Dawid Kownacki wstaje powoli z kolan


Czy wreszcie wróci szczęście do 23-latka?

26 września 2020 Dawid Kownacki wstaje powoli z kolan
Pixathlon / Sipa / PressFocus

W ostatnich miesiącach chyba nie ma bardziej pechowego polskiego piłkarza. Dawid Kownacki „uwolnił się” z Sampdorii Genua po to, aby wreszcie zacząć grać na wyższym poziomie i być nadzieją dla reprezentacji Polski. Od przenosin do Düsseldorfu zaczęło się pasmo niepowodzeń. Zmiana pozycji na skrzydłowego, liczne kontuzje, a jak już miał wrócić na prostą, dopadł go koronawirus. Pewnie wielu już nazwało go najdroższym niepowodzeniem transferowym Fortuny w historii. Ale być może wreszcie pojawi się więcej szczęścia przy Polaku. Dzisiaj został bohaterem F95, kiedy po wejściu na boisko zdobył gola decydującego o zwycięstwie.


Udostępnij na Udostępnij na

Dawid Kownacki swoją przygodę z piłką nożną za granicą zaczął w lipcu 2017 roku. Wtedy jako kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski U-21 i jej wyraźny lider przeszedł do Sampdorii Genua. We Włoszech miał podnieść swój poziom na jeszcze wyższy szczebel. Często był porównywany do Roberta Lewandowskiego. Jednak po półtora roku cierpliwość Polaka się skończyła. Skoro na Półwyspie Apenińskim nie dostawał zbyt wielu szans na grę, to chciał koniecznie pójść gdzieś, gdzie będą go chcieli. Wybór padł nieoczekiwanie na Fortunę Düsseldorf. Po rocznym wypożyczeniu Niemcy zdecydowali się pobić swój rekord transferowy, wydając ok. 7,5 mln euro na obecnie 23-letniego piłkarza. I w zasadzie wtedy zaczęło się pasmo nieszczęść.

Koszmar minionej zimy

Dawid Kownacki miał dobre pierwsze pół roku w Fortunie. Przychodził wtedy w połowie sezonu 2018/2019. Na zdobycie swojej pierwszej bramki potrzebował zaledwie trzech meczów. 2 marca 2019 roku w Gelsenkirchen Polak strzelił dwa gole w wysoko wygranym spotkaniu z Schalke (4:0). Bramki zdobywał jeszcze w końcówce sezonu z Freiburgiem (1:1) i Borussią Dortmund (2:3). To był też okres, w którym trener zaczął przestawiać reprezentanta Polski z pozycji napastnika na skrzydłowego. Sam 23-latek później często przyznawał, że podoba mu się ta zmiana pozycji. Lepiej czuł się w roli skrzydłowego, ale w tej nowej roli musiał nauczyć się nowych obowiązków.

Początek drobnych problemów Polaka zaczął się latem 2019 roku. Jeszcze dobrze nie rozpoczął się nowy sezon Bundesligi, a Dawid Kownacki już leczył uraz uda. To trochę wytrąciło 23-latka z okresu przygotowawczego. Jesienią miał jeszcze problemy mięśniowe, ale ocierał się cały czas o pierwszy skład Fortuny. Nawet mimo to, że ewidentnie jego zespołowi nie szło w Bundeslidze. Polski zawodnik był też krytykowany na arenie reprezentacyjnej.

We wrześniu 2019 roku otrzymał szansę gry w pierwszym składzie od Jerzego Brzęczka. Miało to miejsce po porażce ze Słowenią, kiedy nasza kadra mierzyła się na Stadionie Narodowym z Austrią. Dla wielu to spotkanie było niezwykle męczące w naszym wykonaniu. Zakończyło się wynikiem 0:0, ale miało jednego zdecydowanego antybohatera. Był nim Kownacki, który grając na skrzydle, kompletnie nie rozumiał się z kolegami na boisku. Posyłał wiele niedokładnych piłek, spowalniał kontry, a jeszcze nie przykładał się w obronie. To musiało skończył się szybką zmianą w drugiej połowie i w zasadzie zakończyło na dłuższy czas jego przygodę z reprezentacją Polski.

Średnio poszło w klubie, nie najlepiej w reprezentacji, czy mogło się stać coś jeszcze gorszego? Niestety tak. W lutym Dawid Kownacki doznał kontuzji kolana. Był to na tyle skomplikowany uraz, że eliminował go do końca sezonu oraz z ewentualnej gry na Euro 2020.

Dawid Kownacki to nie będzie drugi Robert Lewandowski

Polski piłkarz wrócił do gry w czerwcu. Na jego szczęście pandemia koronawirusa spowodowała, że sezon piłkarski mocno się wydłużył. Turniej mistrzostw Europy też został przełożony na następny rok, więc i ta ważna impreza nie umknęła Polakowi. Niestety w Bundeslidze już za bardzo nie był w stanie pomóc Fortunie w uniknięciu spadku. Ale Dawid Kownacki nie zamierzał płakać. Tylko chciał udowodnić swoją wartość na boiskach 2. Bundesligi. Ale zanim przejdziemy do tego, trzeba poruszyć inną kwestię. Przede wszystkim musimy przestać porównywać 23-latka do Roberta Lewandowskiego. Może jeszcze w Lechu Poznań było to dość naturalną sprawą, ale z przejściem za granicę wyszło dużo spraw, które rzucają na te porównania inne światło.

Przede wszystkim Lewandowski w pierwszym sezonie w Borussii zacisnął pięści i zasuwał ostro, aby wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie. Kapitan reprezentacji Polski długo był zmiennikiem Lucasa Barriosa, zanim zaczął budować swoją legendę w Niemczech. Z Kownackim było inaczej. W Sampdorii też długo był rezerwowym, ale poddał się po zaledwie półtora sezonu. Wtedy pojawił się transfer do Fortuny Düsseldorf.

