga wiosce w Czeczeni. Jeszcze pewnie jakimś cudem zobaczymy, jak kolejna kazachska drużyna bije Ruch w eliminacjach do europucharów.
Stadion Lecha Poznań mieści 43 tysiące widzów. Ilu przyszło obejrzeć mecz ze znienawidzonym Śląskiej Wrocław? 20 tysięcy. Pomimo tego, że to spotkanie było opisywane jako„emocjonujące”, to trudno o tym tak powiedzieć. Jedyny jasny punkt tego spotkania? Gol Teodorczyka na dobrym, europejskim poziomie. Co do gości, były mistrz Polski ma tylko osiem kolejek na dostanie się do grupy mistrzowskiej. Jest to jednak prawie niemożliwie, ale już nie takie cuda widziała polska liga.
Kolejkę zamknął mecz Wisły z Piastem. Zapowiadana przez Smudę ofensywna gra był tak skuteczna, że „Biała Gwiazda” oddała na bramkę Piasta przez 90 minut aż dwa celne strzały (przypomnijmy, ani jednego defensywnego pomocnika, aż ośmiu ofensywnych graczy). W tym jeden z rzutu karnego. To i tak o dwa więcej niż gospodarze, dla których bramka gości okazała się za mała i co rusz chybiali celu. Znane nazwiska i głośne transfery z zagranicy jednak nie dały kibicom spodziewanego widowiska.
Senność – takie słowo nasuwa się po 22. kolejce T-Mobile Ekstraklasy. Zreformowanie rozgrywek w zamyśle technokratów z Ekstraklasa S.A. miało zrewolucjonizować piłkę w Polsce. Póki co dostajemy ciągle to samo widowisko z tymi samymi bolączkami. Z boisk w większości przypadków wieje nudą i nieudanymi zagraniami. Zostało osiem kolejek do podziału na grupę mistrzowską i spadkową, i najwidoczniej nic się już nie zmieni do końca sezonu. Po medialnej gonitwie za sensacją w okresie przygotowawczym zostało już tylko wspomnienie zabarwione wielkimi nadziejami i niesmakiem po zachowaniu działaczy Lecha w sprawie transferu młodego Kozaka do Legii. „Zachodni” styl komunikowania Leśnodorskiego ze światem nie wprowadza tylnymi drzwiami do rodzimej piłki nic nowoczesnego. Szkoda, że tak „zachodni” prezes wynalazł 16-latka w Poznaniu, ale transfer 18-latka do Niemiec przeszedł bez echa. Chyba tam niedługo będziemy musieli szukać młodych utalentowanych. Poniżej będą statystyki z kolejki, warto im się przyjrzeć, a potem poszukać podobnych danych z Niemiec czy Anglii. Nie tylko w budowaniu nowoczesnej infrastruktury jesteśmy daleko za światowymi potentatami.
Statystyki 22. kolejki:
- Gole – 17
- Średnia ilość goli na mecz – 2,13
- Żółte/czerwone kartki – 37/4
- Liczba widzów – ok. 74 tysiące
- Średnia ilość widzów na mecz- ok. 9.5