Derby Łodzi, część 75. Jak wygląda to w liczbach?


Kto częściej zgarniał trzy punkty? Kto strzelił więcej goli? Statystyki przed derbami miasta włókniarzy

6 marca 2021 Derby Łodzi, część 75. Jak wygląda to w liczbach?
ŁKS Łódź/Cyfrasport

Najbliższe derby Łodzi zostaną rozegrane o bardzo nietypowej porze, bo o 12:40. Godzina nie sprzyja takiemu widowisku, ale co można na to poradzić. Pozostaje tylko liczyć, że piłkarze staną na wysokości zadania i ten, bez wątpienia, bardzo ważny dla nich mecz będzie całkiem dobrym do oglądania spotkaniem. Jak zawsze przed takim starciem przyjrzeliśmy się temu, co mówią nam o nim liczby. Oto solidna garść statystyk, z którymi warto się zapoznać. 


Udostępnij na Udostępnij na

Walka o awans do PKO BP Ekstraklasy wciąż jest kwestią otwartą dla sporej liczby klubów. Wielu chętnych, a tylko trzy ekipy mogą zagrać w kolejnym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Przed rozpoczęciem obecnej kampanii w gronie faworytów do awansu wymieniano dwa łódzkie zespoły. Ze względu na ich historię i markę w polskiej piłce drużyny te zawsze będą widziane w grze o najwyższe cele. 

Początek tego sezonu w wykonaniu podopiecznych Wojciecha Stawowego był po prostu niesamowity. Spadkowicz z ekstraklasy rozpoczął od siedmiu zwycięstw z rzędu w Fortuna 1. Lidze. Nie dało się lepiej. Szybko potwierdził swój akces do awansu, ale druga część rundy jesiennej była fatalna. Pierwszy mecz co prawda przegrali dopiero 18 listopada, ale później zaliczyli okropną serię sześciu spotkań bez trzech punktów. Przełamali się dopiero w poprzedniej kolejce, w starciu z Odrą Opole. 

Widzewiacy na starcie rundy jesiennej byli na drugim biegunie. Trzy porażki z rzędu, a następnie dobre mecze przeplatane tymi gorszymi. Rok zakończyli na 13. miejscu w ligowej tabeli, strzelając zaledwie 13 goli. Teraz jednak wygląda to lepiej, a poza tym – jak każdy z nas wie – derby rządzą się swoimi prawami. Więcej o naszych przewidywaniach znajdziecie tutaj albo na naszym kanale na YT

Derby Łodzi w pierwszej lidze

Poprzednie derby Łodzi odbyły się we wrześniu ubiegłego roku. W 3. kolejce tego sezonu gospodarzem tego starcia był Widzew, który w obecności około sześciu tysięcy kibiców na trybunach – tak, wtedy mecze odbywały się z udziałem fanów – przegrał z ŁKS-em 0:2. Jak zostało już wspomniane, goście z al. Unii byli w tamtym momencie trwającej wciąż kampanii po prostu nie do zatrzymania. „Czerwono-biało-czerwoni” prezentowali się zaś bardzo słabo, dlatego triumf „Rycerzy Wiosny” nie był zaskoczeniem. 

Zwycięstwo ŁKS-u było jednocześnie przełamaniem złej passy w meczach z odwiecznym rywalem na drugim poziomie rozgrywkowym, bowiem do tego spotkania trzy razy przegrali i tyle samo zremisowali. Zatem zbliżające się 66. ligowe derby będą ósmym pojedynkiem na zapleczu ekstraklasy. A jeśli o liczbach już mowa, warto spojrzeć na bilans bramkowy. W siedmiu rozegranych meczach w sumie padły 22 bramki, co daje nam ponad trzy gole na spotkanie. 

Imponująca średnia, ale czy możemy spodziewać się, że teraz piłkarze nawiążą do tego wyniku? Na upartego tak, bo jak widać w tweecie poniżej, ŁKS zdobywa ponad dwie bramki na mecz, zaś Widzew niespełna trafienie na spotkanie. Dlatego końcowy rezultat może zakręcić się gdzieś w okolicach trzech goli. Warto zapoznać się z resztą statystyk z tego sezonu przygotowanych przez Statscore.

Jesteśmy Wam jeszcze winni, aby przedstawić liczbę strzelanych bramek przez dany zespół w pierwszej lidze. Z 22 trafień, które padły w derbach Łodzi na tym poziomie, aż 13 zdobył Widzew. Natomiast najskuteczniejszym zawodnikiem w tej rywalizacji w pierwszej lidze jest Bartłomiej Grzelak, który w sezonie 2005/2006 ustrzelił dwa dublety. 

Ogólnie o derbach 

Najbliższy pojedynek będzie starciem numer 75 w ogóle, a 66. w rozgrywkach ligowych. Według niektórych źródeł pierwszy mecz miał miejsce w 1911 roku. Pierwsze oficjalne spotkania datowane są jednak na rok 1926. W marcu doszło wówczas do rywalizacji w Pucharze Polski na szczeblu regionalnym. ŁKS pewnie pokonał Widzew 3:0. W tym samym roku rozegrano jeszcze dwa pojedynki. Oba zakończone zwycięstwem „Biało-czerwono-białych” (5:2 i 7:1). Rywalizacja ta toczyła się na poziomie ligi okręgowej (nie utożsamiać z obecną ligą okręgową, bo wtedy najlepszy zespół w danym regionie miał prawo walki o tytuł mistrza Polski). 

