Człowiek renesansu


2 listopada 2007 Człowiek renesansu

„Droga była bardzo ciężka, ale w końcu udało mi się osiągnąć cel w 82 minucie na Stadionie Centralnym w Kazachstanie.” Ten cytat z powitalnej strony serwisu internetowego Arizy Makukuli mówi wszystko. Mecz reprezentacji Portugalii z tym wschodnioeuropejskim kopciuszkiem rozgrywany 17 października mógł się zakończyć niespodziewanym remisem, gdyby nie główka napastnika Maritimo, kończąca dośrodkowanie Ricardo Quaresmy.


Udostępnij na Udostępnij na

„Dedykuję tę bramkę wszystkim tym, którzy byli ze mną przez te wszystkie lata cierpień.”, mówił po meczu nie bez emocji urodzony w Kinszasie wysoki napastnik. A cierpienia Makukuli rozpoczęły się w styczniu 2004 roku, kiedy zerwał więzadła w prawym kolanie. To był początek natłoku kontuzji, które w końcu niedawno zaczęły go omijać.

Piłkarski pielgrzym

Rzemiosła piłkarskiego uczył się w Guimaraes
Rzemiosła piłkarskiego uczył się w Guimaraes (fot. makukula9.com)

Ariza Makukula to syn zairskiego piłkarza i Portugalki. Piłkarskiego rzemiosła uczył się w portugalskiej Vitorii Guimaraes, gdzie występował jego ojciec. Młody Ariza był na tyle utalentowanym grajkiem, że już w wieku 19 lat przekroczył granicę i wyjechał do Hiszpanii. Pierwszym przystankiem w jego karierze była Salamanca.

Po dwóch latach tam spędzonych, z przerwą na Leganes, wybrał się do Francji. Tam podpisał kontrakt z Nantes, by po roku powrócić do Hiszpanii na wypożyczenie do Valladolid. W barwach ‘Blanquivioletas’ odzyskał skuteczność i zainteresował swoją osobą kilka dobrych drużyn. W końcu przeniósł się do Sevilli.

Kiedy wydawało się, że w końcu wystartuje w wyścigu o miejsce w czołówce najlepszych napastników futbolowego świata, los zgotował mu przykrą niespodziankę. W rozgrywanym w styczniu 2004 roku meczu ligowym z Malagą ten krzepki atakujący poważnie uszkodził więzadła w prawym kolanie. A to był dopiero początek serii urazów.

W takich przypadkach niektóre kluby pozbywają się kontuzjowanych piłkarzy, uważając ich za zbędny balast. W przypadku Makukuli było inaczej. Szczęśliwie dla niego zarząd Sevilli podał mu pomocną dłoń. Zaoferowano mu kontrakt trwający do roku 2009 oraz pomoc lekarską aż do pełnego dojścia do zdrowia. To spotkało się z wdzięcznością piłkarza, który niedługo potem jak wciąż w gipsie na nodze podpisał nowy kontrakt, nazwał swego nowo narodzonego syna na cześć prezesa klubu z Andaluzji, Jose Marii del Nido.

Jednakże droga do wyzdrowienia Makukuli była bardziej żmudna niż oczekiwano. Po wielu wizytach i konsultacjach u belgijskiego specjalisty, niezliczonych sesjach z fizjoterapeutami oraz ledwie 13 rozegranymi meczami i jedną strzeloną bramką w przeciągu dwóch lat, Sevilla zdecydowała się wypożyczyć Arizę na sezon 2006/07 do Gimnasticu Tarragona. ‘Maku’ pragnął odzyskać swój dawny strzelecki instynkt, jednak w tuzinie meczów rozegranych w barwach Nastic strzelił zaledwie raz. Zespół z Tarragony spadł do 2 ligi, a lekki spadek formy spowodował, że Sevilla znów płaciła mu właściwie za nic.

Powrót do korzeni

Wkrótce Makukula wybrał się na Maderę, by zaoferować swe usługi niezbyt popularnemu, aczkolwiek pełnemu ambicji klubowi Maritimo, gdzie chciał wypełnić swój cel i wrócić do dobrej formy strzeleckiej. „Nigdy nawet nie myślałem o zakończeniu kariery. Zawsze byłem walczakiem, a teraz chcę tylko dojść do dobrej formy.”, mówił.

Pod skrzydłami nowego trenera, Brazylijczyka Sebastiao Lazzaroniego, ‘Maku’ odnalazł stabilność i spokój umysłu, których brakowało mu, by znów strzelać gole jak za najlepszych dni. „Ariza doskonale nadaje się do walki o piłkę w polu karnym.”, mówi Lazzaroni. „Jest bardzo wysoki i to czyni go użytecznym w walce powietrznej. Potrafi również doskonale używać swej masy w pojedynkach z obrońcami rywali. Ma jeszcze drobne braki zwinnościowe i siłowe, ale i tak widać jaką pracę wykonuje na treningach, by dojść do optymalnej formy.”

Od początku sezonu jednak wszystko idzie po myśli Makukuli. W sześciu rozegranych meczach w bwinlidze zdobył już cztery gole. Między innymi dzięki jego dobytkowi strzeleckiemu piłkarze z Madery są w czołówce ligowej tabeli.

Ariza Makukula niedawno zadebiutował w reprezentacji Portugalii. Marzył co prawda o grze w barwach ojczyzny ojca, Demokratycznej Republiki Konga, jednak z powodu przepisów utworzonych przez FIFA nie było mu to dane. Jednakże chyba nie żałuje, że przyjął powołanie od Luiza Felipe Scolariego.

A powołanie do reprezentacji Portugalii ‘Maku’ było możliwe dzięki kontuzji odniesionej przez innego napastnika z tego kraju, Nuno Gomesa. Scolari, namawiany przez doświadczonego Sebastiao Lazzaroniego, postanowił otworzyć drzwi do kadry przed urodzonym w Kinszasie atakującym. „Ariza zamierza powrócić do formy ze swych najlepszych lat i poskładać nieudaną do tej pory dzięki kontuzjom karierę do kupy. Powołanie do kadry to nagroda, na jaką zasłużył za to, że się nie poddaje, co wielu by na jego miejscu uczyniło.”, twierdzi trener Maritimo.

Gdy powołanie przyszło, 26latek przerwał spędzany w Belgii urlop i złapał pierwszy możliwy samolot do Kazachstanu. Było warto. Makukula znakomicie wkomponował się w drużynę, gdzie prym wiodą znakomici piłkarze pokroju Ricardo Quaresmy, Cristiano Ronaldo czy Naniego, a debiut uhonorował zwycięską bramką.

‘Maku’ doskonale pokazuje swą odwagę i determinację, by powrócić do wielkiej europejskiej piłki. Ma zamiar udowodnić światu, że wciąż jest czegoś wart. Świeżo upieczony reprezentant Portugalii ma zamiar strzelać coraz więcej goli, najchętniej w La Liga. „Moim celem zawsze było osiągnięcie czegoś wielkiego z Sevillą. Mam z nimi niedokończone interesy. Muszę udowodnić, że ich niezachwiana wiara we mnie nie była bezpodstawna.”, mówi.

Komentarze
Mateusz Ruchała (gość) - 16 lat temu

świetna robota Aro!

Odpowiedz
~abc (gość) - 15 lat temu

żal mi tych pedalow wszytkich co graja w pilke nozna

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze