Ekstraklasa: Termalica w końcu zwycięska!


16 grudnia 2015 Ekstraklasa: Termalica w końcu zwycięska!

Termalica Bruk-Bet Nieciecza w zaległym spotkaniu 17. kolejki ekstraklasy pokonała Jagiellonię Białystok 2:0. Bramki dla niecieczan zdobywali Dawid Sołdecki oraz samobójczą Igors Tarasovs. Było to pierwsze w historii zwycięstwo zespołu z Małopolski w ekstraklasie na własnym stadionie.


Udostępnij na Udostępnij na

Niemal całe to spotkanie można nazwać rywalizacją podopiecznych Piotra Mandrysza z Bartłomiejem Drągowskim. Bramkarz Jagiellonii przed meczem po raz kolejny zabrał głos na temat swojego ewentualnego odejścia za granicę. – Tata ma wszystkie moje sprawy transferowe pod kontrolą, ja natomiast skupiam się cały czas na każdym kolejnym meczu. Jak widać było w trakcie spotkania, 18-letni golkiper nie rzucał słów na wiatr.

Beniaminek ekstraklasy przez długą część meczu nie potrafił sforsować bramki rywali. W drugiej połowie udało im się to jednak dwa razy, z wydatną pomocą białostoczan. W 55. minucie bezmyślny faul Tarasa Romańczuka na Wojciechu Kędziorze i rzut karny zamieniony na bramkę przez Dawida Sołdeckiego. Natomiast w 71. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Mateusz Kupczak, widząc jednego ze swoich kolegów leżącego na boisku, chciał wybić piłkę na aut. Jednak zrobił to na tyle „niefortunnie”, że futbolówka pozostała na placu gry, co wykorzystał Kędziora. Minął dwóch zawodników Jagiellonii, oddał strzał, a piłka po rykoszecie od Tarasovsa wpadła za kołnierz Drągowskiemu. Ogromne pretensje do Kędziory za nieprzerwanie akcji miał tuż pod spotkaniu trener białostoczan Michał Probierz.

W zespole Termaliki na szczególne wyróżnienie po tym spotkaniu zasługują Michał Markowski oraz Bartłomiej Babiarz. Pierwszy z nich przez niemal cały pojedynek świetnie asekurował defensywę „Słoników”, kilkakrotnie potrafił udanymi interwencjami zażegnać niebezpieczeństwo pod własną bramką. Przy stałych fragmentach gry także stwarzał zagrożenie, dochodząc raz do okazji strzeleckiej. Piłka po jego uderzeniu minęła jednak słupek bramki Drągowskiego.

Natomiast Babiarz swoimi świetnymi prostopadłymi podaniami kilkakrotnie stwarzał kolegom z drużyny dobre okazje do strzelenia gola. Miał jednak pecha w tym meczu. Został niesłusznie ukarany przez Tomasza Musiała żółtą kartką, przez co nie będzie mógł wystąpić w sobotnim spotkaniu przeciwko swojej byłej drużynie, Ruchowi Chorzów.

Piłkarze z Białegostoku otworzyli to starcie w 1. minucie dobrym strzałem najlepszego w środowy wieczór zawodnika z pola, Karola Mackiewicza. I do 70. minuty to tyle, jeśli chodzi o ofensywną grę podopiecznych Michała Probierza.

Najlepszym graczem w drużynie Jagiellonii był oczywiście Drągowski. Przez całe spotkanie popisał się wieloma interwencjami, a na szczególną uwagę zasługuje jego podwójna obrona z 9. minuty meczu. Najpierw obronił strzał Wołodymyra Kovala, a później dobitkę z najbliższej odległości Bartłomieja Smuczyńskiego. Do tego Drągowski był bardzo solidny na przedpolu, stanowił zdecydowanie najpewniejszy punkt zespołu z Podlasia.

Oprócz bramkarza Jagiellonii pozytywnymi postaciami w ekipie z Białegostoku byli wspomniany Mackiewicz oraz Przemysław Frankowski. Ten drugi jednak tylko przez ostatni kwadrans spotkania. Jeśli gościom przez 70 minut meczu udawało się przedostać bliżej bramki Andrzeja Witana, to tylko lewą stroną boiska, po której biegał Mackiewicz.

Frankowski w ostatnich 15 minutach pojedynku popisał się kilkoma znakomitymi podaniami do kolegów z drużyny. Jednak żadnego z nich nie potrafili wykorzystać Piotr Grzelczak oraz Karol Świderski. W końcówce spotkania piłkarze z Podlasia zdobyli dwie bramki, ale obie zostały nieuznane z powodu pozycji spalonej, na której znajdowali się kolejno Grzelczak i Martin Baran.

Wygrana Termaliki w środowym starciu była pierwszą od sierpnia, jaką niecieczanie odnieśli na swoim boisku (licząc również spotkania w Mielcu), a także pierwszą w ogóle po pięciu meczach bez zwycięstwa. „Słoniki” dzięki wygranej zrównały się punktami z Jagiellonią. Obie drużyny mają po 24 punkty. Tyle samo mają także Lechia Gdańsk oraz  Korona Kielce. Na tę chwilę podopieczni Michała Probierza są na dziewiątym miejscu w ekstraklasie, a piłkarze Piotra Mandrysza na dziesiątym.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze