Kibice Eintrachtu Brunszwik i Hannoveru 96, mówiąc delikatnie, nie darzą się zbytnią sympatią. Dziś odbyły się derby Dolnej Saksonii, gorącej atmosfery na trybunach i boisku nie brakowało.
Wydarzenia poprzedzające to spotkanie były dość… niestosowne i dalekie od dobrego smaku. Sytuacja obu ekip w tabeli Bundesligi też nie należy do najlepszych. Przed derbami obie drużyny dzieliło tylko siedem punktów. Eintracht Brunszwik od początku sezonu był kandydatem do spadku i potwierdza to obecne miejsce w tabeli, jednak podopieczni Torstena Lieberknechta nie zamierzają się poddawać. Taki stan rzeczy zdają się potwierdzać wyniki, gdyż zawodnicy Eintrachtu przegrali tylko jeden z sześciu ostatnich meczów, ale też tylko jeden wygrali, remisując w tym czasie aż czterokrotnie.
„Die Roten” w ostatnich tygodniach radzili sobie jeszcze gorzej, gdyż w sześciu ostatnich spotkaniach zdobyli zaledwie pięć punktów. Dodatkowo w meczu przeciwko Eintrachtowi trener nie mógł skorzystać z z takich zawodników, jak: Artur Sobiech, Mame Diouf, Felipe, Manuel Schmiedebach, Markus Miller i Steven Cherundolo.
Motywowanie piłkarzy na to spotkanie mijało się z celem – nie było to po prostu potrzebne. Obie drużyny ruszyły do zmasowanych ataków, nikogo nie interesował podział punktów, każdy chciał wygrać. Od początku spotkania do głous doszli gospodarze, widać po „Die Roten”, że kryzys jest dość poważny. Drużyna z dołu tabeli przeważała i była groźniejsza. Efektowne ataki „Lwów” wreszcie przyniosły spodziewane korzyści, w 13. minucie bramkę zdobył bowiem będący w wybornej formie Kumbela. Przy trafieniu dla gospodarzy zawinił bramkarz Hannoveru ZIeler, który wypluł piłkę i znacznie przyczynił się do utraty gola.
Stracony gol wiele nie zmienił w grze drużyny prowadzonej przez Korkuta. Grę prowadzili piłkarze Eintrachtu, to oni tworzyli coraz to groźniejsze ataki. Przy takiej postawie obrońców Hannoveru 96 nietrudno było o bramkę. W 21. minucie spotkania było już 2:0 po pięknym golu Nielsena. Drużynie „Die Roten” nie udało się doprowadzić do wyrównania i nie schodziła do szatni szczęśliwa.
W drugiej odsłonie spotkania goście nieco śmielej zabrali się do konstruowania akcji ofensywnych. Gracze Eintrachtu ani myśleli, żeby cofnąć się do obrony – oni chcieli wciąż atakować i podwyższyć rezultat spotkania. W 63. minucie czerwoną kartką został ukarany Andre Hoffman, co na pewno miało wpływ na dalszy przebieg spotkania. Gra w destrukcji Eintrachtu Brunszwik zasłużyła na ocenę bardzo dobrą, oczywiście głównie dzięki biernej postawie napastników Hannoveru. W końcówce meczu kolejną bramkę zdobyli goście, co pogrążyło ekipę Korkuta. Bramkę zdobył Jan Hochscheidt – jest to najwyższe zwycięstwo „Lwów” w tym sezonie.
Wygrana 3:0 może mieć kolosalne znaczenie dla Eintrachtu Brunszwik w kontekście walki o utrzymanie, która zapowiada się w tym sezonie w Bundeslidze najlepiej od lat.
Owca pomogła Brunszwikowi.
bogowie im sprzyjali
ofiara z owcy pomogła
hie hie hie