Danny Ings – żołnierz „Świętych” nie składa broni po poprzednim wybitnym sezonie


Czy Anglik może liczyć na wyjazd na najbliższe Euro?

19 grudnia 2020 Danny Ings – żołnierz „Świętych” nie składa broni po poprzednim wybitnym sezonie
dailyecho.co.uk

„Sky is the limit” – tą zasadą kieruje się Danny Ings. Wydaje się, że 28-latek w poprzednim sezonie osiągnął szczyt swoich możliwości, prezentując naprawdę wybitną formę. Napastnik Southampton pragnie jednak więcej. Zostało to nagrodzone pierwszym od czterech lat powołaniem do reprezentacji Anglii. Z drugiej strony nieraz się przekonaliśmy, że o wiele trudniej jest się na szczycie utrzymać, aniżeli tam wejść. Podtrzymując jednak dobrą dyspozycję z ubiegłej kampanii, piłkarz „Świętych” ma prawo myśleć o piłkarskim niebie, jakim jest wyjazd na najbliższe mistrzostwa Europy.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdyby ktoś mnie zapytał o Danny’ego Ingsa przed sezonem 2019/2020, powiedziałbym, że jest to solidny napastnik. Jest w stanie zagwarantować około ośmiu goli w lidze. Dodatkowo dorzuci może z dwie, trzy asysty. Generalnie, piłkarz jakich wiele. Jeżeli teraz byście mnie zapytali o 28-letniego Anglika, powiedziałbym, że jest to zawodnik, który potrafi zrobić różnicę na boisku. Podkreślają to zresztą liczby z ubiegłej kampanii – 22 gole i dwie asysty w samej Premier League. Swoją drogą, kto by się spodziewał, że to właśnie Ings będzie walczył do ostatniej kolejki o koronę króla strzelców.

No ale dobrze, zostawmy to, co było, i skupmy się na tym, co mamy teraz. Początek obecnych rozgrywek Danny również może zaliczyć do udanych. Po siedmiu kolejkach brał udział aż przy siedmiu golach dla Southampton. Nie ma co się zatem dziwić przerażeniu kibiców „Świętych”, gdy Anglik schodził z grymasem bólu na twarzy w 85. minucie spotkania z Aston Villą. W efekcie kontuzja kolana wykluczyła 28-latka na nieco ponad miesiąc. Ralph Hasenhüttl stanął przed nie lada wyzwaniem zastąpienia najlepszego zawodnika swojego zespołu. Okazało się jednak, że nie było tak źle, jakby mogło się wydawać.

Powrót po kontuzji

Danny opuścił trzy spotkania, w którym Southampton zdobyło cztery punkty. Brak Ingsa nie był tak widoczny. Pokazuje to, że austriacki trener nie uzależnia aż tak gry swojego zespołu od Anglika, jakby to mogło się wydawać. W końcu 28-latek był zamieszany w blisko połowę bramek dla „Świętych” w poprzednim sezonie w lidze. Nie rozwodząc się już nad tym wątkiem, można go podsumować w jednym zdaniu – ekipa Hasenhüttla poradziła sobie z chwilową stratą swojego najlepszego zawodnika. Z drugiej strony sama absencja Danny’ego to nie tylko brak meczów dla Southampton. Anglik przez uraz nie mógł pojechać na zgrupowanie kadry, przez co Gareth Southgate nie mógł porównać jego obecnej dyspozycji z pozostałymi napastnikami. Ings musiał zatem udowodnić swoją wartość na boiskach Premier League po wyleczeniu urazu. Jakie były tego efekty?

28-latek po wyleczeniu kontuzji rozegrał łącznie 225 minut, podczas których zdołał strzelić gola i zanotować asystę. Na ten moment wydaje się, że zawodnik Soton powoli wraca do formy sprzed przerwy. O tym jednak, czy miesięczna absencja wpłynęła na dyspozycję Anglika, będziemy mogli się przekonać w najbliższych spotkaniach. A tych „Święci” najłatwiejszych mieć nie będą. Podopieczni Hasenhüttla w następnych pięciu kolejkach zmierzą się z Manchesterem City (dom), Fulham (wyjazd), West Hamem (dom), Liverpoolem (dom) i Leicester (wyjazd). Ten okres pokaże nam prawdziwe oblicze napastnika Southampton.

Kto na Euro?

Nie jest sekretem, że Ings pragnie znaleźć się w kadrze Anglii na zbliżające się mistrzostwa Europy. Tajemnicą też nie jest, że pozycja numer „dziewięć” w ekipie „Synów Albionu” jest niezwykle mocno obsadzona. Przyjrzyjmy się zatem, jakich kandydatów na pozycję napastnika posiada Gareth Southgate.

Załóżmy, że selekcjoner powoła na Euro tylko trzech napastników. Niepodważalnym numerem jeden jest oczywiście Harry Kane. To nie żadnej podlega dyskusji. Obecnie pewne miejsce w składzie powinien mieć również Dominic Calvert-Lewin, który notuje bardzo dobry sezon w barwach Evertonu. Pozostaje wybór trzeciego zawodnika na pozycję numer „dziewięć”. Batalia ta będzie się toczyć najprawdopodobniej pomiędzy Dannym Ingsem a Tammym Abrahamem. Jak spojrzymy sucho na liczby, faworytem jest piłkarz Southampton. Dodatkowym problemem wychowanka Chelsea jest wysoka forma Oliviera Giroud. Młody napastnik „The Blues” dostaje coraz mniej minut, co działa na jego niekorzyść. Tammy ma za to jeden argument, którym może przekonać Southgate’a. Tym argumentem jest wiek. Wydaje się, że lepiej powołać młodego zawodnika, by zdobywał doświadczenie na wielkim turnieju. Z drugiej strony warto mieć również na ławce napastnika, który posiada doświadczenie. A takie niewątpliwie posiada Ings.

Mimo wszystko w tym momenicie Danny wydaje się bliżej wyjazdu na Euro aniżeli Abraham. Oczywiście, wszystko może się jeszcze zmienić. Możliwy jest nawet scenariusz, że na turniej nie pojedzie powyższa dwójka, a w składzie znajdzie się Mason Greenwood. Gareth Southgate ma świadomość, że w przypadku niższej formy bądź kontuzji zawodników Chelsea i Southamptonu może powołać młodego wychowanka Manchesteru United. Pamiętajmy, że do reprezentacji puka również Patrick Bamford. Podopieczny Marcelo Bielsy także posiada argumenty, by znaleźć się w zespole Southgate’a. Podsumowując: do mistrzostw Europy jeszcze długa droga, jednak jak Ings utrzyma dyspozycję z początku sezonu, nie powinien się martwić o miejsce w kadrze narodowej.

***

„Taki ja i taki ty może świętym być” – niewątpliwie transfer do Southampton pozytywnie wpłynął na angielskiego napastnika. Mało kto zakładał, że po nieudanej przygodzie z Liverpoolem Danny powróci na szczyt. 28-latek z ligowego przeciętniaka wyrósł na jednego z najskuteczniejszych zawodników Premier League. „Sky is the limit”? Reszta sezonu pokaże nam, czy Ings zdobędzie kolejny szczyt.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze