Akademia Legii Warszawa, Lecha Poznań i... długo, długo nic. Niestety, tylko te dwa polskie kluby starają się szkolić, a później wykorzystywać swoich wychowanków. Praca z młodzieżą powinna być na porządku dziennym w większości naszych ojczystych drużyn, czego przykładem powinny być szkółki francuskie. W szczególności ta z Lyonu.
We Francji już dawno doszli do wniosku, że szkolenie dzieci i młodzieży jest obowiązkiem każdego liczącego się klubu piłkarskiego. Akademie piłkarskie, zwane jako „le centre de formation de football”, zostały założone przez większość klubów z francuskiej ekstraklasy i jej zaplecza. Na pierwsze owoce czekano kilka lat, ale obecnie plony zbiera są co roku, a w każdym roczniku znajdzie się coś specjalnego. Każdy piłkarski znawca powinien kojarzyć szkółki z Auxerre, Nantes, Sochaux, Montepllier czy PSG. Jednak od kilku lat wyróżniającą się placówką sportowo-edukacyjną jest centrum w Lyonie.
Akademia Piłkarska Olympique Lyon od zawsze była uznawana za jedną z najlepszych fabryk piłkarskich we Francji i Europie. Ostatnie dziesięć lat jest szczególne, bo w tym czasie aż sześciokrotnie uznawano ją za najlepszą szkółkę piłkarską w kraju znad Atlantyku. Statystyki pokazują, że to wyróżnienie nie jest przypadkowe, a trenerzy i nauczyciele pracujący w OL są bardzo efektywni. W mienionej dekadzie aż 47 wychowanków podpisało profesjonalne kontrakty w swoim macierzystym klubie i zostało członkami pierwszego zespołu. Daje to niesamowitą średnią 4,7 zawodnika na rok, co w Polsce jest wynikiem raczej nieosiągalnym. Klub prowadzi szkolenie w sekcji męskiej i żeńskiej. W drużynach chłopięcych występuje 260 zawodników w 18 zespołach, z których ponad 20 graczy występuje w młodzieżowych reprezentacjach Francji. Często wielu z nich staje się później częścią kadry narodowej seniorów. Nad efektywnym szkoleniem piłkarskim i edukacją młodych ludzi czuwa w klubie z Lyonu ponad sto osób, a budżet przeznaczony na akademię, liczony w milionach euro, jest najwyższym w kraju.
Za renomą szkolenia w akademiach piłkarskich przemawia często dopiero liczba zawodników występujących na najwyższym światowym poziomie. I tutaj Olympique Lyon też nie ma czym się powstydzić. Największym i najlepszym jakościowo produktem szkółki OL jest z pewnością Karim Benzema. Napastnik reprezentacji Francji przeszedł przez wszystkie szczeble juniorskie w klubie z Lyonu. W 2004 roku, jako 17-latek, został włączony do kadry pierwszego zespołu, aby kilka miesięcy później w nim zadebiutować. W sezonie 2007/2008 wywalczył nagrodę króla strzelców francuskiej Ligue 1 i zwrócił na siebie uwagę wszystkich największych klubów na świecie. Łącznie rozegrał w barwach drużyny ze Stade Gerland 112 meczów, w których zdobył 43 bramki, co w 2009 roku zaowocowało transferem do Realu Madryt za 35 milionów euro. Dzisiaj Karim jest czołowym piłkarzem „Królewskich” i niepodważalnym liderem „Les Bleus”.
Innymi liczącymi się w świecie wychowankami Lyonu są Hatem Ben Arfa i Loic Remy. Pierwszy z nich jeszcze wcześniej niż Benzema został włączony do pierwszego zespołu OL, bo w 2003 roku, ale nie zrobił w tym klubie tak wielkiej kariery jak jego rówieśnik. Ben Arfa postanowił odejść najpierw do Marsylii, aby po kilku latach wyjechać na Wyspy Brytyjskie i grać dla Newcastle, a obecnie Hull City. Kariera Remy’ego, który również jest z rocznika 1987 jak dwaj wyżej wymienieni, przebiegała całkiem inaczej. W swoim macierzystym klubie, w którym został doskonale ukształtowany jako piłkarz, nie dostał prawdziwej szansy na zaprezentowanie swoich możliwości. Dopiero transfer do Nicei, a później Marsylii, Queens Park Rangers i Newcastle, pozwoliły napastnikowi na wspięcie się na poziom światowy. Zauważył to Jose Mourinho i w czerwcu tego roku sprowadził wychowanka Lyonu do Chelsea Londyn.
O sile dzisiejszego Lyonu stanowią również w głównej mierze jego wychowankowie. W rozgrywkach Ligue 1 regularnie w podstawowym składzie występują obrońca Samuel Umtiti, pomocnicy Maxime Gonalons, Clement Grenier i Fares Bahlouli czy napastnicy, reprezentant Francji, Alexandre Lacazette, i Yassine Benzia. Szczególną uwagę powinniśmy zwrócić przede wszystkim na Gonalonsa i Lacazetta, którzy są blisko kadry Didera Deschampsa oraz na 19-letniego Benzię, który już w młodym wieku odważnie i bez kompleksów poczyna sobie na francuskich boiskach. Kadra pierwszego zespołu liczy obecnie ponad 50 procent zawodników wychowanych w akademii OL. Jest to z pewnością powodem kryzysu finansowego jaki dopadł w ostatnich sezonach organizację zarządzaną przez Jean-Michela Aulasa, jednak nie możemy zapominać o efektywnej metodzie szkolenia piłkarzy i jakości trenerów oraz ich warsztatu trenerskiego, bez którego nie byłoby sukcesu.
Ważnym elementem funkcjonowania akademii piłkarskich we Francji jest również rola społeczna tych organizacji. W Lyonie aspekt szkolenia sportowego jest priorytetowy, to pewne, ale nauka do życia w społeczeństwie i przyszłe odnalezienie się w dzisiejszym świecie jest bardzo ważnym elementem. „Le centre de formation” Olympique Lyonu współpracuje z jednostkami szkolnictwa już od poziomu gimnazjum. Zawodnicy, którzy mają problemy w szkole, mogą liczyć na wsparcie nauczycieli zatrudnionych przez klub, którzy chętnie pracują indywidualnie i kolektywnie z uczniami. Większość młodych piłkarzy podchodzi do egzaminu maturalnego lub ma możliwość zdobycia także innego zawodu w szkole zawodowej, do której uczęszcza. Nad całym procesem wykształcenia czuwa specjalnie wyznaczona do tego osoba zatrudniona przez klub. I kto tu powiedział, że profesjonalny piłkarz musi być głupi?
Akademia piłkarskie w Polsce zmierzają w dobrym kierunku. Trendy wyznaczają szkółki Legii Warszawa i Lecha Poznań. Jednak dwie na całą Polskę to zdecydowanie za mało. Przykład francuski pokazuje, że jeśli się chce, to można grać w lidze własnymi wychowankami. Zatem apel do działaczy polskich klubów: bierzcie przykład z Francji i zamiast kupować piłkarzy, szkolcie ich!