Notes taktyka: Duchy przeszłości nadal straszą. Analiza meczu Villarreal – Lech Poznań


Dogłębna analiza pierwszego meczu „Kolejorza” w Lidze Konferencji

9 września 2022 Notes taktyka: Duchy przeszłości nadal straszą. Analiza meczu Villarreal – Lech Poznań
Pawel Jaskolka / PressFocus

Dziwny był to wieczór w ciepłej Walencji. Z jednej strony Lech Poznań rozegrał naprawdę solidne spotkanie i przez sporą część meczu walczył jak równy z równym z wiele lepszym Villarrealem. Z drugiej strony jednak, któryś już raz w tym sezonie, kilka minut zapaści i utraty koncentracji pozbawia „Kolejorza” szansy na cenne punkty.


Udostępnij na Udostępnij na

Villarreal przystępował do inaugurującego meczu Ligi Konferencji w bardzo dobrych humorach. Drużyna nie przegrała w lidze dotychczas żadnego meczu, a punkty straciła tylko raz po bezbramkowym remisie z Getafe. Gra podopiecznych Unaia Emery’ego w ostatnim czasie naprawdę mogła się podobać. Półfinaliści poprzednich rozgrywek Ligi Mistrzów prezentują się jeszcze lepiej niż przed wakacjami, a do swojego repertuaru dodali kilka nowych rozwiązań. Na mecz z drużyną o kilka klas piłkarskich gorszą, czyli Lechem Poznań, trener postanowił wybrać mocno rezerwowy skład. W bramce pierwszy raz w tym sezonie stanął Duńczyk Filip Jörgensen, natomiast atak zespołu stanowili Jose Luis Morales oraz Alejandro Baena. Na ławce rezerwowych usiedli kluczowi dla klubu gracze, tacy jak Pau Torres, Gerard Moreno czy Dani Parejo.

Lech po fatalnym ligowym początku i blamażu w Baku podczas meczu z Karabachem wrócił ponownie na dobre tory. Drużyna Johna van den Broma wygrała trzy ostatnie ligowe spotkania i w żadnym z nich nie straciła bramki. Wydaje się, że trener znalazł optymalny środek pola, w którym występuję Jesper Karlström i Nika Kvekveskiri. To właśnie oni stanowili kręgosłup Lecha na mecz z Villarrealem, a w środku do nich dołączył jeszcze Radosław Murawski. Resztę składu uzupełniali między innymi Pedro Rebocho i Joel Pereira, grający na bokach obrony. Dwóm Portugalczykom dostała się nawet pochwała od trenera rywali Unaia Emery’ego.

Lech Poznań nie zaczął dobrze sezonu, ale mamy do niego duży szacunek. Ma dobrych bocznych obrońców i względnie stabilny środek pola. Lubi utrzymywać się przy piłce, a my chcemy mu to utrudnić i zrobić pierwszy krok na drodze do wygrania grupy.

Lech Poznań
Składy. Źródło: SofaScore

Lech Poznań w wysokim pressingu

Naprawdę nie mógł się ten mecz lepiej zacząć dla Lecha Poznań. Mistrz Polski bardzo dobrze wykorzystał nieporadność i brak zorganizowania w ustawieniu przy wznowieniu rywala. Ishak zaatakował niepewnie grającego nogami bramkarza, jednocześnie zasłaniając możliwość podania do środkowego stopera znajdującego się na skraju pola karnego. Amaral natomiast doskoczył do prawego obrońcy, który właśnie otrzymał podanie. Dwóch pomocników „Kolejorza”, czyli Karlström oraz Murawski, cały czas było blisko środkowych pomocników przeciwnika, którzy chcieli dać alternatywę do gry.

Lech Poznań

Kiedy prawy obrońca, czyli de la Fuente, postanowił przyjąć piłkę do środka, była to sytuacja wręcz idealna dla Lecha. Ishak z Amaralem podwoili zawodnika z piłką. Pomocnicy cały czas kryli pomocników.

Będąc pod wielką presją, de la Fuente popełnił błąd, za daleko wypuszczając sobie piłkę, którą przejął Mikael Ishak i wystawił na pustą bramkę do Michała Skórasia. I tak Lech był na prowadzeniu już od 2. minuty meczu.

Lech nadzwyczaj odważnie rozpoczął tę rywalizację, co najwyraźniej musiało również zdziwić też graczy „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Villarreal wyglądał, jak gdyby był zaskoczony odważnym podejściem gości, i chwilę zajęło, zanim piłkarze Emery’ego na dobre zaczęli grać w piłkę. Oczywiście niemożliwe jest grać cały czas w tak wysokiej obronie. Więc Lech z biegiem czasu coraz mniej agresywnie napierał na rywali.

