Nowy nabytek Milanu, Nigel de Jong, stwierdził, że słaby początek sezonu to efekt sporych zmian kadrowych, do jakich doszło w klubie ostatniego lata. Jego zdaniem zespół potrzebuje czasu i wsparcia kibiców.
Ostatnie miesiące dla Milanu nie są zbyt udane. Najpierw klub stracił swoich dwóch przywódców: Zlatana Ibrahimovicia i Thiago Silvę, którzy powędrowali do PSG, w ich miejsce nie pozyskał w zasadzie żadnej gwiazdy. Bo Giampaolo Pazzini, Bojan Krkić czy też Nigel de Jong z miejsca raczej problemów nie rozwiążą. Potem w lidze na San Siro zespół zanotował najgorszy start od 80 lat. W trzech meczach Serie A klub doznał dwóch porażek po 0:1, na dodatek z niezbyt wymagającymi rywalami: Sampdorią Genua i przedwczoraj z Atalantą Bergamo. Na osłodę wygrał z Bologną 3:1. Nowy piłkarz „Rossonerich”, który ostatniego dnia okna transferowego został wypożyczony z Manchesteru City, Nigel de Jong, wierzy, że wkrótce drużyna zacznie odnosić zwycięstwa.
– Zawsze jestem optymistą i dlatego tu jestem. Milan to zawsze Milan i musimy grać, aby wygrywać i uzyskiwać dobre wyniki.
– Fani są naszym dwunastym zawodnikiem, są bardzo dla nas ważni. Rozumiem, że trudno jest czekać, ale zespół jest w trakcie przebudowy.
Holender skomentował też ostatnią, sobotnią porażkę Milanu.
– Nie myślę o sobie, jesteśmy zespołem, musimy uczyć się na swoich błędach. Kiedy grasz z drużynami takimi jak Atalanta, stają się one wówczas nieustraszone, ale musimy patrzeć na siebie.
Milan będzie miał okazję do rewanżu za kolejną porażkę u siebie już jutro, kiedy to zagra z Anderlechtem Bruksela na inaugurację grupy C Ligi Mistrzów.
– Anderlecht będzie trudnym przeciwnikiem, jeśli wygramy, zrobimy pierwszy krok w dobrym kierunku.