Kroku Zenitowi Sankt Petersburg dotrzymuje CSKA Moskwa. Podopieczni Leonida Słuckiego w piątek pokonali Spartaka Nalczik 4:0. Bohaterem meczu okazał się strzelec hat-tricka, Seydou Doumbia.
Zdecydowanymi faworytami tej potyczki byli wicemistrzowie Rosji. To oni na początku spotkania przeszli do ataku. Już w 4. minucie podanie w polu karnym otrzymał Ałan Dzagojew, lecz nie poradził sobie z opanowaniem piłki. Chwilę później „Wojskowi” przeprowadzili szybki kontratak zakończony indywidualną akcją Tosicia z lewej strony. Piłka ostatecznie wylądowała w bocznej siatce. Zaraz po tym ładną akcję przeprowadzili przyjezdni, lecz została ona szybko zatrzymana przez CSKA. W 9. minucie w „szesnastce” Otto Fredrikssona padł Seydou Doumbia powalony przez Jewgienija Owsijenkę. Sędzia odgwizdał rzut karny, do którego podszedł Siergiej Ignaszewicz. Defensor uderzył mocno, lecz fiński bramkarz w świetnym stylu obronił jego strzał. Chwilę później z 22 metrów Władimira Gabułowa zaskoczyć chciał Goszokow, lecz chybił. CSKA odpowiedział na to kolejną akcją z Doumbią w roli głównej, która nie przyniosła pożądanego skutku.
Na początku drugiego kwadransa gry nieco lepiej zagrał Nalczik. Zagranie Aleksandra Szczanicyna wyłapał Gabułow, a chwilę później z 23 metrów chybił Daniił Gridniew. Zaraz po tym ponownie spróbował Szczanicyn, lecz i tym razem nie sprawił problemów bramkarzowi. Skoncentrowany na ataku zespół gości mógł za to drogo zapłacić, ale obrońcy przecięli podanie mogące wyprowadzić sam na sam z Fredrikssonem Doumbię. Po kolejnej ciekawszej akcji Spartaka po raz kolejny o sporym pechu mogli mówić „Wojskowi”. Fatalnie skiksował Aleksiej Arawin, nie trafiając w łatwą piłkę. Wykorzystał to Doumbia, który szybko go minął i oddał futbolówkę Vagnerowi. Ten miał przed sobą tylko golkipera, zmylił go i uderzył w drugą stronę, ale okazał się minimalnie niecelny. 120 sekund Brazylijczyk spróbował z dystansu, ale przestrzelił.
Zwykło się mówić, że co się odwlecze, to nie uciecze. To porzekadło sprawdziło się w przypadku krnąbrnego napastnika CSKA. Vagner w 34. minucie po otrzymaniu piłki wpadł w „szesnastkę” i, nie namyślając się długo, uderzył w długi róg, nie dając szans Fredrikssonowi. Parę chwil później nastąpiła pierwsza zmiana w tym meczu zmiana: kontuzjowanego Arsena Goszokowa zastąpił Magomed Mitriszew. Na 240 sekund przed końcem pierwszej połowy fiński golkiper Spartaka Nalczik po raz kolejny uratował swoją drużynę. Strzałem pod poprzeczkę z prawej strony sprawdził go Doumbia. W doliczonym czasie gry „Wojskowi” wywalczyli jeszcze rzut wolny, z którego Jewgienij Ałdonin trafił w mur.
Zaraz na początku drugiej połowy strzelec gola ładnie uruchomił Dzagojewa, ale ten nie dał rady obrońcom. 120 sekund później Fredriksson wypluł dość łatwą piłkę, lecz, na jego szczęście, z prezentu nie skorzystał Aleksiej Bieriezucki. W rewanżu niezłą akcję przeprowadził Spartak Nalczik. W końcowym jej etapie błąd popełnił Szczanicyn, nie zauważając gotowego do strzału Dawida Siradze. CSKA odpowiedział na to szybkim kontratakiem, który ostatecznie zmarnował Dzagojew. W 54. minucie szansę na pokonanie Gabułowa miał Mitriszew, ale przestrzelił, celując w krótki róg. 180 sekund później Doumbię sam na sam próbował wyprowadzić Vagner. Akcja mogłaby mieć powodzenie, gdyby reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej nie uprzedził Fredriksson. Zaraz po tym Brazylijczyk miał kolejną okazję. Posłał bramkarzowi mocną piłkę, którą ten zdołał odbić. Futbolówka trafiła do Doumbii, lecz Fredriksson szybko podbiegł do niego na tyle blisko, by uniemożliwić mu skuteczną dobitkę.
Nalczik na to wszystko odpowiedział dopiero w 65. minucie, kiedy jeden z jego graczy posłał w kierunku bramki niecelny strzał z dystansu. Mając przewagę, trener Leonid Słucki zaczął przeprowadzać zmiany defensywne, wpuszczając na boisko Semberasa i Caunę w miejsce Tosicia i Mamajewa. Na 60 sekund przed końcem drugiego kwadransa gry bardzo ostro nogi Miodraga Djudovicia wjechał Vagner Love. Minęło trochę czasu, zanim sędzia podjął właściwą decyzję o wyrzuceniu Brazylijczyka z boiska.
Na początku ostatniego kwadransa gry po akcji gości piłkę wyperswadował Gabułow. Na dziewięć minut przed końcem świetnym podaniem popisał się Dzagojew. Piłkę trafiła do Doumbii, który stanął oko w oko z Fredrikssonem. Ten jednak popisał się znakomitą interwencją. W rewanżu w świetnej okazji mógł znaleźć się Mitriszew, ale sędzia przerwał jego akcję ze względu na pozycję spaloną. 60 sekund później groźny strzał na bramkę oddał Fomin. Piłkę odbił Gabułow, a obrońcy udanie zapobiegli dobitce. W 84. minucie miejscowych kibiców uspokoił Doumbia. Po wrzutce Cauny i przedłużeniu piłki przez Dzagojewa reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej dopełnił formalności i umieścił piłkę w siatce. Nie było to ostatnie słowo gracza WKS. Koncert swojego kunsztu strzeleckiego dał w doliczonym czasie gry. 60 sekund po zakończeniu 90. minuty kapitalnym podaniem popisał się Ałan Dzagojew. Dalekim podaniem za linię obrony uruchomił Doumbię, który minął Fredrikssona i zaliczył swoje drugie trafienie w meczu. Nim sędzia zakończył zawody, obserwowaliśmy hat-trick klasyczny piłkarza z Afryki. Po otrzymaniu futbolówki od Dzagojewa obrócił się o 360 stopni i umieścił piłkę w siatce. Dzięki temu CSKA rozgromił rywala i utrzymał dwupunktową stratę do Zenitu.