Przekształcenia Villarrealu

Zeszłoroczny półfinalista Ligi Mistrzów we wczorajszym meczu zmieniał swój system taktyczny w zależności od fazy akcji.

4-4-2

Podczas wznowień od bramki podopieczni Emery’ego starali się jak najbardziej wykorzystywać szerokość boiska. Dwójka stoperów ustawiała się dość daleko od siebie, a boczni obrońcy stali przy liniach bocznych. Dalej dwóch pomocników, wyżej nad nimi wąsko duet napastników, a najwyżej skrzydłowi. I to jest tutaj właśnie najciekawsze. Rola skrzydłowych we wznowieniach Villarrealu. Można powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju znak jakości Unaia Emery’ego. Coś, co stosuje od dawna, i jest jednym z głównych propagatorów tego pomysłu. To właśnie wykorzystanie skrzydłowych w tym elemencie gry w dużym stopniu przyczyniło się do zwycięstwa u siebie nad Bayernem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Na czym to polega? Mianowicie zadaniem bocznych pomocników było ustawianie się bardzo wysoko i szeroko, ażeby po pierwsze, rozciągnąć trzecią linię defensywną Lecha, a po drugie, przytrzymać przeciwnych bocznych obrońców właśnie w tej linii.

Villarreal
Obrońcy i środkowi pomocnicy w fazie wyprowadzenia
Villarreal
Napastnicy i skrzydłowi w fazie wyprowadzenia

W defensywie obowiązywało główne ustawienie Villarrealu. Formacja 4-4-2 jest w pewien sposób kręgosłupem defensywnym dla Emery’ego i to u niego pozostanie bez zmian, niezależnie od przeciwnika. Natomiast w samym 4-4-2 jest możliwa nieskończona ilość wariacji. Piłkarze Villarrealu we wczorajszym meczu często reagowali na ofensywne 4-3-3 Lecha Poznań. Polegało to na tym, że odpuszczali oni bocznego obrońcę ustawionego po drugiej stronie, niż w tym momencie znajdowała się piłka.

Villarreal
Villarreal w obronie

Wszystko po to, aby móc jeden do jeden pokryć pozostałych i aktywnych w tym czasie zawodników rozegrania Lecha. Czyli jeden ze środkowych pomocników podchodził wyżej do „szóstki” i w ten sposób pomagał napastnikom, zapewniając równowagę 3 vs 3 w pierwszej strefie obrony. Lecz oczywiście wyjście jednego z graczy z pomocy oznaczało, że to właśnie tam ktoś z przeciwników pozostanie bez krycia. Więc wtedy Chukwueze przejmował „ósemkę” Lecha, odpuszczając tym samym Rebocho na lewej obronie. Gdyby odpuszczony zawodnik otrzymał jednak podanie, wszyscy obrońcy mieli czas, aby odpowiednio się przesunąć i zamknąć przestrzeń.

3-4-3

Natomiast kiedy drużynie Villarrealu udało się wyjść z ewentualnego pressingu Lecha i złapać ustawienie, przechodzili oni wtedy na system 3-4-3. Lewy obrońca Johan Mojica przenosił się wyżej na lewe wahadło. Prawy defensor de la Fuente schodził do pozostałych dwóch stoperów, a Manu Trigueros przechodził do ataku.

Villarreal
Villarreal w ustawieniu 3-4-3 podczas ataku pozycyjnego

Odpowiedź „Kolejorza” na sposób rozegrania przeciwnika

Nie gorszy od Hiszpanów był również nasz skromny Lech. Mistrz Polski również, głównie w defensywie, stosował taktyczne rozwiązania. John van den Brom ustawił swój zespół w formacji 4-1-4-1, aby móc nakładać presję na niepewnie grających w tym meczu stoperów przeciwnika. Kluczem było również bliskie krycie dwóch rozgrywających pomocników przeciwnika i niedanie im możliwości do obrócenia się w stronę bramki.