Do pierwszego starcia ligowego doszło dopiero w roku 1948. Na wówczas najwyższym poziomie rozgrywkowym górą, i to dwukrotnie, był ŁKS, który dwa razy rozgromił widzewiaków. Kolejno 6:2 i 6:1. Do regularnej rywalizacji powrócono dopiero w połowie lat 70. Widzew od tamtej pory zaczął sukcesywnie nadrabiać, przez co w 1985 roku pierwszy raz wyszedł na prowadzenie. Dzięki zwycięstwu 4:1 po dwóch bramkach Dziekanowskiego, trafieniu Smolarka i Kajrysa zespół z alei Piłsudskiego miał korzystniejszy bilans bezpośrednich spotkań (licząc od 1926 roku). 

Natomiast na korzystniejszy bilans bramkowy przyszło widzewiakom czekać zdecydowanie dłużej. Bowiem dopiero w 1999 roku najpierw zrównali się z odwiecznym rywalem pod względem zdobytych goli (licząc od 1926), a później wygrywając 3:2 na stadionie ŁKS-u, wyszli w tym zestawieniu na prowadzenie, na którym są po dziś dzień. Bramkę dającą wtedy trzy punkty zdobył w 83. minucie Marcin Zając. 

Uwzględniając wszystkie spotkania (74), bilans zdobytych goli jest jeszcze korzystniejszy dla Widzewa, który w sumie do siatki trafiał 102 razy. Ełkaesiacy mają tych bramek 95 na swoim koncie. Różnica zatem jest niewielka. Podobnie jest, gdy przyjrzymy się ogólnemu bilansowi meczów. 27 remisów, 27 zwycięstw „Czerwono-biało-czerwonych” i 20 zwycięstw „Rycerzy Wiosny”. 

Komu służy marzec?

Ze statystycznego punktu widzenia warto przyjrzeć się temu, jak wygląda derbowa rywalizacja w marcu. Która drużyna czuje się lepiej w trzecim miesiącu roku? Jak się okazało, liczby zdecydowanie przemawiają za podopiecznymi trenera Dobiego. Jak dotychczas rozegrano 11 takich spotkań. W siedmiu górą byli widzewiacy, dwa zakończyły się triumfem ŁKS-u i dwa podziałem punktów.

Oba zespoły nigdy dotąd nie mierzyły się ze sobą w dniu 6 marca. Co ciekawe, gdy pojedynek w marcu kończył się remisem, to w każdym przypadku był on bezbramkowy. Ostatni raz natomiast derby Łodzi odbyły się w tym miesiącu 11 lat temu, w 2010 roku. W tamtym spotkaniu na stadionie przy al. Unii padło aż pięć goli. Widzew wówczas rozbił ŁKS aż 4:1. Jedną z bramkę zdobył grający dziś w ekipie „Czerwono-biało-czerwonych” Marcin Robak. 

Kilka ciekawostek 

Wspominaliśmy w artykule o ogólnym bilansie tej rywalizacji na przestrzeni lat. Warto jednak zawęzić nieco obszar i spojrzeć na to, jak wyglądają statystyki w XXI wieku. Czy Widzew dalej ma taką przewagę nad odwiecznym rywalem? Do tej pory rozegrano 15 spotkań. Ponad połowa z nich, a dokładniej osiem zakończyła się podziałem punktów. Najczęściej był to bezbramkowy remis. Cztery razy triumfował klub z al. Piłsudskiego, zaś trzykrotnie „Rycerze Wiosny”. Jak widać, w tym stuleciu rywalizacja derbowa jest zacięta. W przypadku wygranej ŁKS-u w najbliższym starciu będzie idealny remis. 

A jeśli już o zwycięstwie „Biało-czerwono-białych” mowa, to po raz ostatni byli oni górą w dwóch spotkaniach derbowych z rzędu w 1988 roku. Tak naprawdę musimy cofnąć się aż do końcówki lat 80. Wtedy w kwietniu i później w sierpniu – były to dwa różne sezony – ełkaesiacy wygrali skromnie 1:0 na własnym obiekcie. Natomiast w jednym sezonie ligowym tylko raz ŁKS pokonał Widzew w obu meczach (nie licząc meczów w łódzkiej klasie A, gdy liga nie była jeszcze scentralizowana). Było to w 1948 roku. Podopieczni Wojciecha Stawowego mogą zatem przejść do historii. 

Jeśli przyjrzymy się łódzkiej rywalizacji w tzw. nowej erze, czyli po reaktywacji obu klubów, to jak dotychczas widzewiacy są bez wygranej. Dwukrotnie (w trzeciej lidze) spotkanie kończyło się podziałem punktów, a raz (w Fortuna 1. Liga) górą byli gracze z al. Unii. Ostatnia ciekawostka dotyczy serii Widzewa bez porażki na wyjeździe w derbach Łodzi. Po raz ostatni piłkarze grający w zazwyczaj czerwonych koszulkach musieli uznać wyższość odwiecznego przeciwnika na jego stadionie w kwietniu 2008 roku. Dwa celne dośrodkowania Sebastiana Mili na bramki zamienili Marcin Adamski i Tomasz Kłos. Kolejne trzy mecze to zwycięstwo i dwa remisy. Jak będzie tym razem?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze