Daley Sinkgraven – jakościowy piłkarz, na którego czeka Lech, ale zarazem wielka niewiadoma


Daley Sinkgraven może przejść do Lecha Poznań

28 czerwca 2023 Daley Sinkgraven –  jakościowy piłkarz, na którego czeka Lech, ale zarazem wielka niewiadoma
getfootballnewsbene.com

Do seniorskiej piłki wprowadzał go Marco van Basten, Ajax pragnął go mieć u siebie, więc zapłacił siedem milionów euro za 19-latka, a jak były cięższe chwilę to wymagający kibice na Johan Cruyff Arenie zamiast go krytykować, wspierali całym sercem. Daley Sinkgraven był nadzieją holenderskiej piłki występując w młodzieżówkach „Oranje”, a teraz jest wiązany z Lechem Poznań. Nie jest to jednak historia o piłkarzu, który zmarnował swoją karierę, a do Polski przychodzi z braku innych możliwości. „Kolejorz” widzi w nim swojego etatowego lewego obrońcę. Takim miał zostać w Bayerze Leverkusen, jednak nie udowodnił swoich wielkich możliwości i nie zachwycił kibiców, którzy raczej częściej żartują z niego niż chwalą.


Udostępnij na Udostępnij na

Po wygaśnięciu kontraktu z Pedro Rebocho, Lech musi działać i szukać lewego obrońcy, który nie spuści z tonu i będzie wzmocnieniem zespołu. Jakościowym, o jakim mówił na wtorkowej konferencji John van den Brom. Daley Sinkgraven z pewnością jest gościem z innej półki niż ekstraklasa, ale nie bez powodu pojawiły się w ogóle plotki o jego przyjściu do Poznania.

Lech Poznań czeka na jakość. Mierzy wysoko w tym sezonie

Daley Sinkgraven – kolejna perełka Ajaxu?

Holandia jest kopalnią talentów. Nie tylko Ajax dobrze szkoli, ale większość holenderskich drużyn ma świetnie prosperujące akademie. Na pewno jedną z takich jest ta SC Heerenveen. Wychowali się tam między innymi Ruud van Nistelrooy, Daryl Jaanmat, Lasse Schone oraz być może przyszły zawodnik Lecha. Warto jednak dodać, że Sinkgraven wcale nie odstawał od nich talentem. Po debiucie w wieku 18 lat był jednym z najbardziej rozchwytywanych piłkarzy Eredivisie.

Wtedy jeszcze występował na boku pomocy lub w środku pola, ustawiony za legendą Heerenveen Alfredem Finnbogassonem jako ofensywny pomocnik. Trzeba przyznać, że wejście do zespołu miał niezłe. 15 spotkań, z czego większość z ławki, 540 minut w Eredivisie i cztery asysty. Błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. Już wówczas zainteresowane nim były takie potęgi jak Manchester United czy Liverpool. Debiutował pod wodzą byłego znakomitego holenderskiego zawodnika Marco van Bastena, który dostrzegł w nim to „coś”.

Daley Sinkgraven oczarował Holandię swoją szybkością, świetnymi decyzjami co do podań i bezbłędną umiejętnością dryblingu. Dosłownie był tak zwrotnym piłkarzem, że uciekał obrońcom z pola widzenia. W statystykach dryblingu w Eredivisie ustępował jedynie tylko Memphisowi Depayowi mającemu wówczas rewelacyjny sezon. Sinkgraven czarował i wydawało się, że wielki transfer jest kwestią czasu. Gdy telewizja RTV odwiedziła go przed jednym z meczów w Heerenveen, opowiadał, że jego wymarzonym klubem jest FC Barcelona. Wówczas ten transfer wydawał się całkiem możliwy w przyszłości.

Tylko że w Ajaxie w zaledwie jednym sezonie zaliczył ponad tysiąc minut. Nie oznacza to, że był za słaby na Ajax. Po prostu wiecznie coś mu przeszkadzało. Nawet jak już był zrezygnowany i zdarzało mu się popełniać głupie błędy mógł liczyć na wsparcie Johan Cruyff Areny. Stolica Holandii stała za nim i liczyła, że Peter Bosz znajdzie w końcu miejsce dla piłkarza z Assen, który z grubej rury wszedł do profesjonalnej piłki. Dla „Godenzonen” rozegrał 89 spotkań. Udało mu się jednak aż 11 razy asystować. Zagrał nawet w półfinale Ligi Europy, w którym przytrafiła się mu feralna kontuzja, po której nie zdołał się już pozbierać. W ciągu półtora roku rozegrał zaledwie cztery spotkania.

Peter Bosz widział w nim wielki talent

Ogromnym fanem jego talentu był Peter Bosz, który będąc trenerem Bayeru Leverkusen, sięgnął po niego, mając nadzieję, że odbuduje trochę lewego obrońcę i zyska za dość niewielką kwotę klasowego gracza. Znał go przecież doskonale z Ajaxu, w którym zrobił z niego lewego obrońcę. Przychodząc do Leverkusen, Holender powiedział nawet, że Sinkgraven ma potencjał, aby stać się jednym z najlepszych lewych obrońców na świecie.

Do tej pory te słowa, w mieście znanego głównie z dobrze prosperującej firmy farmaceutycznej, zostały zapamiętane. Jak mówi nam niemiecki dziennikarz, Peter Bosz niezły żart nam opowiedział, ale to nie tak, że czteroletnia przygoda w Bayerze okazała się totalną klapą. Podpytaliśmy trochę o Holendra dziennikarza prowadzącego podcast dedykowany Bayerowi Leverkusen, czemu mu nie wyszło w Niemczech.

– Daley Sinkgraven zaliczył chyba rekord kontuzji. Chociaż w poprzednim sezonie nie było tak źle (ze względu na brak czasu minut na boisku), rzadko miał sezon bez poważnej kontuzji. Jego szybkość jest również problemem, który jest kolejnym powodem, dla którego rzadko się pojawiał na boisku.

– Nie pasuje do naszej szybkiej gry przejściowej tak dobrze, jak na przykład Bakker. Jego siła fizyczna jest również słabością i nie radził sobie z wyższymi i mocniejszymi skrzydłowymi. Biorąc to pod uwagę, Sinkgraven jest bardzo przeciętnym graczem bez większych mocnych i słabych stron. Chociaż nie był w stanie wykazać się w Leverkusen, nie oznacza to, że nie może być gwiazdą w Lechu – mówi nam Alexander Silk prowadzący podczas „Neverkusen”.

Faktycznie jego lista kontuzji jest niepokojąca. Nie mógł złapać rytmu. Wciąż coś stawało mu na drodze, a w końcu oczekiwania co do Sinkgravena były wielkie. Przychodził z myślą podstawowego gracza. Miał sprawić, że Bayer zapomni o Wendellu, który stawał się kłopotem dla działaczy. Niestety, ale dziury na lewej obronie nie dało się załatać jeszcze przez dłuższy czas. Holendrowi wciąż czegoś brakowało, a jego konkurenci nie zachwycali. Dostawał więc szansę. W sezonie 2020/2021 rozegrał nawet 22 spotkania w Bundeslidze. Jego sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła po odejściu Petera Bosza o czym wspomina nasz rozmówca.

– Po odejściu Bosza tak naprawdę nie miał szans. Mogło to być spowodowane tym, że był graczem systemowym i po prostu nie potrafił się przystosować (być może z powodu swoich braków fizycznych) lub dlatego, że po prostu nigdy nie pokazał wystarczająco dużo na treningach. Odkąd przybył z Ajaxu, miał do czynienia z wieloma pretendentami do swojej pozycji, miał szansę zaimponować wielu nowym menedżerom, ale to nie może być przypadek, że nigdy nie był pierwszym wyborem.

– Jako piłkarz musi chcieć grać w każdym meczu, ale od dłuższego czasu nie rozegrał serii meczów, a także był długoterminowym kandydatem do transferu. Obawiam się, że mógł popaść w samozadowolenie i być szczęśliwym, że jest po prostu drugim lub trzecim wyborem. Oczywiście, jak już wcześniej wspomniałem, on po prostu nie ma tego samego poziomu talentu, co nasi inni gracze, a kontuzje też mu nie pomogły.

Daley Sinkgraven był zmęczony Bayerem

Bayer Leverkusen tak naprawdę już od kilku okienek próbował pozbyć się Sinkgravena. Czy to Gerardo Seoane czy Xabi Alonso nie widzieli dla niego miejsca. Wiecznie ktoś był lepszy, ale nie na tyle, żeby zadowolić kibiców. Przykład z poprzedniego sezonu to Mitchell Bakker. Nie ma co ukrywać, że pod koniec przygody w Leverkusen wychowankowi Heerenveen po prostu już się nie chciało. Był zrezygnowany i trochę rozczarowany tym, jak potoczyła się jego kariera. Trochę inaczej sobie to wyobrażał.

W jednym z wywiadów wspomniał o samotności, która jemu wtedy towarzyszyła. Kilka miesięcy temu wiedząc już, że zmieni klub po wygaśnięciu kontraktu, powiedział: „Mam 27 lat, holenderski top musi się zgłosić”. Mimo że nigdy nie stał się ważnym zawodnikiem w Bayerze Leverkusen to Alexander Silk nie do końca negatywnie przedstawia jego przygodę w Niemczech.

– Nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowany Sinkgravenem, ponieważ przeszedł z Ajaxu za około 5 milionów euro. Jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości, spisał się dobrze. Kiedy go kupiliśmy, miał być początkowym lewym obrońcą, ponieważ Wendell, nasz drugi lewy obrońca, w tamtym czasie, stawał się trochę ciężarem. Miał kilka pamiętnych momentów. Mój osobisty ulubiony, kiedy dośrodkował z piłką do Larsa Bendera, aby podwyższyć wynik 4:3 przeciwko Dortmundowi, ale poza tym był naprawdę nijaki.

– Kiedy go kupiliśmy, nasz stary trener Peter Bosz powiedział kiedyś, że ma potencjał, by zostać jednym z najlepszych lewych obrońców na świecie – teraz wydaje się to dobrym żartem.

Wiadomo, że Bundesliga to jednak poziom wyżej niż Eredivisie, w której przecież błyszczał. Przynajmniej jak był zdrowy. Bayer go jednak zweryfikował. Nie zatracił jednak wszystkich atutów. O jego dobrych momentach w Leverkusen już usłyszeliśmy, choć nie było ich dużo, a co uważa za największe atuty 27-letniego Sinkgravena, niemiecki dziennikarz prowadzący podcast o „Aptekarzach”?

– Prawdopodobnie powiedziałbym o jego nastawieniu – nigdy się nie poddaje i wielokrotnie uratował nas kilkoma ostatnimi atakami. Ma również przyzwoitą technikę przy piłce, co było powodem, dla którego został kupiony w pierwszej kolejności. Jest po prostu wszechstronnym, solidnym lewym obrońcą, który może również grać w pomocy – mówi nam Alexander Silk.

Lech Poznań i Daley Sinkgraven mogą sobie pomóc

Największym rywalem Lecha w walce o Sinkgravena jest PSV Eindhoven. Zespół z holenderskiego topu, o którym w jednym z wywiadów wypowiadał się wychowanek Heerenveen, dlatego może być ciężko go przekonać do przenosin do Polski. Bez wątpienia jednak Daley Sinkgraven potrzebuje gry, żeby się odbudować. Potrzebuje tego, aby ktoś w niego uwierzył, żeby mógł ponownie zbudować swoją pewność siebie. W tym momencie jest piłkarzem trochę rozbitym. W innym przypadku „Kolejorz” nie miałby czego szukać.

Pewnie jakościowo, technicznie, czysto piłkarsko przewyższa naszą ligę. Można jednak powątpiewać czy ot tak zacząłby grać jak z nut. Istnieje pewne ryzyko, że przydadzą się jakieś kontuzje, które znów spowodują przerwy w grze, a na dobrą sprawę Sinkgraven nie rozegrał pełnego sezonu od sześciu lat. Jest to mu zatem potrzebne jak tlen, a Lech może mu to zapewnić, bo konkurentów na lewej obronie praktycznie nie ma. Raczej Barry Douglas nie zabierze mu miejsca w składzie.

Pedro Rebocho był dobrym lewym obrońcą. Miewał lepsze i gorsze mecze. Daley Sinkgraven to jednak zdecydowanie co najmniej jedna półka wyżej. Charakterystyką wydaje się podobny do Portugalczyka. Może obecność rodaka na ławce trenerskiej pozwoliłaby nawiązać byłemu już zawodnikowi Bayeru do świetnych momentów z Ajaxu. Nie ma co ukrywać, taki zawodnik przydałby się Lechowi, mimo nieudanego okresu w Leverkusen. Działać trzeba jednak szybko, bo na razie jedynym lewym obrońcą w kadrze jest Barry Douglas.

Komentarze
Dmk (gość) - 1 rok temu

Amsterdam nie jest stolicą.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze