Ebi zdjął polską klątwę


„Ebi to dobry zawodnik, ale wyraźnie brakuje mu instynktu killera. Kiedy strzela, wydaje się, że nie chce zrobić krzywdy bramkarzowi”- pisała ostatnimi czasy o Smolarku hiszpańska prasa. W spotkaniu z Valladolid, reprezentant Polski udowodnił, że tak nie jest, strzelając premierową bramkę w Primera Division.


Udostępnij na Udostępnij na

Był to pierwszy gol polskiego piłkarza w La Liga od 14 grudnia 1997 r., kiedy to Cezary Kucharski wpisał się na listę strzelców Sportingu Gijon w potyczce z US Salamanca. Później bramki dla swoich ekip w lidze hiszpańskiej próbowali jeszcze strzelać Jerzy Podbrożny (2 mecze w CP Merida) oraz Mirosław Trzeciak (10 spotkań w Osasunie Pampeluna), ale bez powodzenia. Czarną serię przerwał dopiero w niedzielę Ebi Smolarek. Polak od początku swojego pobytu w Santander nie miał łatwo. Jego oficjalna prezentacja zamieniła się w manifest kibiców przeciwko prezydentowi klubu z El Sardinero, Francisco Perni, który, zdaniem fanów działał na szkodę Racingu, sprzedając największe gwiazdy, w zamian nie kupując ich godnych następców. Później był feralny debiut z klubem marzeń Ebiego- Barceloną. Polak bardzo chciał się pokazać przeciwko Katalończykom, ale na murawie spędził tylko dwanaście minut, bo wyleciał z boiska za rzekomy faul na Ericu Abidalu. Kolejne występy były symboliczne: 27 minut z Levante i 29. z Atletico. Dopiero w końcówce września były gracz Borussi Dortmund zaczął grać regularnie. Z Villarreal grał przez 86 minut (miał dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki), a także 90 z Almerią. Wczoraj z boiska zszedł w 81. minucie, przy olbrzymim aplauzie kibiców i z poczuciem dobrze wykonanej pracy. W końcu jak nikt przyczynił się do cennej wygranej nad Valladolid, która pozwoliła Racingowi awansować na 9. pozycję w tabeli Primera Division.

Długa aklimatyzacja Ebiego zaczęła nieco niepokoić kibiców Santander, Smolarka nie oszczędzała również miejscowa prasa. Chwaliła go co prawda za ambicję i waleczność, ale ganiła za brak instynktu snajpera. Najważniejsze, że w tym trudnym dla Polaka okresie, bronił go trener- Marcelinho. – Ebi potrzebuje w tej chwili jednej rzeczy by grać dobrze- czasu – powtarzał na każdym kroku. Musi szybko nauczyć się języka, bo inaczej o komunikacji z kolegami nie będzie mowy. Póki co polski napastnik nie włada hiszpańskim na tyle dobrze, by po zakończeniu kariery pracować jak profesor na filologii hiszpańskiej, niemniej, z partnerami z zespołu rozumie się coraz lepiej. Debiutancką bramkę w La Liga zdobył co prawda po solowej akcji, ale wielokrotnie znakomicie dogrywał piłkę kolegom, bądź oni jemu. Marcelinho przed sezonem zapowiadał, że Racing walczyć będzie o utrzymanie. Ebi z kolei jest zdania, że w miejsce w środku tabeli jest jak najbardziej w zasięgu jego zespołu. Na razie rację ma Polak, ale czy również będzie ją miał na koniec sezonu?

Liderem Primera Division pozostał Real Madryt, który pewnie pokonał Recreativo Huleva 2:0. Tym samym Królewscy zrewanżowali się najstarszemu hiszpańskiemu klubowi, za kompromitującą porażkę z zeszłego sezonu, kiedy na Santiago Bernabeu wygrali goście 3:0, a mecz odbył się w cieniu wielkiej tragedii, bo trzech kibiców Recreativo zginęło w wypadku samochodowym, jadąc na spotkanie do Madrytu. – Znów wygramy 3:0 – buńczucznie zapowiadał przed meczem, Florent Sinama- Pongolle, jeden z bohaterów grudniowej potyczki. Dlaczego nie mam wierzyć w nasz sukces? Wtedy Królewscy myśleli, że obojętnie jak zagrają i tak wygrają. Teraz może być podobnie. Prognozy francuskiego napastnika nie sprawdziły się jednak, bo tym razem górą byli mistrzowie Hiszpanii. Bernd Schuster, po raz pierwszy w tym sezonie nie zastosował w zespole systemu rotacji, co przyniosło pożądane w skutkach efekty. Na gole kibice w Madrycie musieli jednak czekać do 72. minuty. Wtedy to premierowe trafienie w sezonie zaliczył Gonzalo Higuain, a już w doliczonym czasie gry na 2:0 podwyższył Ruud van Nisterlooy. Najwięcej pochwał od trenera Schustera dostał jednak Marcelo. – Bardzo podobała mi się jego gra i to nie po raz pierwszy w tym sezonie – pochwalił po meczu Brazylijczyka. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że z Marcelo, a także Sergio Ramosem, Fabio Cannavaro, Pepe, Gabrielem Heinze i Christophem Meztelderem, Real ma najlepszą obronę na świecie. I w słowach Niemca nie ma ani krzty przesady, wszak Królewscy od 200 minut nie stracili w La Liga gola, trzy ostatnie mecze wygrywając do zera. Nie jest to oczywiście dobra wiadomość dla Jerzego Dudka.

Wyjątkowo jednostronny był hit 9. kolejki Primera Division. Barcelona już po 20 minutach prowadziła z Atletico Madryt 2:0, by ostatecznie wygrać 3:0. Poza tradycyjnie już genialnym Messim, bohaterami spotkania z Los Rojiblancos byli gracze ostatnio ostro krytykowani, a więc Deco i Xavi. Znakomicie spisał się również Ronaldinho. – Na początku sezonu graliśmy słabo i straciliśmy kilka ważnych punktów. Teraz jednak wszystko wraca do normy – nie posiadał się z radości po zwycięstwie z Atletico, prezydent Blaugrany, Joan Laporta.

Zachęcamy też do słuchania radiowego podsumowania 9. kolejki Primera Division, w audycji Mateusza Święcickiego „W rytmie La Liga”, we wtorek 9.10 po 17:00, na antenie radia iGol FM.

Link do słuchania radia: http://fm.igol.pl/igol.m3u Aby słuchać audycji w iGol FM należy posiadać zainstalowany Winamp w wersji 5.2, lub nowszej, bądź dowolny program muzyczny obslugujący format AAC+.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze