Ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba na środowisko piłkarskie. Argentyńczyk zachorował na raka jąder i przechodzi bardzo trudną walkę o powrót do zdrowia. Jak sam mówi, opowiada swoją historię, aby wesprzeć innych chorych.
Piłkarz kojarzony przez kibiców głównie z powody gry dla Newcastle oraz kadry narodowej, zachorował na nowotwór w 2013 roku. Wtedy choroba miała dość poważne stadium i konieczna była wyniszczająca chemioterapia. Mimo tego, po jakimś czasie udało mu się nawet wrócić na boisko.
Szczególnie dramatyczne są wspomnienia piłkarza opublikowane przez „TyCSports”: Odkryłem guz w jądrze i udałem się do lekarza. Tam uzyskałem potwierdzenie, że to nowotwór. Po diagnozie wracałem do domu płacząc. (…)Najciężej znosiłem wypadanie włosów, bardzo chciałem, aby mi pozostały. Przy takiej chorobie inne zmartwienia nie mają żadnego znaczenia.
Cała sprawa ma jednak drugą, znacznie bardziej bulwersującą stronę. Otóż, gdy zawodnik poinformował klub o swojej chorobie, ten postanowił się z nim pożegnać i oddać na wypożyczenie do Norwich. Gdy o się o tym dowiedziałem nie mogłem uwierzyć, że tak ceniony klub jak Newcastle mógł postąpić w taki sposób. Słowa samego piłkarza rozwiewają wszelkie wątpliwości: Gdy powiedziałem o tym w klubie, dowiedziałem się, że muszę odejść.
Nie wiem jak Wy, ale ja kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć zachowania właścicieli „Srok”. Przecież w momencie, gdy człowiek dowiaduje się o takim nieszczęściu, potrzebuje wsparcia, a były już zespół zamiast mu go udzielić, jeszcze go dołował. Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć pobudek jakie nimi kierowały. Newcastle nie jest przecież klubem ledwo wiążącym koniec z końcem, którego nie było by stać na wsparcie dla swojego podopiecznego.
Na co dzień specjalizuję się ligą hiszpańska, więc podam Wam przykłady z mojej, że tak powiem ligi. Eric Abidal i Tito Vilanova od pierwszych dni swojej choroby mogli liczyć na wsparcie całego sztabu Barcelony, który o każdej porze dnia i nocy był gotowy im pomóc. Owszem Francuz po zakończeniu umowy odszedł ze stolicy Katalonii, ale był już wtedy całkowicie zdrowy i sam chciał szukać nowych wyzwać.
Gdy cała sprawa wyszła na jaw, Jonas otrzymał słowa wsparcia z różnych stron środowiska piłkarskiego. Oto przykłady:
Wish u all the best and speedy recovery for the fight against cancer big man!!! 💪💪 #JonasGutierrez pic.twitter.com/z2ZdasX0Mb
— Prince Boateng (@KPBofficial) September 17, 2014
Everyone at Swansea City would like to wish @elgalgojonas a speedy recovery. #GetWellSoonJonas pic.twitter.com/NT6C2sESi6
— Swansea City AFC (@SwansOfficial) September 17, 2014
Piłkarz z resztą później podziękował na twitterze za słowa wsparcia, jakie napłynęły do niego.
Gracias por todos los mensajes de apoyo. Mirando siempre para adelante. Thanks for all the messages. Always looking fordward.
— Jonas Gutierrez (@elgalgojonas) September 16, 2014
A samemu piłkarzowi życzymy, aby udało mu się wygrać walkę z tą wstrętną chorobą, której udało się niestety wygrać chociażby z Vilanovą. #animoJonas