Czekamy w kolejce, czyli bramkarska przyszłość Włoch


25 grudnia 2014 Czekamy w kolejce, czyli bramkarska przyszłość Włoch

Żaden zawodnik nie jest wieczny. Jedyne, co po nim zostanie, to pamięć potomnych i tych, którzy mieli z nim przyjemność grać. Przemijają napastnicy, przemijają pomocnicy, obrońcy oraz... bramkarze. Starych muszą zastąpić nowi. Zjawisko nader normalne, ale jakże bolesne. Dlaczego bolesne? Ponieważ serce kibica zawsze krwawi, gdy na emeryturę przechodzi zawodnik, który swoją grą, zachowaniem i umiejętnościami zaszczepił w nas miłość do tej dyscypliny sportu. Zapewne niedługo odejdzie kolejna legenda... Gianluigi Buffon. Ale czy pozostawi godnych siebie następców?


Udostępnij na Udostępnij na

Wielki, niezłomny, legendarny

Legendarny bramkarz Juventusu i reprezentacji Włoch
Legendarny bramkarz Juventusu i reprezentacji Włoch, Gianluigi Buffon (fot. soccerlens.com)

„Gigi”, „Superman”, „Buffi”. Oto trzy pseudonimy jednego artysty, który popisy swych umiejętności dał już na deskach wszystkich największych teatrów piłkarskich świata. Chodzi oczywiście o Gianluigiego Buffona, legendarnego bramkarza Juventusu Turyn i reprezentacji Włoch. Przez ostatnie 17 lat popularny „Gigi” nie miał sobie równych w bramce „Squadra Azzurra”, rozgrywając blisko 143 spotkania (osiągnął tym samym rekord rozegranych meczów w reprezentacji), w których stracił około 95 bramek, zaś w około 53 spotkaniach kadry narodowej Buffon zachował czyste konto. Gianluigi zasłynął także ze swojej niepospolitej wierności do barw klubowych, którą okazał, gdy ekipa „Starej Damy” została obłożona restrykcjami (odebranie dwóch scudetto i degradacja do Serie B) w związku z aferą Calciopoli dotyczącą „wybierania arbitrów” do sędziowania poszczególnych spotkań. Mimo spadku o ligę niżej i odejścia kilku gwiazd „Gigi” Buffon postanowił pozostać. Było to dla niego swoistym bodźcem, o czym mówi w swojej autobiografii: Po pięciu, sześciu latach tutaj potrzebowałem zmiany: atmosfery, stadionu… Tak by się stało, gdybym odszedł. Po spadku Juventusu wszystko się zmieniło. Zmiana ligi stała się dla mnie motywacją.

Debiut w reprezentacji zaliczył 29 października 1997 roku w meczu z Rosją, kiedy to w 32. minucie zmienił Gianluca Pagliucę. Mimo prowadzenia 1:0 po bramce Christiana Vieriego Włochom nie udało się wywieźć zwycięstwa, zaś samemu Buffonowi czystego konta, ponieważ w 51. minucie spotkania został pokonany przez… kolegę z zespołu, Fabio Cannavaro. Dużo czasu musiało upłynąć, nim po raz kolejny zobaczyliśmy Buffona między słupkami bramki „Squadra Azzurra”. Mimo regularnych powołań otrzymywanych od Cesare Maldiniego nie dostał szansy, by wygryźć z bramki ówczesnego numero uno kadry Włoch, Gianluca Pagliucę, który swój ostatni występ na dużym turnieju zanotował na mistrzostwach świata w 1998 roku.

Dwa lata później na mistrzostwach Europy (trenerem kadry był już Dino Zoff) „Gigi” zaczął pokazywać na co naprawdę go stać. Stał się numerem jeden, grając w niemalże wszystkich spotkaniach eliminacji mistrzostw. W pewnym momencie wszystko się załamało. W jednym ze spotkań Buffon nabawił się kontuzji (złamany kciuk), która wykluczyła jego dalszy udział w rozgrywkach. Między słupkami pojawił się wtedy Francesco Toldo, który wraz z „Squadra Azzurra” doszedł do finałów rozgrywek, w których Włosi ponieśli porażkę z Francją, której zwycięstwo w doliczonym czasie gry dał David Trezeguet (2:1). Upłynęły kolejne dwa lata i Buffon już na dobre zagościł w bramce Włoch. Kolejnym przystankiem były mistrzostwa świata w 2002 roku, w których Italia odpadła w meczu z Koreą Południową w 1/8 finału. Podczas Euro 2004 „Buffi” po raz pierwszy poczuł, jak smakuje gorycz poważnej porażki, ponieważ jego ekipie nie udało się wyjść z grupy. To właśnie na 2004 rok przypada najgorszy okres w życiu Buffona, który w swojej autobiografii mówi: W 2004 roku (po finale Champions League z Milanem przyp. red.) wpadłem w depresję i musiałem udać się po pomoc do specjalisty.

Na szczęście dla Gianluigiego i kadry Włoch udało mu się wyleczyć i już na następnych mistrzostwach świata w 2006 roku poczuć smak sukcesu, jakiego w kadrze dotąd nie doświadczył. Chodzi oczywiście o zwycięstwo w finale z Francją, które wyszarpnięte zostało w trakcie serii rzutów karnych. Co ciekawsze, tym, który pogrążył reprezentację „Tricolores”, był ten sam osobnik, który w 2000 roku dał swojej kadrze mistrzostwo Europy, czyli… David Trezeguet, który oddał strzał obok bramki chronionej przez „Gigiego”. Buffon pokazał prawdziwą klasę i był jednym z ojców sukcesu, o czym mówią jego statystyki. Podczas trwania mistrzostw stracił zaledwie jedną bramkę w meczu fazy grupowej przeciwko ekipie USA. Kolejnym krokiem włoskiego bramkarza było Euro 2008, w których to Włochy odpadły w 1/4 finału po serii rzutów karnych z Hiszpanią, która, pokonując później Rosję i Niemcy, wygrała mistrzostwa.

Niestety, kolejne mistrzostwa przywołały mroki przeszłości, ponieważ w pierwszym meczu fazy grupowej „Gigi” naderwał nerw kulszowy, co całkowicie wykluczyło jego udział w kolejnych dwóch spotkaniach, a jak się później okazało również w dalszym etapie mistrzostw świata, ponieważ jego drużynie nie udało się wyjść ze stosunkowo bardzo łatwej grupy, kończąc turniej na ostatnim miejscu (miejsce Buffona zajął Federico Marchetti). Kolejny turniej (Euro 2012) był okazją do podbudowania morali i pewnie doprowadziłby do tego, gdyby nie finałowa przegrana z ekipą Hiszpanii aż 0:4. Mistrzostwa świata 2014 były trzecim turniejem w karierze Buffona, w którym ekipa „Squadra Azzurra” nie wyszła z grupy.

Minęło 17 lat. Przez tak długi okres czasu jedynym konkurentem w bramce Italii był on sam. Posadził na ławce wielu dobrych bramkarzy, ale żaden nie osiągnął tyle co „Gigi” ani nawet nie zbliżył się do jego poziomu. Toldo, Marchetti, Antonioli, Abbiati, Amelia, De Sanctis, Peruzzi. Tak wielu bramkarzy przewinęło się dotychczas przez ławkę rezerwowych, a tylko niektórzy zagrali po kilka spotkań i to tylko wtedy,  gdy Buffon nabawił się urazu. Czy to oznacza, że ci bramkarze byli słabi? Czy może raczej to, że „Gigi” był niedościgniony? I co ważniejsze… co się stanie, gdy „SuperBuffon” powie: Finito? Czy znajdzie się ktoś, kto godnie zastąpi legendę? Nikt nie zna przyszłości, ale czasami można ją przewidzieć i podobnie jest w tym przypadku. Wiele par oczu kieruje się do Genoi, w której między słupkami stoi nadzieja włoskiej bramki… Mattia Perin.

https://www.youtube.com/watch?v=qY9t8n2b_w4

Młody talent czy gra w ciemno?

Mattia Perin, bramkarz Genoi
Mattia Perin, bramkarz Genoi (fot. Skysports)

Mattia Perin. Wielu z was może słyszeć to imię i nazwisko po raz pierwszy w życiu. Inni    mogli usłyszeć o nim w temacie ostatnich mistrzostw świata, ale stwierdzili, że nie będą zagłębiać się w tematy dotyczące 22-letniego włoskiego goalkeepera. Powiem szczerze, jest czego żałować, ponieważ utalentowany bramkarz Genoi może już w niedalekiej przyszłości dać o sobie znać, zastępując w bramce „Squadra Azzurra” legendarnego Gianluigiego Buffona, stając się tym samym nową ikoną włoskiej bramki. Oczywiście może być zupełnie odwrotnie, bo w końcu taki jest futbol, nieprzewidywalny. Ale mimo wszystko wiele okoliczności wskazuje na to, że urodzony w Latinie młodzik z Genoi może oczarować swoimi umiejętnościami o wiele szerszą publikę niż tę na Stadio Luigi Ferraris.

Przygodę z piłką rozpoczął w wieku 13 lat, nabierając doświadczenia i pewnych umiejętności w młodzieżowej drużynie Pro Cisterna. Nie potrzeba było wiele czasu, by przeskoczył nieco wyżej, dostając się do młodzieżowej drużyny Genoi. I to właśnie ona ukształtowała go takim, jakim jest. Z czasem zauważony został przez szersze grono odbiorców, co poskutkowało powołaniem go do kadry. Teraz jest już numerem trzy, którego rozwój z sezonu na sezonu nabiera coraz większego rozpędu.

W bramce zachowuje stoicki spokój, dysponuje niewiarygodnym refleksem, a jego interwencje przesiąknięte są po brzegi pewnością siebie. W ekipie „Grifone” spędził już sześć lat przeplatanych wypożyczeniami, które dały mu możliwość doszlifowania niektórych braków. Oczywiście przed nim wciąż wiele pracy, gdyż by stać się „nowym Buffonem”, jak został już parokrotnie określony, musi sobie ciągle podnosić poprzeczkę. Jego gra nie umknęła uwadze scoutów, którzy przybywają nawet z angielskiej BPL (Arsenal, Liverpool), by obejrzeć grę zawodnika „Gryfów” . Jednego możemy być pewni… przed nim świetlana przyszłość.

Młody, młodszy, najmłodszy 

scuffet
Simone Scuffet, bramkarz Udinese (fot. www.calcioline.com)

A co zrobić, jeżeli jeden z młodych talentów się nie sprawdzi? Czy to oznacza, że, jeżeli Perin spali się w atmosferze, to Włosi mogą nie „wyprodukować” następcy „Gigiego”? Otóż nie. Z najstarszego klubu w Serie A przenosimy się do drugiego, co do kolejności wieku, Udinese. To właśnie między słupkami tej drużyny wyrasta nowe ziarno, które już w wieku 18 lat cieszy się ogromnym poważaniem w ekipie „Zebrette”. Podejrzewam, że nie będziemy musieli długo czekać, by zobaczyć jego transfer do większej drużyny, która wykreuje go na fundament swojego klubu. Cechuje go doskonała gra w powietrzu oraz doskonały refleks, który nie raz umożliwił mu wyciągnięcie piłki, która w głowach wszystkich była już dawno w bramce.

Doświadczenie to też zaleta

Sirigu PSG
Salvatore Sirigu, bramkarz PSG (fot. psg.fr)

 

Mianem „młodego talentu” ciężko jest określić osobnika, którego wiek oscyluje już w granicach 30 lat. Ale czy to oznacza, że traci on swoje walory? Na pewnie nie w przypadku bramkarza. To prawda, że z upływem czasu wiek spowalnia reakcję, ale nie pozostawia pustki. Miejsce refleksu zastąpione zostaje doświadczeniem. Wśród wielu fanów piłki nożnej często pojawiały się dywagacje na temat tego, co z tych dwóch aspektów jest bardziej potrzebne bramkarzowi. Czy to refleks, który pozwala wyciągnąć się jak struna w odpowiednim momencie, by zatrzymać teoretycznie niemożliwy do obronienia strzał? Czy może doświadczenie, które pozwala doskonale się ustawić, by w odpowiednim momencie zareagować na strzał? A co by się stało, gdyby te dwa aspekty połączyć w jednej osobie? Oto receptura na powstanie bramkarza kompletnego. Czemu o tym mówię? Ponieważ kolejną nadzieją na zastąpienie Buffona jest 27-latek z PSG, Salvatore Sirigu, któremu nie brakuje ani refleksu, ani doświadczenia. Ale czy można określić go bramkarzem kompletnym? Powiedziałbym, że ile par oczu, tyle różnych obrazów sytuacji. Według mojej opinii Sirigu ma zadatki, by godnie zastąpić „Gigiego” do momentu nabrania przez Perina oraz Scuffeta potrzebnego doświadczenia. Ale jak dobrze wiemy, los lubi płatać figle, więc może to właśnie Salvatore zostanie pełnoprawnym numerem jeden, który stanie się drugim Buffonem?

 

https://www.youtube.com/watch?v=iB7fgx_Ov50

Nierealnie Lealny

leali
Nicola Leali (fot. http://www.fichajes.net)

Przez krótki czas mówiono o nim jako o następcy Buffona. Przez krótką chwilę był blisko udowodnienia wszystkim swojej wartości,ale czy bramkarz tracący 27 bramek w 14 meczach może zostać określony mianem talentu? Kiedy kończy się granica pomiędzy słabą obroną, a nieudolnością bramkarza? Na to pytanie z pewnością odpowiedzieć może… 21-letni bramkarz Ceseny, Nicola Leali. Ciężko określić, dlaczego drużyna Ceseny straciła aż 30 bramek w 16 spotkaniach Serie A. Moim zdaniem to wina wielu czynników, które nałożyły się na siebie, tworząc obecną drużynę „Cavallucci Marini” (Koniki morskie), która znajduje się w strefie spadkowej, tracąc trzy punkty do Atalanty Bergamo znajdującej się o pozycję wyżej. Każdy, kto kiedykolwiek posmakował bramkarskiego rzemiosła, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo granie na tej pozycji jest niewdzięczne. Jak wiele zależy od tego, czy wspomogą cię obrońcy. A najbardziej boli świadomość, że piłka, która w tym momencie odbija się jeszcze za białą linią bramkową, zahaczając delikatnie o siatkę, nie wpadła tam z twojej winy. Podejrzewam, że właśnie takie uczucie dopada co mecz młodego reprezentanta Ceseny. Oglądając spotkania z udziałem wypożyczonego z Juventusu Lealiego, zastanawiam się, co robi nie tak. Jednak z każdym meczem jestem przekonany, że wina leży po stronie reszty drużyny, która dopuszcza do kuriozalnych sytuacji, którym nawet utalentowany 21-latek nie potrafi podołać. W każdym ruchu Lealiego widać jego przyszłość, która rysuje się w bardzo jasnych i klarownych barwach. Nie bez powodu Juventus Turyn ma na niego tak ogromne baczenie, ponieważ Nicola jest obdarzony naprawdę dużymi pokładami talentu. Jednak jak je spożytkuje… to już inna kwestia.

 

https://www.youtube.com/watch?v=6JHbpJ2CUCQ

Konkluzja

Piłkarski świat już w niedalekim okresie czasu czeka tragiczne wydarzenie, które wpłynie zarówno na grę klubową, jak i reprezentacyjną. Mówię oczywiście o przejściu Gianluigiego Buffona na emeryturę. Piłkarski świat straci wtedy jednego z najlepszych bramkarzy naszej ery, którego parady, zachowanie oraz niezwykłe poświęcenie zostaną zapamiętane na długi czas. Jednak z czasem po rzeczach smutnych i złych przychodzą te dobre. To właśnie po odejściu Buffona swoją szansę będą mogli otrzymać ci, którzy już od jakiegoś czasu stoją w drugim szeregu, czekając na odpowiednią chwilę, by stanąć w świetle reflektorów i powiedzieć: Io sono il numero uno!

Komentarze
Brazylianin (gość) - 10 lat temu

Zwracajcie czasem uwagę na poprawność tekstu. Bo macie tutaj wiele błędów które nawet nie wiem jak określić. To nie ortografy, nie interpunkcja chyba stylistyka. Słowa zlewają się z sobą i tak dalej. Niech ktoś poza autorem to czyta przed wrzuceniem w obieg.

Mateusz Zyzański (gość) - 10 lat temu

Bardzo przepraszam za pojawiające się błędy (tak zwane "zlewki", o których wspomina użytkownik Brazylianin). Niestety spowodowane są różnicą formatów pomiędzy programem, którego używam do pisania artykułów, a programem służącym do wrzucania tekstów na stronkę. W miarę możliwości postaram się usuwać pojawiające się błędy, bądź zminimalizować ich ilość. Pozdrawiam.

Najnowsze