Młody Polak potem w Foot Trucku zdradził, dlaczego zdecydował się na taką zmianę. W tym programie poruszono oczywistość w postaci różnic w nauczaniu gry itp., ale 23-latek użył też dość ciekawych słów. Trener w Genui nie rozmawiał z nim, co sprawiło, że czuł się niepotrzebnym zawodnikiem. W Niemczech szkoleniowiec rozmawiał z nim już częściej, co miało mu pomóc zarówno w polepszeniu swojej gry, jak i przestawieniu na nową pozycję.

To właśnie chyba najlepiej pokazuje dużą różnicę między nim a Lewandowskim. Dawid Kownacki nie ma aż tak mocnej psychiki jak kapitan reprezentacji Polski. Zamiast mocniej zacisnąć pięści i spróbować przekonać do siebie trenera, wybrał ucieczkę. Fortuna może jest lepszym miejscem dla niego, ale czy faktycznie zrobił tam duży postęp? Ok, może rzeczywiście potrzebował mocniejszego wsparcia ze strony szkoleniowca. Najwidoczniej jest on typem piłkarza, który potrzebuje czuć na sobie rękę trenera. Ale patrząc nawet tylko na okres jego gry w trakcie 2019 roku w Fortunie, czy możemy łatwo wskazać różnice między Dawidem z Włoch a tym z Niemiec? Wydaje nam się, że 23-latek stanął w miejscu. A może nawet za sprawą kontuzji lekko się cofnął?

Wreszcie odbije się od dna?

Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że Dawid Kownacki będzie tworzyć w przyszłości duet napastników z Robertem Lewandowskim. Niestety suma nieszczęść sprawiła, że na ten moment jest on nawet bardziej zapomnianym piłkarzem niż nadzieją na lepsze jutro. Jedynie pojawia się przy okazji jakichś drwin czy przykładów na zmarnowanie potencjału. Ale czy to nie jest trochę za szybkie skreślenie 23-letniego zawodnika? Polak w sezonie 2020/2021 ma sporo do udowodnienia. Zarówno kibicom Fortuny Düsseldorf, jak i reprezentacji Polski. Chyba też nadszedł czas, w którym Kownacki zrozumiał, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. Najlepszym przykładem są jego ostatnie tygodnie w Niemczech.

Kiedy wydawało się, że Dawid Kownacki wyczerpał już limit pecha, stało się coś jeszcze. W połowie sierpnia poinformowano, że w Fortunie dwóch piłkarzy ma pozytywny wynik na obecność koronawirusa. Jednym z nich był polski zawodnik. To sprawiło, że 23-latek stracił okres przygotowawczy. Niestety miejsce kwarantanny, w jakim znajdował się były kapitan polskiej młodzieżówki, nie było dobre do przeprowadzania nawet indywidualnych ćwiczeń. To szybko odbiło się po powrocie do zdrowia i treningów. W nich Kownacki wyraźnie odstawał od reszty drużyny. Czy się poddał? Otóż nie!

Polak starał się na treningach jak najszybciej nadrobić zaległości. Fortuna wróciła do gry w połowie września, ale Kownacki nie był jeszcze gotowy do gry. Dopiero w końcówce miesiąca zaczął czuć się dobrze fizycznie. Na tyle, że był zdeterminowany do gry. Poprosił szkoleniowca, aby pozwolił mu zagrać w rezerwach, aby złapać rytm meczowy. To się opłaciło. W środę 23-latek zaprezentował się na tyle dobrze, że trener włączył go do składu na mecz ligowy z Würzburgerem. Przy stanie 0:0 Uwe Rösler zdecydował się wpuścić polskiego piłkarza na boisko. Wystarczyło niecałe 10 minut, aby Kownacki wpisał się na listę strzelców. Polak został bohaterem, bo dzięki jego trafieniu trzy punkty zostały w Düsseldorfie.

Czy droga do pierwszego składu Fortuny jest długa? Niekoniecznie. Dawid Kownacki już zaimponował trenerowi swoją postawą, kiedy poprosił o grę w rezerwach. To szybko zaowocowało dostaniem się do składu meczowego. Jeżeli Polak dojdzie fizycznie, powinien grać w pierwszym składzie Fortuny. A na jakiej pozycji? Jeżeli chodzi o rywalizację w ataku, najgroźniejszym konkurentem jest Rouwen Hennings. Niemiec w poprzednim sezonie w Bundeslidze strzelał dużo goli. Emmanuel Iyoha i Kenan Karaman powinni być w zasięgu polskiego piłkarza. Jeżeli miałby wrócić na lewe skrzydło, ma tam dwóch rywali. Obaj to Ghańczycy: 19-letni Kelvin Ofori i 24-letni Nana Ampomah. Obaj otrzymują szansę na grę, ale ten drugi akurat „zagotował się” w 1. ligowej kolejce, gdzie otrzymał czerwoną kartkę.

W zasadzie wszystko będzie zależeć od ustawienia zespołu. Przy grze z dwójką napastników najprawdopodobniej Kownacki będzie ustawiany z przodu. W przypadku gry na jednego snajpera Polak może znaleźć się na skrzydle. Teraz przede wszystkim musi on wrócić do pełnej sprawności fizycznej. Pokaz charakteru mieliśmy w ostatnich dniach, gdzie wreszcie „Kownaś” pokazał dojrzałość. Przydałby się on nam w formie, aby selekcjoner reprezentacji Polski miał jeszcze więcej zagwozdek, kogo powołać na najbliższe zgrupowanie. A jeżeli będzie forma i skuteczność, to powrót do Bundesligi może być dla niego bardzo szybki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze