Efekt nowej miotły trwa! Lech wygrywa z Pogonią


22 listopada 2015 Efekt nowej miotły trwa! Lech wygrywa z Pogonią

W niedzielny wieczór do Szczecina, na Krygiera, przyjechał 15. w tabeli Lech wraz z tysiącem wspierających go fanatyków. Pierwsze spotkanie tych drużyn w tym sezonie zakończyło się zwycięstwem Pogoni 2:1. Kibice "Portowców" i tym razem liczyli na podobne rozstrzygnięcie, by ponownie pozbawić punkty zwaśnioną drużynę z Wielkopolski.


Udostępnij na Udostępnij na

Pogoń do meczu z „Kolejorzem” przystępowała w bojowych nastrojach. Szczecinianie po udanym początku sezonu wyraźnie obniżyli loty. Ostatnie zwycięstwo odnieśli półtora miesiąca temu i przez ten czas w pięciu spotkaniach zdobyli zaledwie dwie bramki. Obie autorstwa Łukasza Zwolińskiego, który powoli wraca do treningów po urazie odniesionym na początku listopada w rywalizacji z Górnikiem Zabrze.

To nie jedyna absencja w zespole „Portowców”. Oprócz tego niezdolni do gry są Matynia, Sebastian Murawski, Obst, Nunes i Dwaliszwili. Zmusiło to Czesława Michniewicza kolejny raz do wystawienia w ataku od początku meczu 17 letniego Marcina Listkowskiego. Młody zawodnik spędził dotychczas na boiskach ekstraklasy 277 minut, a na starcie sezonu występował w Centralnej Lidzę Juniorów, gdzie jego dobra dyspozycja zaowocowała awansem do pierwszej drużyny.

Pogoń przygotowywała się do tego meczu przez dwa tygodnie, w międzyczasie rozgrywając sparing z RB Lipsk i… odbywając zajęcia z trenerem mentalnym, mające na celu integrację szkoleniowców pracujących w klubie.

https://twitter.com/czesmich/status/666673097462972416

Lech natomiast w czwartek mierzył się w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin, który rozstrzygnął na swoją korzyść w ostatniej minucie doliczonego czasu. Jan Urban kolejny raz wystawił w tych rozgrywkach niekoniecznie najmocniejsze zestawienie, co może dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że obecnie najłatwiejszym i najrealniejszym sposobem na awans do Europy jest właśnie wygrana w Pucharze Polski. Póki co jednak poznaniacy grają dalej pomimo dość lekkomyślnego postępowania.

Od pierwszego gwizdka sędziego dało się wyczuć tendencję, która będzie towarzyszyła do końca meczu. Oba zespoły wyszły na murawę z dużą dawką pozytywnej motywacji i ochoty do gry w piłkę. Lech ponownie wziął sobie do serca odmienność, jaką wprowadził do zespołu następca Macieja Skorży. Urbanowi nie zależy na dominowaniu w trakcie meczu, woli, by jego zespół oddawał inicjatywę i skutecznie przesuwał się po boisku, skłaniając przeciwników do popełnienia błędu.

Pierwszy gol został strzelony w 11. minucie. Marcin Kamiński pokazał, że wnikliwie oglądał wczoraj „El Clasico” – w stylu Gerarda Pique świetnie rozegrał piłkę i na pełnym sprincie poszedł za akcją. Dostał ją ponownie, będąc już w szesnastce, następnie wyłożył piłkę Pawłowskiemu, ale ten nie zdołał oddać strzału – szczęśliwie obok był Hamalainen, który po raz piąty w tym sezonie trafił do siatki.

Często z przymrużeniem oka patrzymy na statystyki, ale fakty są takie, że w tym sezonie drużyna Czesława Michniewicza traci już czwartą bramkę w pierwszym kwadransie gry, nie strzelając żadnej.

Przez dalszą część pierwszej połowy każda ze stron nie ustawała w atakach. Szczególnie dobrze wyglądał Patryk Małecki, który sprawiał wrażenie, jakby przed meczem najadł się paru wiaderek witamin Kazka Węgrzyna. Raz po raz urywał się Kędziorze i to po jego rajdach Pogoń stwarzała najwięcej zagrożenia. Mimo licznych okazji wynik nie uległ zmianie i po czterdziestu pięciu minutach to goście byli bliżej zwycięstwa.

Po przerwie gospodarze w dalszym ciągu dążyli do zdobycia wyrównującego gola. Z każdą kolejną minutą wydawało się to coraz bardziej prawdopodobne. Doskonałe szanse mieli Małecki i Frączczak i gdy wydawało się, że w końcu któryś ze strzałów musi znaleźć drogę do siatki, to Lech podwyższył swoje prowadzenie. Świetne dośrodkowanie z rzutu wolnego podbudowanego awansem na Euro 2016 Gergo Lovrencsicsa wykorzystał Łukasz Trałka.

W dalszej fazie spotkania gospodarze próbowali zdobyć chociaż kontaktowego gola, ale z taką skutecznością nie pokonaliby dzisiaj nawet Orła Mrzeżyno, z całym szacunkiem dla tej drużyny. „Kolejorz” też już nic nie strzelił i spotkanie zakończyło się ich dwubramkowym zwycięstwem.

Lech kolejny raz zdobywa punkty i zespół mistrza Polski w końcu wychodzi ze strefy spadkowej, wyprzedzając w tabeli Śląsk Wrocław, który za tydzień podejmie na własnym boisku Pogoń. Szczecinianie znowu kończą mecz z zerem z przodu i coraz mocniej zamazują dobre wrażenie pozostawione na starcie sezonu.

Najnowsze