Niemal każdy kibic FC Barcelona zbudzony w środku nocy i zapytany o największy problem z poprzedniego sezonu bez wahania wskazałby na jeden element – brak szerokiej kadry. Istotnie, poza siłą pierwszego składu i niesamowitym triem MSN Luis Enrique próbując szukać dodatkowych opcji na ławce, nawet zakładając szkła kontaktowe, nie dostrzegłby odpowiednich kandydatów. Latem w klubie postanowiono zrobić wszystko, by w tegorocznych rozgrywkach szkoleniowiec nie miał już podobnych bolączek. Biorąc pod uwagę wyjściowy skład "Barcy", mecz z Alaves miał być wstępnym "sprawdzam".
Daleko od ideału
Jasper Cillessen, Lucas Digne, Denis Suarez w środku, a także Paco Alcacer na szpicy. Do tego powracający Neymar od pierwszej minuty. A na ławce Messi z Suarezem. Czy jest lepszy sposób na przetestowanie nowych piłkarzy i możliwości kadrowych? Raczej nie, stąd z zaciekawieniem obserwowaliśmy dziś wydarzenia na Camp Nou. I nie zraziło nas nawet to, że do Katalonii zawędrowało Deportivo Alaves, umówmy się, raczej rywali mniejszego kalibru. Przecież już nie tacy potrafili tutaj zaskoczyć. Jak się okazało, nasze przypuszczenia były słuszne.
Doceńmy piłkarzy Mauricio Pellegriniego, ponieważ jest za co chwalić. Dobrze zorganizowani, trzy razy ukłuli dziś rywala z zegarmistrzowską precyzją. Ostatecznie tylko dwa gole zostały uznane, jednak to i tak wystarczyło do zainkasowania trzech oczek na Camp Nou, co już samo w sobie jest ogromnym dokonaniem.
Sama Barcelona zawiodła, potwierdzając mizerną formę na starcie sezonu. Tworzenie sytuacji bramkowej przypominało wczorajszą grę Djokovicia i Monfilsa w półfinale US Open. Kto nie oglądał, ostrzegamy, nie warto odpalać powtórki. Z tyłu katastrofalny mecz Mascherano, z przodu mizeria, której nie poprawiły nawet zmiany. Wymowne jest to, że tak naprawdę jedyny gol Katalończyków, zdobyty po rzucie rożnym przez Mathieu, był raczej zasługą nieporadności obrony gości.
Przeciętna gra zmienników
Niestety dla Luisa Enrique, jeśli ten liczył, że po tym spotkaniu przy nazwiskach kilku mniej ogranych zawodników będzie mógł postawić mocne plusiki, srogo się zawiódł. Holender między słupkami może nie zaszkodził, ale też nie pomógł przy straconych golach. Denis Suarez kompletnie przeszedł obok meczu. Z kolei Paco jedyne, co zaprezentował, to niecelny strzał z 50. minuty. Nic dziwnego, że po godzinie Enrique miał już dość, ściągając obydwu piłkarzy w zamian za kluczowy duet Messi – Suarez. Tyle że i ten tandem nie wniósł niczego przełomowego.
Krótko mówiąc, lipa. Jedynie Alcacera możemy delikatnie usprawiedliwić. Gość tak naprawdę dopiero od kilku dni trenował z zespołem. Resztę trudno z dzisiejszych popisów obronić.
1 – Jasper Cillessen has conceded his first goal as Barcelona 'keeper with his second shot on target faced. Unprotected.
— OptaJose (@OptaJose) September 10, 2016
Nie ma się czym jak na razie chwalić holenderski golkiper, którego najlepszą akcją z tego sezonu jest chyba samo podpisanie kontraktu z Barceloną. Sześć spotkań od początku rozgrywek, siedem straconych goli. Dziś w debiucie dorzuca jeszcze dwa trafienia. Jak tak dalej pójdzie, to w domu nikt nie będzie chciał oddać czegokolwiek w jego ręce.
1:2 z Deportivo Alaves, w dodatku całkowicie zasłużone. W połowie września Real odjeżdża już na trzy oczka, grając przy tym naprawdę nieźle. Zmiennicy na razie nie nadają się do gry. Trudno kibicom Barcelony po sobotnim wieczorze być optymistami.