To było do przewidzenia, 5 drużyna Primera Division do końca walczy o grę w Lidze Mistrzów. Aby to osiągnąć musi zdobyć 6 punktów i liczyć na potknięcie Atletico Madryt.
Po dzisiejszym meczu kibice Sevilli na pewno nie mogą tracić nadziei. Ich ulubieńcy wygrali 2:0 lokalne derby i wciąż walczą. Atletico wprawdzie wygrało swoje spotkanie, ale ostatecznie wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. W 38 kolejce Atletico zmierzy się z Valencią, a Barcelona z Realem Murcią. Jeżeli oba zespoły przegrają, a Sevilla wygra swój mecz z Athletic Bilbao to ma szanse zająć nawet 3 miejsce. Jednak wszystko wyjaśni się już za tydzień.
Tymczasem dzisiaj mecz na stadionie Betisu nikogo nie zachwycił. Faworyt był tylko, jeden i to on przez cały mecz dyktował warunki. Podopieczni Manolo Jimeneza od początku przebywali głównie na połowie rywala. Betis co było widać już po ustawieniu, nastawił się na grę z kontry, licząc na ewentualny błąd Sevilli. Jednak plan się nie powiódł i już w 33 minucie, golkiper Betisu musiał wyciągać piłkę z siatki po zabójczym strzale Luisa Fabiano. Po zmianie połów, tak naprawdę nic się nie zmieniło. Sevilla przeważała, czego ukoronowaniem była kolejna bramka, zdobyta tym razem po stałym fragmencie gry.
Dośrodkowanie z rzutu rożnego, na gola zamienił Fazio. W 56 minucie doszło do ostrego spięcia między Danim Alvesem a Arzu i sędzia zmuszony był odesłać obu zawodników do szatni. Przez resztę spotkania sytuacja nie uległa zmianie i to Sevilla mogła się cieszyć ze zdobycia 3 punktów.