Derby Rotterdamu dla Sparty, niespodzianka w Fryzji


Bardzo ciekawie zapowiadały się mecze w Rotterdamie, Heerenveen i Bredzie w ramach 8. kolejki holenderskiej Eredivisie. Zgodnie z przewidywaniami dostarczyły one kibicom wielu emocji, a w niektórych przypadkach doszło do niespodziewanych rozwiązań...


Udostępnij na Udostępnij na

NAC Breda – Twente Enschede

Przed tym spotkaniem trudno było jednoznacznie wskazać faworyta. NAC co prawda w poprzedniej kolejce tylko zremisowało z Utrechtem, lecz trzeba wziąć pod uwagę, że spotkanie to podopieczni Roberta Maaskanta grali na wyjeździe. O tym, że gra w Utrechcie do łatwych nie należy, mogły przekonać się najlepsze ekipy Eredivisie z Wielką Trójką na czele.
Z kolei w Enschede panował bardzo optymistyczny nastrój związany z ostatnimi wygranymi piłkarzy Twente. Po sukcesie w pucharze UEFA, w pojedynku z hiszpańskim Racingiem Santander (wygrana 1:0), w ostatniej kolejce Twente także wygrało, pokonując na wyjeździe Vitesse Arnhem.

To właśnie mecz pomiędzy NAC i Twente przez wielu nazywany był mianem najciekawszego pojedynku 8. serii spotkań, przysłaniając Derby Rotterdamu.
Lepiej rozpoczęli goście, którzy od początku ruszyli do ataku, czego skutkiem była bramka w 11. minucie autorstwa Edsona Braafheida po podaniu Douglasa. Twente po zdobyciu prowadzenia skoncentrowało się na obronie rezultatu, a zawodnicy konsekwentnie realizowali założenia taktyczne trenera Steve’a McClarena. Znakomicie grający dzisiaj defensorzy ekipy z Enschede nie pozwolili na wiele napastnikom Bredy, wśród których był będący w wysokiej formie Matthew Amoah.

Do końca rywalizacji wynik nie zmienił się i gospodarze z Arke Stadion mogli świętować kolejne z rzędu zwycięstwo. Po słabym początku i krytyce działań trenera McClarena zdaje się, że drużyna z Enschede wychodzi na prostą i wraca do formy z poprzedniego sezonu.

Sparta Rotterdam – Feyenoord Rotterdam

W Rotterdamie nadszedł czas pojedynku derbowego. Niestety w tym sezonie nie wzbudza on większych emocji głównie dzięki słabej postawie obu drużyn w tych rozgrywkach. Feyenoord zajmuje dopiero 15. miejsce w ligowej tabeli, wyprzedzając o jedną lokatę… lokalnego rywala. Dawno nie było takiej sytuacji, aby i Feyenoord, i Sparta przed derbami znajdowały się na tak niskich pozycjach w tabeli, jednak to tylko mogło skutecznie wpłynąć na rywalizację, bowiem szanse przed pierwszym gwizdkiem sędziego były wyrównane.

Jak to zwykle bywa z pojedynkami lokalnymi, na początku spotkania żaden z zespołów nie kwapił się, aby jako pierwszy przejąć inicjatywę na boisku. Pierwsze słowo należało do bardziej utytułowanego Feyenoordu, który to w 40. minucie za sprawą Leroya Fera wyszedł na prowadzenie. Radość kibiców Kameraden nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ 120 sekund później Arne Slot strzelił gola dającego wyrównanie.

Po takiej końcówce pierwszej połowy z wielkimi apetytami można było oczekiwać na rywalizację w drugiej części. Niestety podobnie jak wcześniej długo przyszło czekać na kolejne trafienia. Gdy w końcówce wydawało się, że nic się już nie zmieni i spotkanie zakończy się sprawiedliwym remisem, Rydel Poepon zanotował zwycięskie trafienie dla Sparty.
Nawet pomimo słabej dyspozycji Feyenoordu wynik ten jest niespodzianką i powoduje, że Feyenoord spada na pozycję w strefie spadkowej holenderskiej ligi. Jest to jedno z najsłabszych rozpoczęć sezonu w wykonaniu czternastokrotnego mistrza Holandii. Czy wobec tych wyników zarząd klubu podejmie jakieś gwałtowne decyzje, które zmienią obraz gry Feyenoordu ?

SC Heerenveen – Vitesse Arnhem

W ciężkiej sytuacji znajduje się Vitesse w obecnych rozgrywkach. Przedostatnie miejsce z dwupunktowym dorobkiem na pewno nie odzwierciedla przedsezonowych oczekiwań wobec piłkarzy z stadionu Gelredome. Natomiast kibice „Dumy Fryzji” także muszą przeżywać huśtawkę nastrojów, bowiem ich zespół gra w kratkę i cudowne mecze przeplata bardzo słabymi.

Trener Heerenveen, Trond Sollied, przed pojedynkiem został zmuszony do zmiany gracza podstawowej jedenastki (młodziutki bramkarz, Kenny Steppe, zastąpił dotychczas pierwszorzędnego gracza na tej pozycji, Briana Vandenbussche). To właśnie w tej zmianie swoją szansę upatrywali piłkarze z Arnhem, bo – jak wiadomo – ligowe debiuty szczególnie dla golkiperów bywają bardzo ciężkie.

Przez długi czas utrzymywał się jednak wynik bezbramkowy, ale nikt z kibiców zgromadzonych na Abe Lenstra nie przewidywał takiego scenariusza wydarzeń, jaki miał miejsce w końcowych momentach spotkania. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego wynik otworzył Santi Kolk, a gdy dwie minuty później następnego gola dołożył Nicky Hofs, sensacja stała się faktem. Vitesse dzięki wygranej zrównało się punktami z Feyenoordem, natomiast Heerenveen utrzymało ósmą lokatę w tabeli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze