Jest to może słowo bardzo ostre, jednak najwłaściwiej opisuje to co dzieje się w Polskim Związku Piłki Nożnej. Jak tak dalej pójdzie to nie tylko będzie się z nas śmiała cała Europa, ale i cały świat.
Mamy 31 maja, sezon już dawno się zakończył, a nadal nie wiemy kto będzie grał w pierwszej, a kto w drugiej lidze. Ponadto nie wiadomo, jak ta liga będzie wyglądać? Tak na dobrą sprawę to większość drużyn występujących w ekstraklasie jest umoczona w sprawy korupcyjne, więc powinno się wszystkich ukarać. Jak dotąd najsurowszą karą jest degradacja, ale czy jest ona skuteczna? Dzisiaj pojęcie czynnej korupcji zanika, gdyż walczy się z układami, do więzień trafiają zamieszani w nią działacze. Jednak nadal na wolności są Ci, którzy wiedzieli a nic nie zrobili, by uratować polską piłkę przed tym procederem. We Włoszech zaraz po aferze korupcyjnej, do dymisji podał się prezes, a u nas? Michał Listkiewicz ciągle trawa i ma się dobrze. Nie dawno łaskawie zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o reelekcje. Gdyby ten człowiek miał odrobinę przyzwoitości to już dawno mielibyśmy nowego prezesa i w PZPN nie byłoby takiego bajzlu.
Tylko sam prezes nie jest niczemu winien. Jest zarząd, który ma do wykonania określone zadania. W przypadku, gdy nie wywiązuje się z danej roli zachodzą właśnie takie sytuacje. Moim zdaniem, żeby w polska piłka zaczęła się rozwijać to w PZPN do władz muszą dojść młodzi, inteligentni i przede wszystkim kochający futbol ludzie, którzy nad dobro własne przekładać będą dobro rodzimego sportu. 90% działaczy to ludzie działający w PRL-u, a więc zupełnie innym okresie historycznym. W tym czasie wszystko wyglądało inaczej. Inne były struktury zarządzania, inaczej wyglądało szkolenie młodzieży i zawodników. Dopóki „dinozaury” będą miały decydujący wpływ na polską piłkę, będzie źle. Wśród czytelników znajdą się za pewne ludzie popierający Michała Listkiewicza, oczywiście prezes bardzo dużo zrobił przy organizacji Euro 2008. Jednak, prezesura polega nie tylko na podróżach zagranicznych ale przede wszystkim na zajmowaniu się sprawami rodzimymi. Ale dajmy spokój „biednemu Misiowi”.
Popatrzmy na to co dzieje się w PZPN. Tak jak wspomniałem na wstępie, mamy 31 maja a nie wiadomo, kto i gdzie będzie grał. Jak do tej pory to wiadomo tylko tyle, że Wisła Kraków będzie grała w Lidze Mistrzów, a Legia Warszawa w Pucharze UEFA. W prawdzie sytuacja z dnia na dzień się krystalizuje, ale w PZPN nic nie jest pewne. Śląsk Wrocław łączy się z Groclinem Grodzisk Wielkopolski. Jest to sprawa bardzo skomplikowana. Zbigniew Drzymała oświadczył, że wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Śląsk Wrocław będzie grał w Ekstraklasie na własnej licencji tylko, że z nowym właścicielem i z nowymi zawodnikami. Po rozmowach z kibicami, Śląsk nie wystąpi w Pucharze UEFA, dzięki czemu miejsce to zajmie Lech Poznań. Poznaniacy z kolei, którzy zajmą miejsce Śląska, zwalniają miejsce w Pucharze Intertoto. I znów mamy problem, gdyż według przepisów w tych rozgrywkach powinien grać następny w kolejności zespół, a więc Zagłębie Lubin.
„Miedziowcy” lada dzień mogą zostać zdegradowani do drugiej ligi i kto wtedy będzie grał w Pucharze Intertoto? Komunikat PZPN z dnia 30 maja podaje, że w w/w rozgrywkach występować będzie Cracovia Kraków. W przypadku drużyn, które zagrożone są spadkiem do niższej ligi, sytuacja ma się podobnie. Licencji na grę nie dostała Polonia Bytom, która wcześniej miała występować w barażach. W trudnej sytuacji, głównie ze względu na udział w aferze korupcyjnej, jest Widzew Łódź, który ma cień szansy na korzystny wyrok Trybunału Arbitrażowego i tym samym utrzymanie się w 1 lidze.
Według oświadczenia umieszczonego na stronie PZPN w przyszłym sezonie zagra Lechia Gdańsk, Śłąsk Wrocław i Piat Gliwice. Ale czy rzeczywiście tak będzie? Wystarczy się zastanowić znów nad sprawą Śląska. W pierwszej ligi znika Groclin, a więc zostaje jedno wolne miejsce. Kto je zajmie? Cała ta sytuacja jest nie jasna i chora. Jeszcze nigdy nie mieliśmy takich problemów ze skompletowaniem 16 drużyn walczących o tytuł Mistrza Polski. Dla mnie osobiście jest to kompromitacja. Z czym do Europy się pytam?
Dobrze powiedziane tylko zbyt lagodnie