Piłkarze Korony po niespodziewanej porażce na własnym boisku z Arką Gdynia (1:2) przygotowują się do arcytrudnej przeprawy na stadionie Legii Warszawa.
Bardzo bojowa atmosfera panowała wśród „Złoto-krwistych”na poniedziałkowym treningu, czego przyczyną może być złość po „frajersko” zaprzepaszczonej szansie na trzy punkty, które stracili kielczanie w ubiegłą sobotę.
Wydawało się, że szybko strzelona bramka przez Jacka Kiełba (jego pierwsza w Ekstraklasie) okaże się zapowiedzią zdecydowanego zwycięstwa gospodarzy. Tymczasem podopieczni Marka Motyki nie wykorzystywali kapitalnych okazji, co musiało się, w myśl piłkarskiego przysłowia, na nich zemścić. Gole Lubenova i przede wszystkim trafienie Adriana Mrowca w przedostatniej minucie z rzutu karnego wywołały konsternację na Ściegiennego. Arka grała tak, jak w poprzednich dwóch sezonach – bez wyrazu, schematycznie, często z pominięciem drugiej linii, a jednak odniosła sukces. Nie będzie jednak na wyrost powiedziane, że to nie gdynianie zwyciężyli, a Korona przegrała z własnymi słabościami i na swoje życzenie.
Teraz o punkty w stolicy będzie jeszcze trudniej, bo choć Legia gra w „kratkę” i co rusz zawodzi swoich sympatyków, to jednak będzie zdecydowanym faworytem w tej rywalizacji. Zawodnicy Motyki przed potyczką w Warszawie pracowali nad wytrzymałością i koncentracją (niezwykle ciekawy zestaw ćwiczeń zafundował swoim podopiecznym szkoleniowiec na poniedziałkowych zajęciach, zmuszając piłkarzy do szybkiego myślenia na murawie i podzielności uwagi).
Korona w Ekstraklasie grała na Łazienkowskiej dwukrotnie. Bilans tych spotkań jest bardzo niekorzystny dla kielczan (3:0 i 2:0 dla gospodarzy). Być może w odniesieniu pierwszego sukcesu na stadionie „Wojskowych” pomogą kielczanom byli zawodnicy Legii – Edson i Vuković. Obaj wymienieni w przeszłości zdobyli dla warszawskiego klubu tytuł mistrzowski, a Serb był jednym z ulubieńców stołecznych kibiców. Teraz mają okazję pogrążyć swój były klub i to na jego własnym obiekcie. Edson i Vuković na treningu ćwiczyli indywidualnie, czego powodem są lekkie urazy po meczu z Arką.
Z pewnością dla kieleckich stranieri następny ligowy pojedynek będzie czymś więcej niż tylko zwykłym meczem o punkty.