Lech Poznań
4-1-4-1 Lecha w obronie

Przeszywające podania jako broń śmiertelna

Czysto teoretycznie Lech Poznań był ustawiony w bardzo dobry sposób i przez większość pierwszej połowy Villarreal nie był w stanie wykreować specjalnie dogodnych sytuacji. Głównie piłkę na prawej stronie otrzymywał Chukwueze i próbował indywidualnym dryblingiem coś zdziałać. Prędzej czy później musiały się jednak pojawić jakieś niedogodności i zaniedbania. Jak się okazało, dużym problemem dla poznańskiej defensywy byli zawodnicy ustawieni pomiędzy drugą a trzecią linią obrony Lecha. Z biegiem czasu gospodarze zauważyli, że w strefie pomiędzy liniami ustawiony jest tylko jeden zawodnik Lecha, czyli Nika Kvekveskiri. Dlatego postanowili stwarzać tam przewagę dwa na jeden.

Niestety plan przeciwników podziałał, i to niezwykle skutecznie. Dziewięć minut. Tylko tyle czasu wystarczyło, aby Lech Poznań utracił całe prowadzenie i stracił aż trzy gole. Najgorsze jest to, że dwie z trzech utraconych bramek miały w sobie wspólny pierwiastek, czyli właśnie penetracyjne podania we wspomnianą strefę niebezpieczeństwa.

Villarreal
Podanie inicjujące bramkę na 1:1
Villarreal
Podanie inicjujące bramkę na 2:1

Po raz kolejny, podobnie jak w eliminacjach do Ligi Mistrzów i starciu z Karabachem Agdam, Lechowi Poznań przydarzyły się tragiczne minuty słabości. Oczywiście większość nawet topowych europejskich zespołów w każdym meczu przeżywa takie fragmenty. Jednak nie tracą oni w tym czasie aż tylu bramek. Taki trudny moment trzeba po prostu za wszelką cenę przetrwać, zagryźć zęby i grać dalej.

Impuls po zmianie stron

Po przerwie mieliśmy niemalże sytuację kopiuj-wklej z pierwszych minut meczu. Ponownie Lech podszedł wyżej w agresywnym pressingu. I znowu nieco mniej ograni obrońcy Villarrealu mieli sporo kłopotów. Najpierw po wybiciu piłki przez przeciwnika udało się wyprowadzić bezpośredni atak, po którym ręką w polu karnym zagrał jeden z obrońców gospodarzy. Karnego bardzo pewnie wykorzystał  kapitan Mikael Ishak. Kilkanaście minut później znowu dość wysoko udało się przejąć piłkę i Michał Skóraś znakomicie znalazł w polu karnym Ishaka, który wyrównał stan meczu.

Lech Poznań
Pressing przed golem na 3:3, praktycznie taki sam jak przy pierwszej bramce Lecha
Lech Poznań
Bardzo ważny pojedynek wygrany przez Rebocho
Lech Poznań
Natychmiastowe podanie do przodu, kiedy defensywa rywala jest jeszcze szeroko ustawiona po fazie wznowienia
Lech Poznań
Świetny ruch Ishaka i fantastyczne podanie Skórasia

Zmiany sposobów bronienia

Trener John van den Brom bardzo szybko też przeanalizował błędy z pierwszej połowy i natychmiast wyciągnął wnioski. Lech Poznań po przerwie lepiej zamykał środek pola, a szczególnie przestrzeń pomiędzy liniami. Gdy „Kolejorz” przechodził do średniej obrony, wtedy Jesper Karlström obniżał swoją pozycję i pomagał Kvekveskiriemu w strefie przed ostatnią linią.

Lech Poznań
Zadania defensywne Karlströma w drugiej połowie

W 63. minucie meczu trener Unai Emery zorientował się, że z Lechem to nie ma żartów. Hiszpański szkoleniowiec postanowił sprowadzić posiłki i przywołał z ławki podstawowych zawodników, którzy dotychczas znajdowali się na ławce. Na placu pojawili się Gerard Romero, Dani Parejo i Kiko Femenia. Zastąpili na pozycjach swoich odpowiedników, więc plany taktyczne pozostały nienaruszone.

Ostatni kwadrans spotkania w wykonaniu mistrza Polski był już tylko niecierpliwym oczekiwaniem na utrzymanie wyniku i zainkasowanie ważnego punktu. Z tego względu, jak i też zapewne pod wpływem zmęczenia, drużyna ustawiła się w niskiej obronie w 4-5-1.

Lech Poznań
Lech w niskiej obronie

Niewiele zabrakło, ale kilka minut przed końcem spotkania świetnym strzałem z dystansu popisał się Francis Coquelin i dał prowadzenie gospodarzom. No i niestety, po całkiem dobrym występie Lech Poznań przegrał w Walencji. Ale pewne jest jedno, po takiej porażce nie ma się czego wstydzić. Jedyne, co może martwić, to fakt, że Lech kolejny raz zbyt późno wyciąga wnioski i reaguje na własne problemy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze